Amerykański dron zwiadowczy rozbił się w południowo-zachodniej Polsce w czwartkowy wieczór – poinformował dziś serwer Wirtualna Polska. O bezzałogowym samolocie o rozpiętości skrzydeł wynoszącej osiem metrów zgłosili żołnierze amerykańscy z pobliskiej strefy wojskowej – dodał portal, powołując się na strażaków. W wypadku nikt nie odniósł obrażeń.
Urządzenie rozbiło się w lesie w pobliżu wsi Trzebień na Dolnym Śląsku i po upadku nie eksplodowało. Upadek drona zauważył przechodzień, który zaalarmował władze, że „coś spadło z nieba”. Urządzenia szukała policja i straż pożarna, do których dołączyli amerykańscy żołnierze. Maszynę znaleziono w lesie w pobliżu stacji benzynowej. „Pojawił się przedstawiciel armii amerykańskiej i oznajmił, że to ich. Wspólnie go znaleźliśmy” – powiedział telewizji Polsat rzecznik straży pożarnej Piotr Pilarczyk.
Przeczytaj także Armia Białorusinów i Wagnerów pod polską granicą. Warszawa wysyła armię odstraszającą
Według policji żołnierze zajęli maszynę. Żandarmeria Wojskowa odpowiedziała na pytania mediów, że jest jeszcze za wcześnie na ogłaszanie jakichkolwiek informacji.
Według nieoficjalnych informacji polskiego radia RMF FM, Amerykanie ćwiczyli na pobliskim poligonie. Trzebień sąsiaduje z terenami wojskowymi należącymi do 10 Brygady Kawalerii Pancernej gminy Świętoszów.
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.