Przemówienia mężów stanu są nudne, monotonne, czasem zbyt żałosne, ale niektóre są zgodne z duchem czasu, a ich przesłanie trwa. Prezydent USA Joe Biden wygłosił w Warszawie przemówienie, które zdecydowanie tęskni za tym drugim. Symboliczne jest, że wypowiedział to w Polsce, kraju, który sama administracja amerykańska oskarża o ograniczanie liberalnej demokracji. Te różnice bledną w obliczu brutalnie niedemokratycznego reżimu Władimira Putina. Biden spotkał się m.in. z ukraińskimi uchodźcami w Polsce, a nawet przełożył swoje wystąpienie. Jego przesłanie było ważne politycznie, ale też głęboko ludzkie. Niestety nie mogło to być tak optymistyczne, jak wezwanie Reagana do zburzenia muru berlińskiego. Biden nie obiecywał szybkiego końca. Ale najwyższy czas, aby Europa i Stany Zjednoczone zdały sobie sprawę, że w najlepszym razie czeka je druga zimna wojna z Rosją.
Wojna schrony
Nie można pominąć, że przemówienie Bidena było punktem kulminacyjnym jego wizyty w Polsce, a nie jego jedynym celem. Prezydent USA spotkał się z uchodźcami z Ukrainy, osobami im pomagającymi oraz członkami 82. Dywizji Powietrznodesantowej USA, niedawno rozmieszczonej w Polsce w celu wsparcia wschodniego skrzydła NATO. Wszystkie te spotkania miały znaczącą symbolikę, do której Biden również odniósł się w swoim przemówieniu.
Polska została poddana uzasadnionej krytyce za traktowanie uchodźców z krajów spoza UE. Z pewnością nie wolno nam zapominać, że nawet z powodu nieprzejednanej pozycji Polski na granicy białorusko-unijnej umierali z głodu i marzli ludzie. Niemniej jednak należy pogratulować Polsce dostępu do ukraińskich uchodźców. To on chyba teraz dźwiga największy ciężar, więc dobrze, że prezydent USA pochwalił Warszawę za jej użyteczność i podkreślił, że nie należy zostawiać Polski samej.
Putin jest rzeźnikiem
Spotkanie z uchodźcami z kraju zaatakowanego przez Rosję było jedną z najbardziej emocjonalnych części wizyty Bidena. Prezydent USA nieumyślnie powiedział w rozmowie z jednym z uchodźców, że Putin był rzeźnikiem. W swoim przemówieniu odniósł się również do innego uchodźcy z pytaniem, czy kiedykolwiek jeszcze zobaczy swojego brata i ojca, którzy walczyli w szeregach ukraińskich sił zbrojnych z rosyjską agresją. Pod tym względem był bardzo osobisty i ludzki.
W ogóle amerykański prezydent bardzo często zwracał się bezpośrednio do Ukraińców. Chwila, w której Biden ogłosił dla Putina strategiczną porażkę dla Ukrainy, była mocna, ale jednocześnie widać, że fakt ten nie jest pocieszeniem dla tych, którzy w czasie wojny stracili swoich bliskich. Wolność nie jest wolna i możemy być tylko wdzięczni, że cena, jaką do tej pory płacimy w Czechach, była tylko pieniędzmi, a nie krwią.
Przygotuj się na długi konflikt
W swoim pierwszym przemówieniu, w którym zapowiedział sankcje, Biden ostrzegł współobywateli, że nie będą bezbolesne. Tak, izolacja gospodarcza Rosji, w tym koniec konsumpcji ropy i gazu, również będzie nas kosztować. Zadaniem państwa jest, aby najbardziej zagrożeni ekonomicznie nie znaleźli się na samym dole drabiny. Reszta z nas powinna zrozumieć, że poświęcenie odrobiny naszego komfortu to nawet mniej, niż Ukraińcy muszą poświęcić.
Kontynuuj czytanie
Czeka nas długa walka z rosyjską agresją. Putin nie może pozostać u władzy, mówi Biden w Warszawie
Przeczytaj artykuł „
Czeka nas w najlepszym razie nowa zimna wojna. Dobrze, że amerykański prezydent stara się do tego przygotować swój kraj i Europę. Rosja nie jest i nie będzie partnerem, na którego Europa może liczyć w dającej się przewidzieć przyszłości. Wiele osób w Europie przez długi czas mogło tak sądzić, a teraz trzeba za to zapłacić. Smutna prawda jest jednak taka, że to Ukraina płaci najwięcej, a nie ci, którzy ulegli tej iluzji.
Wolność przebija brak wolności
Wydawać by się mogło, że wizja amerykańskiego prezydenta była przede wszystkim ponura. Ale tak nie jest. Joe Biden często cytował papieża Jana Pawła II. a także opowiadał o tym, jak ostatecznie zwyciężyło pragnienie wolności w Europie Środkowo-Wschodniej, mimo brutalnego stłumienia przez Związek Radziecki w 1956 roku na Węgrzech iw 1968 roku w naszym kraju. Przemówienie Bidena słusznie przypomina nam, że singli nie da się pokonać na dłuższą metę.
Można ich chwilowo stłumić brutalną przemocą, jak rosyjski dyktator obecnie próbuje na Ukrainie. Ale przemoc nigdy nie wygrywa. Prezydent Biden słusznie zwrócił uwagę na to, jak wielkie wsparcie otrzymuje Ukraina i to nie tylko od Stanów Zjednoczonych. Możemy myśleć, że Zachód mógłby zrobić więcej, ale to nie jest Monachium. Równocześnie jednak Biden słusznie wskazywał, że broń byłaby bezużyteczna bez determinacji Ukraińców w obronie swojej wolności.
Od nas zależy, czy Władimir Putin odniesie sukces w swojej barbarzyńskiej kampanii. W przeciwieństwie do Ukraińców nie musimy bezpośrednio poświęcać ani narażać życia. Jedyne, czego potrzebujemy jako społeczeństwo, to móc poświęcić część naszego komfortu i dobrobytu na rzecz wolności, niezależnie od tego, czy oznacza to wyższe ceny energii, wyższe podatki, czy przejściowo wysoką inflację. To jest właściwie chyba najsilniejszy przekaz z przemówienia Bidena w Warszawie, ale także z jego wcześniejszych wystąpień. Wolność nie jest darmowa, ale jeśli nie będziemy skłonni zaakceptować ceny, będzie ona kosztować znacznie więcej.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.