Polska wspominała tragedię, w której zginął prezydent Lech Kaczyński, ale syreny to zły pomysł

W niedzielę rano niektóre polskie miasta uczciły rocznicę wypadku rządu specjalnego w Smoleńsku w Rosji w 2010 r. wydając syreny alarmowe.

Uczynili to pomimo powszechnych protestów, że ich dźwięk może spowodować niepotrzebną traumę u tysięcy ludzi, którzy przed wojną uciekli z Ukrainy.

Syreny zabrzmiały prawie nad ranem

Syreny, które miały dodać znaczenia i czci smutnej rocznicy, zabrzmiały o godzinie 6.41, dokładnie wtedy, gdy samolot rozbił się z prezydentem Lechem Kaczyńskim, jego żoną i 94 innymi osobami.

W Warszawie i innych miastach całego kraju władze złożyły wieńce i kwiaty upamiętniające ofiary tragedii.

W centrum stolicy o ofiarach wspominał lider rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosław Kaczyński, brat bliźniak prezydenta bliźniaka oraz inni przedstawiciele partii, którą był współzałożycielem.

Wysłali SMS-y do uchodźców

W ramach uruchomienia syren władze wysłały na telefony komórkowe uchodźców z Ukrainy SMS-y ostrzegawcze i wydały publiczne ostrzeżenia, że ​​syreny nie będą stanowić zagrożenia.

Jednak według agencji AP wielu Polaków uznało syreny za zły pomysł. „To jest system ostrzegania i alarmowania, a nie celebracje. Nie potrzebujemy syren, aby pamiętać, aby uczcić ofiary wypadku”. na przykład emerytowany strażak Adam Głogowski.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *