Polska stawia na przyjaciół ODS w rozmowach kopalni Turów

Polskie media nie zgadzają się co do tego, czy porażka Andrieja Babisz i jego partii w wyborach powszechnych to dobra czy zła wiadomość. Podczas gdy niektórzy zwracają uwagę, że nowa koalicja może być negocjowana jeszcze długo po wyborach i że nadal będzie jasne, kto będzie negocjował z Turowem, inni są optymistyczni, że nowy rząd spotka się z Polską w sprawie Turowa. . Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość również wiele oczekuje od nowej koalicji, głównie ze względu na dobre relacje z przedstawicielami ODS, z którą zasiada w Parlamencie Europejskim w tej samej konserwatywnej frakcji.

Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński powiedział portalowi wPolityce.pl, że wiąże duże nadzieje z nowym rządem i współpraca z nim będzie jeszcze intensywniejsza niż dotychczas. „To koalicja, w której największa partia – ODS – jest naszym partnerem w Europie” – powiedział. Eurodeputowany ODS, Jan Zahradil, skomentował to samo pod koniec września: „Jeżeli ODS po wyborach stanie w gestii rządu, osiągniemy porozumienie możliwe do zaakceptowania przez obie strony. Jesteśmy członkami tej samej europejskiej rodziny politycznej z rządzącą polską partią PiS, poradzimy sobie lepiej niż Babiszom. Nie można zakładać, że porozumienie o kontynuacji wydobycia czy bezpośrednio o cofnięciu czeskiego pozwu ugotuje się w Parlamencie Europejskim, nawet jeśli jasne jest, że tam PiS będzie starał się realizować swój program. Niektóre polskie media spekulują też, że dla polskiego węgla byłoby lepiej, gdyby Ministerstwo Środowiska, które odpowiada za kopalnię Turów, zajęło kandydata ODS niż liberalnych piratów czy burmistrzów.

Przesłanie Greenpeace pozostaje takie samo, tyle że teraz jest skierowane bardziej do polityków ODS. (c) Greenpeace – Petr Zewlakk Vrabec

Polska debata o kopalni Turów od dawna jest pokręcona i pokręcona. Na przykład Babiš i jego ministrowie, którzy złożyli skargę na polską kopalnię i nie wynegocjowali jej, nie działali z własnej inicjatywy, ale na prośbę regionu libereckiego, gdzie w koalicji zasiadają nie tylko burmistrzowie i Piraci razem, ale też ODS, a gdzie jest wicegubernator Frýdlantu ds. ODS, Dan Ramzer. Przedstawiciele wszystkich tych stron chcą negocjować umowę z Polską, ale wyraźnie na innych warunkach niż te, które Polska przewiduje. Polscy politycy nie mieliby wiele do postawienia na swoich parlamentarnych towarzyszy z ODS i wznowienie współpracy w ramach V4, żeby się nie zawieść. Nie jest tak pewne, że odniosą szybkie zwycięstwo polskich interesów narodowych.

Wręcz przeciwnie, jest mniej lub bardziej pewne, że rząd Babiša, choć formalnie jeszcze przez kilka miesięcy, nie będzie już negocjował z Polską. Strona polska skreśliła premiera przed wyborami, a zapewne także z powodu jego afery z Pandora Papers. Po jego publikacji w polskich mediach pojawiły się artykuły, które łączyły Babiša zarówno z podejrzanymi machinacjami finansowymi, jak i negocjacjami w sprawie kopalni Turów. Czeski premier, który chciał zawrzeć „niekorzystną” umowę z Polską, również mieszał raje majątkowe i podatkowe. A zawarcie układu z takim człowiekiem było toksyczne dla strony polskiej przed wyborami.

Kopalnia Turów (c) Greenpeace – Petr Zewlakk Vrabec

To paradoks. W całej organizacji ekologicznej mieszkańcy Liberca wskazywali, że polski rząd jest toksycznym partnerem przy stole negocjacyjnym, któremu nie można ufać. A powodów było wiele. Polskie przedsiębiorstwo górnicze PGE i polskie władze długo odmawiały, aby górnictwo miało negatywny wpływ na terytorium Czech, praktycznie nie informowały o rozbudowie kopalni, wręcz przeciwnie utrzymywały informacje w tajemnicy, traktowały jedynie proces oceny oddziaływania transgranicznego na środowisko , zignorował sprzeciw czeskiego rządu i obywateli i ostatecznie wydał nielegalne zezwolenie, które całkowicie ominęło czeskie społeczeństwo i jego interesy. Następnie negocjował z Republiką Czeską bardzo obojętnie i tylko ze względu na groźbę ewentualnego pozwu przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Rozmowy spełzły na niczym, a Czechy faktycznie podjęły kroki prawne.

Kiedy sąd europejski wydał nakaz wstępny nakazujący wstrzymanie wydobycia w kopalni, Polska odmówiła posłuszeństwa sądowi. A kiedy sąd nałożył kary w wysokości pół miliona euro za każdy dzień nieprzerwanego nielegalnego wyrębu, polski rząd odmówił ich zapłaty. Zamiast tego polscy politycy i PGE prowadzili w imię węgla świętą wojnę z Czechami i Unią Europejską, pełną kłamstw, manipulacji i dezinformacji. Takie podejście nie budzi zaufania.

Nie potrafię powiedzieć, czy projekt umowy w obecnej formie jest dobry czy zły. Nie znamy tekstu umowy i zawsze jest on utrzymywany w tajemnicy przed opinią publiczną, ponadto w podobnych umowach diabeł często chowa się w szczegółach, dlatego konieczne jest opublikowanie tej umowy i poddanie jej dokładnej analizie. Pewne jest jednak to, że w sytuacji, gdy Polska odmawia przestrzegania unijnego prawa i orzeczeń sądowych, przedwczesne jest myślenie o podpisaniu porozumienia, a tym bardziej o cofnięciu pozwu przeciwko kopalni Turów. Obecnie Republika Czeska nie ma gwarancji, że Polska faktycznie zastosuje się do jakiejkolwiek umowy, nawet najlepiej napisanej i wynegocjowanej. Co więcej, dwa tygodnie temu czescy negocjatorzy sygnalizowali, że Polska chce mieć możliwość rozwiązania umowy wydobywczej w Turowie już po dwóch latach. Wygląda więc na to, że nie chce nawet, aby umowa była długoterminowa.

Michael Martin z Václavic przy suszarni. (c) Greenpeace – Karel Suster

Kopalnia Turów położona jest bezpośrednio na granicy czesko-niemiecko-polskiej i najgorzej oddziałuje na terytorium Czech, gdyż górnictwo czerpie z niej wodę. Dziesiątki tysięcy ludzi w regionie Libereckim ryzykuje utratę dostępu do wody pitnej. Najbliższe czeskie wsie Uhelná i Václavice od kilku lat zmagają się z bezprecedensową utratą wód gruntowych. Studnie i strumienie wysychają, a czasami cała rodzina nie może wziąć prysznica w jeden dzień lub rodziny muszą wybierać między myciem naczyń a higieną osobistą. Utrata wody jest również widoczna w krajobrazie. Jednak zbliżające się wydobycie powoduje również osuwiska, nadmierny hałas, lekki smog i zanieczyszczenie powietrza. Kontynuacja wydobycia i spalania węgla w kompleksie Turów zaostrza również obecny kryzys klimatyczny i jest sprzeczny z europejskimi celami klimatycznymi.

Wszelkie nowe negocjacje z naszym północnym sąsiadem powinny nie tylko zapewnić przestrzeganie przez Polskę wieloletniego traktatu, ale także domagać się ograniczenia wydobycia w kierunku granicy czeskiej i jak najszybszego jego wstrzymania. Kryzys klimatyczny zostanie zatrzymany dopiero wraz z końcem spalania paliw kopalnych. Jedynym słusznym rozwiązaniem całej sytuacji jest sprawiedliwa transformacja regionu wokół kopalni Turów, która oprócz przejścia na odnawialne źródła energii zapewni również nowe miejsca pracy dla dotychczasowych pracowników kompleksu węglowego. Polska ma miliardy euro środków unijnych na przetworzenie, ale jeśli będzie się upierać przy kontynuowaniu wydobycia w Turowie do 2044 r., do problematycznego Turowa nic w ogóle nie trafi.

Napisane dla A2larm.cz

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *