Černa Lehota – wieś, która kiedyś zostanie bez wody

Nieznajomość praw natury nie jest usprawiedliwieniem. Dziś wieś Czarna Lehota traci jeden ze swoich innych ukrytych skarbów. Życiodajne skarby — mokre miejsce. Serce miłośnika przyrody musi cierpieć.

Jest to historia jednego z ostatnich mokradeł, które znajdują się w sercu wsi, że tak powiem. Pod potężnymi niegdyś wierzbami, które zostały ścięte, w trzcinach i trawie ukrył się najcenniejszy skarb – woda i mokradła. Dla laika teren podmokły jest rodzajem wyimaginowanej gąbki. W okresach nadmiernych opadów atmosferycznych, głównie wiosną spowodowanych roztopami lub po ulewnych deszczach latem, pochłania cenne krople wody, które z kolei uwalniają je do otoczenia podczas przedłużających się fal upałów oraz w okresach suszy. Wszędzie widać oznaki zbliżającej się pory suchej i wyschniętej ziemi. Ale tam, gdzie postawisz stopę, natrafisz na wodę dzięki mokradłom.

Ten naturalna, naturalna pompa ciepła chłodzi otaczający krajobraz w gorące letnie noce. Ten sam wychwytuje ogromną ilość różnych gazów cieplarnianych, czy to CO2, metan i inne. Gazowi współsygnatariusze w kontekście postępujących zmian klimatycznych. Jednocześnie takie środowisko jest bogaty w życie roślinne i zwierzęce. Im większa różnorodność siedliskczyli środowisko roślin, zwierząt, bakterii, grzybów i innych organizmów, tym bardziej kraj jest w stanie przystosować się do zmieniających się warunków Matki Ziemi.

Na początku było ogłoszenie anonimowej agencji nieruchomości piękna słoneczna działka budowlana pośrodku wsi Čierná Lehota. Fakt, że urząd ten został poinformowany, że nie jest to działka budowlana, ale nikt nie był zainteresowany trwałymi użytkami zielonymi z naturalnymi terenami podmokłymi. Nikogo nawet nie interesował fakt, że wieś leży w higienicznej strefie ochronnej zasobów wodnych obszaru chronionego Gospodarki Wodnej Strážovské vrchy z zamknięciem budowy. Nawet fakt, że jest domem dla wielu rzadkich ptaków, które „chronimy” jako ogłoszony obszar ptaków o znaczeniu europejskim. Nikogo nie interesowało, że kilka obszarów wokół wsi jest częścią sieci obszarów chronionych o znaczeniu europejskim, wpisanych do systemu ochrony przyrody NATURA 2000, co oczywiście nie działa.

Obecnie ten lukratywna ziemia została oczyszczona z niepotrzebnych i wprowadzających w błąd wierzb i wiele pięknych i cennych wyrobów z drewna jest w ten sposób wystawianych na łaskę człowieka. Przeklasyfikowanie trwałej trawy jako gruntu budowlanego w tej papierowej republice jest w zasadzie oczywiste. Tu rozwija się rodzinna idylla, podczas której piecze się gorzki spekáček. Nikt tak naprawdę nie wyobrażał sobie tutaj takiego startu. Milczenie milczącej części niezadowolonej publicznościktóra narzeka do siebie, ale w końcu macha ręką.

Jednakże czy właściwe organy, autonomiczne lub inne, tego państwa, które wiecznie chowa głowę w piasek i życzy sobie tylko wybieralnych urzędników, działają prawidłowo? To byłoby po prostu obsypanie głowy popiołem, a to nie byłoby rozwiązanie.

Zasada zawarta w Konstytucji Republiki Słowackiej dotycząca własności gruntów i „arbitralnej” alienacji nadal obowiązuje do tego nabycia towarów zgodnie z potrzebami właściciela, pod warunkiem uprzedniego przestrzegania pewnych przepisów prawnych. Jednak żadna z tych zasad nie respektuje naturalnych potrzeb natury i gleby, z której pochodzi również człowiek.. Bo z drugiej strony, to powinna być prawda jeśli państwo chce uniemożliwić komuś korzystanie z prawa własności w szerszym interesie społecznym i przyrodniczym, to odszkodowanie musi iść w parze i tu dochodzimy do przeszkody.

Mimo wszystko życzę nowemu właścicielowi wielu przyjemnych chwil podczas budowania upragnionego miejsca wypoczynku w pięknym otoczeniu naszej wsi. Nie znamy się osobiście, nie jestem z nim w konflikcie i nie życzę mu niczego złego. To po prostu smutne, że przyroda i zrównoważony sposób życia człowieka z naturą po raz kolejny ustąpiły miejsca konsumpcji i potrzebom konsumpcyjnym ludzi. Bo gdzie są pieniądze, tam jest życie.

Czy nie sądzisz, że naprawdę nadszedł czas na ogólnospołeczną dyskusję na temat tego, jakie środowisko chcemy mieć? Kiedy kompetentni, czyli ci, którym zależy na zdrowym środowisku, wyjdą z cienia i zaczną działać, a nie warczeć na piwo i sosnę, atakować innych zamiast się porozumieć?

Joy Perry

„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *