„Problemem nie jest Łukaszenka, ale rosyjski świat”. Białorusini walczą u boku Ukraińców przeciwko wspólnemu wrogowi iROZHLAS

Vadim był właścicielem restauracji w centrum Mińska, Siergiej zarabiał na życie jako dziennikarz. Obaj Białorusini od końca lutego pracują na lepszą przyszłość dla swojego kraju. Są ich setki: niektórzy walczą w Donbasie od ośmiu lat, inni wstąpili do nowego Białoruskiego Pułku Narodowego Legii Cudzoziemskiej lub białoruskiego „batalionu” Kastusa Kalinowskiego.




Praga / Kijów

Udostępnij na Facebooku




Podziel się na Twitterze


Udostępnij na LinkedIn


Drukować



Skopiuj adres URL




Skrócony adres





blisko




Białoruscy ochotnicy tworzą obecnie swój „narodowy pułk Pahoňa” w ramach Legii Cudzoziemskiej ukraińskiej armii. Były miński restaurator Vadim Prokopyev w środku w czarnej czapce. | Fot. Archiwum Wadima Prokopiewa

Wadim Prokopiew wiódł pełne zadowolenia życie biznesmena z Mińska. Był właścicielem kilku restauracji w centrum stolicy Białorusi i był jednym z lokalnych celebrytów. Potem przyszły wybory prezydenckie w 2020 roku, w których autokratyczny przywódca Aleksander Łukaszenko i jego 27-letni wówczas rząd zostali zakwestionowani przez nieznaną wówczas Swiatłanę Cichanouskę.

Wygrała żona znanego białoruskiego blogera, który wciąż jest więźniem reżimu Łukaszenki, a obecnie lider białoruskiej opozycji demokratycznej.


Białoruś jest krajem okupowanym, wydawanie wiz to populistyczny ruch Czech – mówi przedstawiciel diaspory

Przeczytaj artykuł


Na miesiąc przed wyborami restaurator Prokopiew rozpoczął „kampanię medialną” poparcia białoruskiej opozycji demokratycznej na swoim kanale YouTube, który ma obecnie 97 tys. Przesłanie do Łukaszenki zobaczyłem 1,6 miliona ludzi. Nawet białoruski autokrata Nazwał (w koszulce ze zdjęciem Václava Havla) na pojedynek między mężczyznami.

Łukaszenko ogłosił zwycięzcę wyborów, ich wynik nawet nie uznawany przez Unię Europejskąi dziesiątki tysięcy Białorusinów wyszły na ulice. Protesty stłumiono brutalną siłą, a Wadim Prokopiew, podobnie jak tysiące innych Białorusinów, udał się na wygnanie. Najpierw w Polsce, ostatecznie osiadł w Kijowie.

„Na początku wojny na Ukrainie sfilmowałem apel do Białorusinów z Placu Niepodległości w Kijowie (tzw. jak Majdan – późno. Zamówione.). Chcę stworzyć armię narodowowyzwoleńczą. Głównym celem pozostaje Białoruś. Musimy wykorzystać okazję i stworzyć jak najwięcej władzy. Musimy szkolić żołnierzy, którzy zdobędą doświadczenie bojowe w czasie wojny, a kiedy nadejdzie czas, musimy pozbyć się rosyjskich okupantów na Białorusi” – opisuje w wywiadzie dla iROZHLAS.cz.


Piraci zaatakowali białoruskie koleje. Znacznie spowolniły transfer rosyjskiego sprzętu wojskowego na Ukrainę

Przeczytaj artykuł


„Reżim białoruski to czarny łabędź gigantycznych rozmiarów. Ale naszym głównym problemem nie jest Łukaszenka, Łukaszenko jest marionetką. Naszym problemem jest 'rosyjski świat’, z tym walczymy” – dodaje Prokopiew, który jest teraz rekruterem. kierownik i rzecznik w jednej osobie.

W ramach Legii Cudzoziemskiej, ogłoszonej przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i zapraszającej zagranicznych kandydatów do przyłączenia się do obrony Ukrainy, pomaga w stworzeniu białoruskiego pułku narodowego Pahoňa. Jej nazwa pochodzi od herbu Białorusi z lat 1918 i 1991-1995, na którym jeździec jedzie na białym koniu i jest obecnie używany przez białoruską opozycję demokratyczną.

Jednostka jest pułkiem na razie tylko z nazwy, Prokopiew nie może podać dokładnych liczb.

Według niego pułk Pahoňa powinien być zalążkiem prawdziwej armii wolnej Białorusi. Prokopiew skupia się teraz na budowaniu łańcuchów dostaw, pozyskiwaniu funduszy, rekrutacji nowych członków i ich szkoleniu.

Podróż zaczyna się w Warszawie

„Cały legion obcych jest na początku, czasem jest to chaos, czasem trochę improwizacji” – opisuje. Jego jednostka jeszcze nie wzięła udziału w walkach. Ale Prokopiew mówi, że pójdą tam, gdzie będą potrzebni, gdziekolwiek wyśle ​​ich ukraińskie kierownictwo.

Podróż każdego białoruskiego wolontariusza rozpoczyna się w Warszawie. Tam z pomocą władz polskich i ukraińskich rekrutowani są dokładnie sprawdzani. Ci, którzy przejdą, będą kontynuowali naukę w centrum szkoleniowym, gdzie będą mieli co najmniej dwa tygodnie intensywnego treningu.


Białorusini w Polsce spotykają się z nienawiścią do związku Łukaszenki z Rosją. Nie zgadza się z wojną na Ukrainie

Przeczytaj artykuł


„Nie sądzę, aby wojna szybko się skończyła. Zgadzam się z Amerykanami, że zajmie to miesiące, a nawet lata. Nie skończy się, dopóki Rosja nie urośnie do rozmiarów Moskwy (Księstwo Moskiewskie, historyczny organ państwowy istniejący od XIII do XVI wieku – czerwona nuta.). Rosja musi przejść przez ten sam proces, co Niemcy po II wojnie światowej – przewiduje Prokopiew.

Według niego Aleksander Łukaszenko i prezydent Rosji Władimir Putin pokazali, że nie chronią się przed najgorszą brutalnością. „Białoruś nie ma szans na aksamitną rewolucję” – mówi białoruski biznesmen odnosząc się do Czechosłowacji w 1989 roku. Podobno inspiruje się byłym prezydentem Vaclavem Havlem, lubi czytać Milana Kunderę i podkreśla, że ​​jest bardzo wdzięczny Czechom. . République za stanowisko w sprawie konfliktu: „Rozumiesz ból, ponieważ masz doświadczenie z Rosjanami.

Wolna Białoruś

W Warszawie swoje centrum rekrutacyjne ma też inna białoruska grupa. Nazywają się Batalionem Kastusa Kalinowskiego, na cześć XIX-wiecznego białoruskiego (litewskiego i polskiego) bohatera narodowego, który walczył przeciwko rosyjskim rządom. Zostały one pierwotnie uformowane w jedną firmę na początku wojny Rosji z Ukrainą. W tej chwili tworzą batalion, ale dokładna liczba członków nie jest wskazana przez Kalinowców i nie może być zweryfikowana.

Pod koniec marca „batalion” podjął decyzję o oddaniu pod swoje dowództwo armii ukraińskiej, dzięki czemu jest teraz częścią Sił Zbrojnych Ukrainy.

„To dla nas super. Ludzie, którzy walczą tu od 2014 roku nie widzieli takich kontraktów, mamy książki wojskowe, opiekę medyczną, broń Boże, coś się nam stało” – opisuje Siergiej Biespałow, 30-letni dziennikarz i bloger, który prowadzi kilka kanałów w sieci społecznościowej Telegram, dla iROZHLAS Osobom grozi do siedmiu lat więzienia za zabranie jednego z nich.

„Ważne jest, aby Ukraińcy zrozumieli, że Białorusini nie popierają reżimu Łukaszenki, że Białorusini wspierają Ukrainę i że razem walczymy z rosyjską agresją ramię w ramię” – opisuje młody człowiek mieszkający w Kijowie od listopada 2020 r.

„Kiedy to się skończy, kiedy wyzwolimy Ukrainę, będziemy nadal wyzwalać Białoruś” – dodał.

Kalinowcy mają siedzibę w Kijowie i mają ambicje stać się bazą nowej armii białoruskiej. W przeciwieństwie do pułku Pahoni byli już zaangażowani w walkę. „Batalion trenuje, jeździ na poligon wojskowy, uczy się strategii i taktyki, medycyny. Niestety mamy też ofiary” – opisuje Siergiej Biespałow, który jest jednym z rzeczników zespołu.


Słowacja przekazała Ukrainie system obrony powietrznej S-300, potwierdził premier Heger

Przeczytaj artykuł


Rodzina Kalinovci ma wielu nowych kandydatów, mówi się, że każdego dnia rejestruje się do dwudziestu osób. „Jest wielu innych, którzy chcieliby dołączyć, ale są na Białorusi i prawie niemożliwe jest dla nich podróż do Polski z powodu wiz” – opisał dla iROZHLAS.cz.

Brak sprzętu

Ale to, czego ani pułk Pahou, ani batalion Kastusa Kalinowskiego nie mają dość, to sprzętu.

Otrzymują broń od armii ukraińskiej i diaspor białoruskich na całym świecie, od prywatnych darczyńców lub BYSOL czy Białoruski Fundusz Solidarności.

„BYSOL odpowiada na potrzeby społeczeństwa białoruskiego. Wspieramy naszych więźniów politycznych, szukamy bezpiecznej drogi dla ludzi, którzy chcą opuścić Białoruś, a teraz rozszerzyliśmy naszą pomoc na Ukrainę” – mówi jeden z założycieli organizacji, Andrei Stryzhak, który od 2000 roku zajmuje się działalnością społeczeństwa obywatelskiego.

BYSOL to już kilka projektów Stryżaka i powstał latem 2020 roku. Obecnie zatrudnia 35 pracowników i 50 wolontariuszy, ma siedzibę w Wilnie na Litwie i przez dwa lata zebrał 5,5 miliona euro na wsparcie prześladowanych Białorusinów.

„Mamy ochotniczy mobilny szpital, to zespół personelu medycznego, w którym są chirurdzy. Jeden z nich pojechał do okupowanej Irpiny, gdzie przez tydzień operował ludzi. np. ludzi z Charkowa. Wspieramy także białoruskich bojowników, poszukujących kamizelek, hełmów czy apteczek. W czasie wojny zebraliśmy dwieście tysięcy euro od społeczeństwa i kolejne sto tysięcy od darczyńców, takich jak firmy, diaspory, ”oblicza Stryzhak.

Ponadto BYSOL bierze na cel także członków białoruskiego wojska, oferując im bezpieczną drogę na „dobrą stronę”.

W grudniu 2021 r. białoruski rząd uznał BYSOL za organizację ekstremistyczną, podobnie jak szereg innych organizacji non-profit, w tym ekologicznych, co utrudniło ekipie Stryżaka. Chwali jednak współpracę z państwem litewskim. „Litewskie politycy dobrze rozumieją, co dzieje się na Białorusi, bo to oczywiste, a Litwini wiedzą, że jeśli Ukraina nie wygra, to będą następni”.

Katerina Gruntowa

Udostępnij na Facebooku




Podziel się na Twitterze


Udostępnij na LinkedIn


Drukować



Skopiuj adres URL




Skrócony adres





blisko




Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *