Wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby Michalovce nie zaszły tak daleko. Uruchomienie tam szpitala nowej generacji w 2017 roku odbyło się bez większego szumu medialnego. Tego samego nie można powiedzieć o szpitalu Bory. Wręcz przeciwnie, dziesięć tysięcy zwiedzających podczas sobotniego dnia otwartego pokazało ogromne zainteresowanie społeczne usługami jednego z najnowocześniejszych szpitali w okolicach nie tylko Bratysławy, ale i całej Słowacji.
Nawet media, które krytykują akcjonariusza, dostrzegają wkład całego projektu. Nie zapominają jednak o dodaniu własnego spojrzenia na jego finansowanie – ma to być zemsta za środki zabrane z Trustu. Jednak jest dokładnie odwrotnie – pożyczka, którą Penta zaciągnęła u Dôvera, została już dawno w pełni spłacona. Nowy szpital jest przykładem tego, jak sektor prywatny może skutecznie inwestować kapitał nawet w politycznie świeckim środowisku, jakim jest sektor opieki zdrowotnej. Błędem byłoby jednak sądzić, że chodzi tylko o pieniądze.
Szpitala państwowego nie będzie
Przyszły szpital w Rázsochach jest tego najlepszym dowodem. Rok temu Lívia Vašáková, dyrektor generalny Sekcji Planu Odbudowy w Urzędzie Rządowym Republiki Słowackiej, powiedziała w wywiadzie dla TREND, że do pomyślnego rozpoczęcia projektu Rázsoch pozostały tygodnie. Minęło 12 miesięcy i praktycznie nic się nie wydarzyło.
Wręcz przeciwnie, przed minionym weekendem pojawiły się doniesienia, że Rázsochów nie będzie, a Ministerstwo Finansów zaleciło przeniesienie środków w inne miejsce. Jednak urząd rządowy co zrozumiałe temu zaprzeczył, bo teraz przed wyborami byłby to ogromny wstyd dla pełniącego obowiązki premiera i pełniącego obowiązki ministra zdrowia i finansów Eduarda Hegera, który w całości odpowiada za plan naprawczy. .
W rzeczywistości jednak nie ma znaczenia, jak ponura będzie sytuacja. Prawdopodobieństwo zbudowania nowego szpitala, zwłaszcza Rázsochy, za pieniądze stymulacyjne jest zerowe. Przynajmniej opóźnienia w zamówieniach publicznych, ocenach oddziaływania na środowisko i milion innych ważnych szczegółów nie sprawią, że będzie to możliwe. W najlepszym przypadku pieniądze mogą zostać przeniesione gdzie indziej, w najgorszym Słowacja straci je całkowicie.
Byłoby więcej
Zamiast czterech takich szpitali w kraju, jak Bory, żaden nie będzie się od nich wyróżniał. Powodem jest nie tylko polityczny atak Igora Matoviča na prywatny kapitał w sektorze zdrowia, ale także oczywista niezdolność państwa do pomyślnego wdrożenia, nawet jeśli ma na to miliard euro. Pieniądze to nie wszystko, jeśli chodzi o budowę szpitali.
Wręcz przeciwnie, to tylko mały element układanki, gdzie potrzebne jest doświadczenie, know-how i kompetentni kierownicy projektów. Poza elektrownią jądrową terminal szpitalny jest najbardziej złożonym projektem cywilnym wybudowanym na Słowacji. Paradoksalnie, w ostatecznym rozrachunku korzystne może być również to, że państwo Rázsochy nie stawia oporu. Mimo wysokich inwestycji początkowych mogą stać się kolejną i być może największą czarną dziurą w słowackich finansach publicznych.
Kierownicy projektu uważają za nonsens twierdzenie, że nowy szpital odnoszący sukcesy nie wystarczy przenieść usług ze starych budynków do nowych. Bory pokazuje dlaczego.
Szpital to nie tylko nowe ściany, nowe łóżka czy nowy sprzęt. Aby była skuteczna i aby cała firma czerpała korzyści z jej pozycji, konieczne jest, aby jednocześnie reprezentowała większe bezpieczeństwo, większy komfort dla pacjenta, wyższy poziom leczenia czy też o stopień wyższą cyfryzację. To wszystko spełnia Szpital Bory.
Na przykład łóżka pływające zapewniają efektywne wykorzystanie przestrzeni i personelu, a także większy komfort dla pacjenta, który nie musi przenosić się na różne oddziały. Cyfryzacja ścieżki pacjenta ma na celu wyeliminowanie wszelkich błędów w podawaniu leków lub innych procedurach medycznych. Nowy system informatyczny optymalizuje pobyt pacjenta w chorobie, aby uniknąć ryzyka niepotrzebnie długiego pobytu.
Są to wszystkie procesy, które były doskonalone w szpitalu Michalovce przez lata i które Bory może powielać. Nowy szpital terminalowy nie jest projektem na dziewiczym lądzie, ale efektem wieloletnich doświadczeń i know-how. Co więcej, w celu osiągnięcia zysku.
To zakłóci branżę medyczną
Obecnie duże terminalne szpitale są czarną dziurą w słowackich finansach publicznych. Z roku na rok zaciągają ogromne długi przekraczające ich budżety, które państwo okresowo spłaca. To miliardy euro, za które nie wiadomo, ile płacą podatnicy – procesów nie da się zmierzyć, nie mówiąc już o ich kontrolowaniu i planowaniu.
To naturalny system, który wymknął się spod kontroli. Nowy szpital w Borach go zszokuje. Nie dość, że ma potencjał do oferowania wielokrotnie lepszych usług, to jej celem jest przy tym generowanie zysku. Intencją akcjonariusza jest, aby te same świadczenia, które zostaną tu zapewnione, nie przynosiły strat. Jeśli naprawdę jej się to uda, może zachwiać całym modelem opieki szpitalnej na Słowacji. W pełni podkreśli problematyczny, nieefektywny i nieinnowacyjny charakter organizacji państwowych. A ostatecznie pokaże, że kapitał prywatny może działać znacznie wydajniej we wszystkich sektorach gospodarki, w tym w służbie zdrowia.
Subskrybuj TREND w najlepszej cenie już od 1€/tydzień
- Pełny dostęp do artykułów premium i archiwów
- Dostęp premium do serwisów Medialne, TRENDreality i ENJOY
- Mniej reklam na TREND.sk
Zamów abonament
Już zarejestrowany?
Zaloguj sie
„Irytująco skromny fan Twittera. Skłonny do napadów apatii. Gracz. Certyfikowany geek muzyczny. Twórca. Zapalony odkrywca. Student-amator”.