WASZYNGTON, D.C. Zeszłotygodniowe wybory do Kongresu USA (w połowie kadencji) odbyły się z oczekiwaniami, że Republikanie zdobędą przewagę w obu izbach, tj. Senacie i Izbie Reprezentantów. To znacznie skomplikowałoby pozostałe dwa lata jego kadencji demokratycznego prezydenta Joe Bidena.
Ostatecznie jednak Senat pozostał w rękach Demokratów w niezwykle wyrównanych wyborach, a Republikanie prawdopodobnie zdobędą jedynie niewielką większość w Izbie Reprezentantów.
Demokraci mogą podziękować kobietom. Kwestię aborcji w wielu stanach zadecydowały wybory do Kongresu Kontynuuj czytanie
Jednak według politologa i emerytowanego profesora dziennikarstwa na Uniwersytecie w Oklahomie, Charlesa Selfa Biden nie będzie to jednak łatwe. „Czeka na to wiele kompromisów” – powiedział w rozmowie z INDEX.
Administracja Bidena musi wymyślić więcej środków, aby złagodzić kryzys energetyczny i rosnącą inflację. Zdaniem Self, niezastosowanie się do tego może mieć duży wpływ na wybory prezydenckie w 2024 roku.
W rozmowie przeczytasz:
- Jaka była główna motywacja Amerykanów do udziału w wyborach do Kongresu w połowie kadencji?
- Jaką rolę w podjęciu decyzji odegrała sytuacja gospodarcza?
- Czy Amerykanie zgadzają się z polityką prezydenta Joe Bidena dotyczącą rozwiązania kryzysu energetycznego?
- Jak mocno Republikanie mogą utrudnić uchwalenie środków?
- Jaki polityk mógłby zjednoczyć spolaryzowane społeczeństwo?
Jak oceniasz ubiegłotygodniowe wybory parlamentarne?
Ostatnio wielu polityków, zwłaszcza lewicowych, twierdziło, że demokracja w Stanach Zjednoczonych jest zagrożona zniszczeniem przez prawicę. Wyniki, ale i przebieg wyborów nie wskazywały na takie tendencje. Przeciwnie.
Mieliśmy wybory z zaskakująco wysoką frekwencją i bez oznak przemocy, a prognozy wyraźnego zwycięstwa Republikanów nie spełniły się.
Mówią to, co wyborcy chcą usłyszeć
Dlaczego udział jest zaskakujący?
Przed 2018 rokiem frekwencja w prawyborach oscylowała na ogół wokół 40%. Ostatnie wybory i wybory śródokresowe zmobilizowały prawie połowę populacji amerykańskiej. Nie policzyliśmy jeszcze wszystkich głosów, ale już wiemy, że to bezprecedensowy sukces.
Podobny trend można było zaobserwować w przypadku wyborów prezydenckich. Podczas gdy w 2016 roku frekwencja wyniosła około 50%, w innych wyborach prezydenckich głosowało ponad 66% Amerykanów.
Jak to wyjaśnisz?
Ludzie po obu stronach spektrum chcą skorzystać ze swojego prawa do demokratycznego decydowania, kto będzie ich reprezentował. Czują, że w społeczeństwie zaszły ostatnio wielkie zmiany.
Co powinniśmy sobie wyobrazić w warunkach wielkich zmian?
helpdesk@sme.sk abyśmy mogli Ci pomóc.” data-msg-btn-logout=”Zaloguj się jako inny użytkownik” data-msg-btn-close=”Nie wylogowuj się” >
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.