Według wtorkowego raportu ONZ, już dwa miliony ludzi uciekło na zachód z najechanej Ukrainy, z czego ponad połowa kieruje się do Polski. Tylko w ostatnią niedzielę do naszego północnego sąsiada przybyło ponad 142 tys. Ukraińców. Była to najwyższa dzienna liczba od wybuchu wojny i nie ma powodu przypuszczać, że nie zostanie przekroczona. Przychodzą głównie kobiety, dzieci i osoby starsze. Polscy pogranicznicy zgłaszają też czterodniowe kolejki na przejściach granicznych. „Ruch na granicy między Polską a Ukrainą nadal rośnie, 42 000 osób przekracza ją dziś rano o 7 rano” – poinformowali w niedzielę na Twitterze polscy pogranicznicy. Nie wiedzieli, że wieczorem przyniosą jeszcze sto tysięcy.
Ostatni krok z tego zagrożonego kraju dotyczy uchodźców na zatłoczonym, piątym peronie głównego dworca kolejowego we Lwowie na Ukrainie, który znajduje się tuż przy granicy z Polską. Według hiszpańskiego dziennika El País, Perón jest „symbolicznym początkiem podróży w bezpieczne miejsce dla setek tysięcy bliskich ukraińskich kobiet, dzieci i innych bojowników”. Komisja Europejska szacuje, że cztery miliony ludzi może uciec z Ukrainy do Unii. Według polskich mediów liczba ta jest optymistyczna.
Nieoczekiwany słup transportowy. Rosjanie, którzy chcą jechać do Europy, przejeżdżają przez Serbię
Jak poinformowała Warszawa, na dzień 24 lutego do Polski przybyło z Polski 1,2 mln osób. W Polsce natychmiast po wybuchu wojny pojawiła się ogromna fala solidarności. Państwo było gotowe i funkcjonowało, podobnie jak gminy i społeczeństwo obywatelskie. Na porządku dziennym są antywojenne protesty wymierzone w prezydenta Rosji Władimira Putina. Zbiórka finansowa jest oczywista, przed niektórymi szpitalami, według telewizji TVP, utworzyły się kolejki od dawców krwi. Ukraińcy mogą korzystać z polskich kolei za darmo przez cały miesiąc. Zwykle spotkacie się z odznakami Polacy i Polacy Chwała Ukrainie lub Stop Putinowi. Ukraińskie flagi powiewają na autobusach, trolejbusach, tramwajach, z biur i okien domów z prefabrykatów.
Silna społeczność ukraińska to także wielka pomoc dla polskich władz i organizacji humanitarnych. Według zeszłorocznego spisu ma około 1,5 miliona członków. Wielu przybywających Ukraińców odbiera krewnych lub znajomych bezpośrednio na granicy. Firmy i firmy, takie jak fabryka Gillette w Łodzi továr, nie tylko umożliwiają, ale i organizują przemieszczanie się swoich ukraińskich pracowników do granicy, aby ułatwić opiekę bliskim. Pokonywanie granic, nawet według organizacji humanitarnych, to dzisiaj nie tyle problem, ile dotarcie tam i przekroczenie ich. Ci, którzy nie mają dokąd pójść, udają się do ośrodków recepcyjnych. Dziś w całym kraju jest ich około trzydziestu.
Zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych Pawła Szefernakera, jak powiedział na konferencji prasowej, największym problemem dla polskich władz jest obecnie przekonanie tych, którzy przychodzą do ośrodków recepcyjnych, że nawet w małych gminach i miasteczkach są dobre warunki, na które czekają Polacy o pomoc. Większość osób przy wyborze preferuje duże polskie miasta. Jednocześnie codziennie przypomina się mediom, że sytuacja może bardzo szybko eskalować.
W każdym razie Polska przez kilka tygodni przed wybuchem konfliktu intensywnie przygotowywała się do przyjęcia uchodźców zza wschodniej granicy. „Mamy szczegółowy plan, który ma dwie strony – ludzką, w której pomagamy naszemu sąsiadowi, jednocześnie nie ukrywamy, że Rzeczpospolita Polska potrzebuje ludzi z Ukrainy” – powiedział poseł Szefernaker w TVN. południe. -Luty. Według niego, Polska opracowała obszerną bazę wolnych miejsc noclegowych i miejsc pracy w poszczególnych województwach. Ministerstwo Pracy już wtedy ostrzegało, że w szczególności może wystąpić niedobór miejsc pracy. W tym czasie mówiło się o jednym do trzech milionów uchodźców zmierzających do kraju. Polski rząd przeznaczył na mieszkania 28 mln zł (ponad 150 mln koron). Wszystkie szczeble rządu również przekazały dodatkowe pieniądze. Uchodźcy mogą spać w szkołach, budynkach komunalnych, parafiach, hotelach, ale także w prywatnych domach i mieszkaniach.
Matki prawie wskoczyły pod nasz samochód, chcą jechać, mówi mężczyzna, który prowadzi uchodźców
Jednak decydującym czynnikiem w skutecznym zarządzaniu obecną falą migracji jest bezinteresowna pomoc zwykłych Polaków. Na przykład pani Barbara od kilku dni jeździ między swoim domem a Dworcem Centralnym w Warszawie. Rekrutuje tu uchodźców i sprowadza ich do domu, aby mogli zebrać siły przed kolejną podróżą do Europy. Następnie zabierze je z powrotem na stację i odbierze nowe. „Zawsze znajduję kogoś, kto potrzebuje pomocy. Robię to za siebie, nie powiedziałem o tym ratuszowi. Po prostu przyjdę tutaj i jak zobaczę zagubioną osobę, która potrzebuje pomocy, pomogę jej.” powiedziała Wyborcz dla Gazety, która na swojej stronie internetowej oferuje transmisje online z kilku głównych węzłów komunikacyjnych w Warszawie, które są pełne ukraińskich uchodźców.
Podobny motyw pomocy miała pani Olimpia. Na dworcu Warszawa Zachodnia przyjechała po raz pierwszy we wtorek. Jej walizka była pełna pudełek i saszetek z sokiem owocowym, ciastkami, podpaskami i owocami. Na tylnym siedzeniu miała duże pudło pełne kanapek. „Przygotowaliśmy z dziećmi dokładnie 204. Mamy też koce i ciepłe ubrania. Jeśli możemy, pomożemy wam” – powiedziała polskim reporterom.
Nawet sąsiedzi otrzymali już fałszywe raporty o odwiedzających. Na przykład, że na granicy polsko-ukraińskiej znajdują się tysiące migrantów z Afryki. Zostały one obalane w ostatnich dniach przez polityków rządu i opozycji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało w oficjalnym oświadczeniu, że choć wśród uchodźców są nie-Ukraińcy, podobnie jak ponad trzystu Egipcjan, zdecydowaną większość stanowią ludzie, którzy w czasie konfliktu mieszkali i pracowali na Ukrainie.
Sekcja U subedůU sąsiadówDziś często wiemy znacznie więcej o tym, co dzieje się po drugiej stronie świata, niż o tym, co dzieje się tuż za naszymi granicami, w sąsiednich Czechach. Dlatego postanowiliśmy w każdą niedzielę informować o tym, co dzieje się „u naszych sąsiadów” w tym miejscu, czyli na Słowacji, w Polsce, Niemczech i Austrii. Poinformują Cię osoby mieszkające w danych krajach, takie jak Martin Kratochvíl w Polsce, lub pracujące na granicy, takie jak Alexandr Vanžura w Děčínie lub Iva Haghofer na granicy austriackiej na południowych Morawach. Dziękujemy panu Vladimírowi Majerowi za inspirację do stworzenia sekcji. Czasami ja, wydawca europejski Luboš Palata, również współtworzę artykuł z perspektywy środkowoeuropejskiej. Życzymy miłego liczenia w niedzielę.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.