Drylock, producent pieluszek i przyborów toaletowych dla dzieci, w Hrádku nad Nisou w obwodzie libereckim, zatrudniał 27 uchodźców wojennych z Ukrainy, głównie kobiet. Firma zarezerwowała dla nich łącznie 40 miejsc. Jednocześnie budowniczy zamkowy nie ma dużego doświadczenia w zatrudnianiu obcokrajowców, choć produkuje w pobliżu granicy z Polską i Niemcami. Do tej pory w firmie zatrudniającej 1100 pracowników pracowało tylko 33 obcokrajowców.
„Do tej pory warunkiem było dla nas, aby obcokrajowiec miał stałe lub długoterminowe miejsce zamieszkania w Czechach, a najważniejszym warunkiem było, aby mówił po czesku, ważne było dla nas, aby wszyscy na produkcji byli w porządku”. powiedział szef działu personalnego Ondrej Kout.
Dzięki takiemu podejściu, powiedział, można było bez większych trudności utrzymać firmę w ruchu nawet w szczytowych momentach pandemii i zamykania granic, kiedy wielu pracodawcom w regionie brakowało pracowników. .
„Wymieniliśmy 40 miejsc ze względów humanitarnych, rozumiemy, że są to pozycje wyjściowe”, powiedział Kut. Według niego firma jest przygotowana na to, że pracownicy ci nie muszą zostać w firmie, większość nie ukrywa, że jak najszybciej chcieliby wrócić do domu.
Inni chcą uczyć się czeskiego i być może mają pracę jak najbardziej zbliżoną do tego, co robili w domu. „Wiemy, że mamy bardzo interesujący zakres prac, które już wykonali” – dodał Kut.
Wśród kobiet jest sprzedawczyni, specjalista HR, studentka, a także farmaceuta
Z trójką dzieci przybyła z Charkowa Ljudmyla, pierwotnie fryzjerka. Zostawiła męża i najstarszego syna w zbombardowanym mieście. „Nawet nie wiem, jak uciekliśmy, próbowałem ratować dzieci”. ona mówi. Dwoje starszych dzieci – syn i córka – dołączyli z nią do Drylocka, najmłodsza 11-letnia córka chodzi do szkoły.
Nawet ośmioletni syn Viktorie, który uciekł do Hrádku z Malyna, chodzi do szkoły. „Kiedy syn wraca do domu ze szkoły, uczy nas tego, czego nauczył się w szkole”. zauważyła młoda kobieta.
Jednym z Ukraińców, który w środę też pakował pieluchy, była np. Katia z Zaporoża. Do Czech przyjechała miesiąc temu, w Drylock pracuje dopiero od czwartego dnia. „Na początku było trudniej, teraz się do tego przyzwyczajam i myślę, że w przyszłości będzie łatwiej”. – mówi młoda kobieta na Ukrainie, która w domu uczy się tłumaczenia na język angielski. Nie zamierza studiować w Czechach. „Chcę się uczyć czeskiego, ale mam pół roku na ukończenie studiów na Ukrainie, skończę je online”, ona dodała.
Tłumacze pomagają w adaptacji w firmie
Rodzinna firma Drylock Technologies świętuje dziesięć lat od rozpoczęcia produkcji w Hrádku nad Nisou. Zaczęło się od 300 pracowników, dziś prawie ich czterokrotnie zwiększyło i planuje dalszy rozwój produkcji. Według Kout, ukraińscy pracownicy mają taki sam status i warunki jak ich czescy koledzy, takie same zarobki i świadczenia.
„Mamy przetłumaczone wszystkie dokumenty, na każdej zmianie mamy pracowników, którzy pomagają nam się komunikować”, powiedział Kut. Według niego jedyne różnice to umowy, które negocjują z Ukraińcami od sześciu miesięcy. „Ale chętnie je przedłużamy”, dodany.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.