Na granicy polsko-białoruskiej sytuacja jest ostatnio napięta ze względu na starania dużej liczby migrantów o przedostanie się do Polski.
We wtorek, według polskich władz, migranci rzucali kamieniami w polskie siły bezpieczeństwa na przejściu granicznym, a straż graniczna użyła przeciwko nim armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Polskie Stowarzyszenie Dziennikarzy Press Club Polska poinformowało, że do incydentu z fotoreporterami doszło we wtorek około godziny 16:00 w pobliżu wsi Wiejki koło Michałowa – poza obszarem objętym stanem wyjątkowym.
Oprócz Divíška, który pracuje dla Europejskiej Agencji Prasowej (EPA), napastnikami byli Maciej Nabrdalik, pracujący dla New York Times, oraz Maciej Moskwa, współzałożyciel zespołu dokumentalnego Testigo.
Według Press Club Polska napastnicy przed zrobieniem zdjęć dokumentujących obecność wojska polskiego w okolicach wsi Wiejki podeszli do bramy, przedstawili się strażnikom jako dziennikarze i ostrzegli, że zrobią zdjęcia na zewnątrz.
„Po sesji zdjęciowej wsiedli do samochodu, aby wrócić do Michałowa. Jednak ludzie zablokowani przez mundury polskiego wojska blokowali im drogę, wyciągając fotoreporterów z samochodu, wyciągając ich i używając wulgaryzmów. Dziennikarze musieli zdejmować kurtki, zostali zakuci w kajdanki i zatrzymani na ponad godzinę, aż do przyjazdu policji” – powiedział Press Club Polska.
„Osoby w mundurach przeszukiwały swój samochód, a także sprawdzały zawartość kart pamięci kamer, mimo że poinformowano ich, że mogą złamać tajemnicę dziennikarską. Działania osób w mundurach były wyjątkowo agresywne” – dodał.
Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa poinformował Gazetę Wyborczą, że do incydentu doszło. Nie podał szczegółów, ale przyznał, że osoby, które zaatakowały i zakuły dziennikarzy w kajdanki, to żołnierze jednej z jednostek rozmieszczonych w pobliżu miejsca zdarzenia.
Divíšek powiedział, że na podstawie umowy z pracodawcą nie będzie komentował incydentu. W rozmowie telefonicznej z ČTK polski fotograf Moskwa powiedział, że on i jego koledzy byli zszokowani dramatycznymi wydarzeniami we wtorek.
„Jesteśmy w porządku, ale byliśmy zszokowani. Próbujemy teraz dojść do siebie” – dodał.
Według MON interwencja wojska była uzasadniona. Fotoreporterzy „byli w przebraniu i nie mieli żadnych zewnętrznych oznaczeń wskazujących, że byli dziennikarzami”. Jak podało ministerstwo, pojazd, którym przyjechali dziennikarze, również był nieoznakowany.
Unia Europejska oskarża reżim prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki o przyciąganie do swojego kraju migrantów, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu, a następnie odsyłanie ich z powrotem do granic UE.
Mińsk zemści się za sankcje nałożone przez Unię na jej reżim za łamanie praw człowieka. Białoruscy urzędnicy odrzucają podobne twierdzenia.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.