Według ministra spraw wewnętrznych Víta Rakušana (STAN), w Czechach brakuje mieszkań dla uchodźców z Ukrainy. Według niego, gdyby nadeszła kolejna większa fala, kraj nie ominąłby obozów dla uchodźców.
Według Austriaka sytuacja się odwróciła – podczas gdy w pierwszych dniach wojny minimum ludzi było potrzebne do państwowego mieszkania, teraz jest to ok. 70%.
„Już za pośrednictwem Ambasadora Ukrainy wysyłamy do społeczności ukraińskiej sygnał. Że Czechy nie będą już w stanie zapewnić mieszkań w takim komforcie, jak w pierwszych tygodniach kryzysu” – powiedział Austriak w wywiadzie. z Seznamem Zprávym.
Czy Czechy zbliżają się do pułapu liczby uchodźców, których możemy przyjąć? Czy jesteśmy już za nim?
Istnieje plan z 2015 r., który określa pułap zdolności przyjmowania migrantów – wtedy w zupełnie innym rodzaju kryzysu – na 250 000 osób. Jesteśmy teraz ponumerowani. Dziś nadal korzystamy z tego, że jest liczna społeczność ukraińska, a także z solidarności Czechów, którzy zapewnili zakwaterowanie wraz z rodzinami.
W ciągu pierwszych 14 dni nasze możliwości bardzo powoli się zapełniały, tylko około 10% przybyszów prosiło o pomoc państwa. Ale teraz sytuacja się zmienia. Już teraz docieramy do 70% osób, które potrzebują naszej pomocy. Pomaga nam to w polityce relokacji – teraz, gdy przyjeżdża matka z dwójką dzieci i ma do wyboru gimnazjum w Pradze Háje lub mieszkanie w Zlínie, wybierze Zlín.
Czy udaje Ci się skierować uchodźców do obszarów innych niż najbardziej ruchliwe?
Tak, zdecydowanie tak. Dla zrewidowania pomysłu – w pierwszej fali przybyło tu szereg bezpiecznych osób, które były w stanie same załatwić sobie zakwaterowanie. Nie wszyscy byli uchodźcami z plastikową torbą i dwójką dzieci w biedzie. Ale coraz więcej z nich ucieka z miast, w których Putin zrzuca bomby. Relokacja czasami działa na zasadzie całkowicie dobrowolnej, czasami przyznam, że są sytuacje graniczne, że 400 osób przyjedzie na główny dworzec, nie mają dokąd pójść, więc po prostu idą tam, gdzie zostaną przejęci.
Wracam do pierwszego pytania. Czyli nasze możliwości są już wyczerpane?
Równoważymy na granicy możliwości. Musimy mieć rezerwę dla pomocy humanitarnej, ale tego nie chcemy. Musimy nadal motywować ludzi do przyjmowania uchodźców w rodzinach, a minister Ivan Bartoš pracuje nad rozwiązaniem długoterminowym – przyznawanie tytułów gminom w celu przygotowania większej liczby mieszkań. We wszystkich działach mam nadzieję znaleźć w naszych zasobach około 9000 miejsc.
Mówisz, że nie chcesz obozów dla uchodźców. Ale z pewnością masz ograniczenia w służbie, o których wiesz, że nie możemy ich uniknąć.
Kiedy dochodzimy do liczby 400-450 000, nie możemy jej tam całkowicie uniknąć. Drugi poziom jest taki, że Europa musi nam pomóc. I już zrozumiała, że nie trzeba pomagać tylko krajom przygranicznym, ale na listę krajów, których to dotyczy, włączyła również Czechy.
Dla innych wysyłamy również sygnał za pośrednictwem Ambasadora Ukrainy do społeczności ukraińskiej. Że Czechy nie będą już w stanie zapewnić tak wygodnych mieszkań, jak w pierwszych tygodniach kryzysu. Ma swoje lokalne kontakty, nawet między przewoźnikami, komunikuje się z organizacjami pozarządowymi.
W ciągu pierwszych 14 dni nasze możliwości bardzo powoli się zapełniały, tylko około 10% przybyszów prosiło o pomoc państwa. Ale teraz sytuacja się zmienia. Już teraz docieramy do 70% osób, które potrzebują naszej pomocy.
Czy to prawda, że w ostatnich dniach fala przybyszów zwalnia?
Najnowsze dane pokazują, że krzywa tych, którzy do nas przychodzą, jest teraz w dół. Fala znacznie zwolniła. Niektórzy uważają nas za tymczasowe schronienie. Po raz pierwszy mieliśmy też dzień, w którym więcej pociągów opuściło Czechy przed przyjazdem tutaj. Więc możemy sobie z tym poradzić teraz.
Ale oczywiście to może się zmienić, Rosjanie mogą iść do przodu, inni ludzie ruszą.
Tak, musisz się z tym liczyć. Na poziomie europejskim chcemy mówić o swoistym korytarzu humanitarnym, który już określiłby kraj docelowy na granicy ukraińsko-polskiej i ukraińsko-słowackiej. Nie chodzi mi o to, że są to nowe kontyngenty, ale rzeczywistość jest taka, że kraje Europy Środkowej nie są w stanie ich wspierać w wolnym reżimie.
Czy składki państwa na mieszkania dla uchodźców są właściwie ustalone? Na przykład rodziny mają niższe składki niż przedsiębiorcy. Czy składki są na tyle wysokie, by motywować ludzi do trzymania ze sobą Ukraińców przez długi czas?
W końcu podnieśliśmy pułap dla rodziny z dziewięciu do dwunastu tysięcy, co nie jest złą kwotą. Zawsze myślimy o tym, co słabe społecznie czeskie rodziny zrobią ze składkami państwowymi. Aby nikt nie odniósł wrażenia, że tworzy się tu środowisko pozytywnie dyskryminujące. Nie chcemy też walczyć z ubóstwem. Ale jest to szybki środek wejścia, będziemy go oceniać z czasem.
Czy istnieje długoterminowa strategia radzenia sobie z napływem uchodźców?
Jesteśmy w trakcie tworzenia strategicznej grupy ekspertów. Zawsze podchodziłem do tego trochę sceptycznie, ale tutaj jest to potrzebne. Zatrudniliśmy również zewnętrznych ekspertów z agencji, które przystosowały się do kryzysu migracyjnego w Niemczech w 2015 roku i teraz pomagają polskiemu rządowi.
Jednym z pierwszych zadań tej grupy będzie ogólna koncepcja zakwaterowania tych osób. Niezależnie od tego, czy chodzi o koszty finansowe, ale także pewną wizję, jak szybko zmobilizować inne możliwości hostingowe, które tam są. Kolejne ważne pytanie brzmi, jak przekuć to w korzyść dla Czech. A to bardzo ważne, bo może pomóc, że nastroje czeskiego społeczeństwa nie zmienią się znacząco na gorsze.
Cztery tygodnie wojny na Ukrainie
W nocy ze środy na czwartek (23-24 lutego) armia rosyjska zaatakowała Ukrainę. List Reports przygotowało cykl tekstów, analiz i wywiadów na temat czterotygodniowej wojny.
WOJNA DZIEŃ PO DNIU – chronologiczny przegląd postępów walk w pierwszym miesiącu.
Chcę zadać pytanie na ten temat. Jak intensywnie, w rządzie, zarządzasz nastrojami społecznymi, jak zapobiegasz powstawaniu nienawiści do uchodźców. Na przykład planujesz kampanię?
To jest pytanie, nad którym się zastanawiamy. Wdrożyliśmy zarządzanie kryzysowe i teraz przechodzimy do fazy strategicznej. Kampanie tworzone są w Urzędzie Rządu i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Wczoraj rząd wyznaczył funkcjonariusza, który zajmuje się przede wszystkim dezinformacją. Jedna z kampanii powinna pojawić się za kilka dni.
Jak to będzie wyglądać? Coś w stylu „Dziękuję za pomoc”?
Będzie to miało formę wizualizacji, krótkich filmów i osobistych historii. Będzie też historyczna paralela z tym, czego Czechy doświadczyły w najważniejszych momentach naszej historii. Ale najważniejszą rzeczą, aby nastrój nie uległ znacznemu pogorszeniu, jest dobre zarządzanie fazą adaptacji. Aby umożliwić wykwalifikowanym osobom rozpoczęcie pracy tutaj i rozpoczęcie pracy nad systemem.
Bardzo wstępne dane wskazują, że kiedy 30 lub 40% pełnosprawnych uchodźców będzie pracować, nasze wydatki zaczną przynosić owoce. Premier rozmawiał o tym z VZP i znowu, przy stosunkowo niewielkiej liczbie ubezpieczonych, nie będzie to już dla służby zdrowia. Jeśli uda nam się uchwycić aspekt ekonomiczny i jest on również widoczny dla opinii publicznej, może to również prowadzić do wahań nastrojów.
Cynik mógłby nawet powiedzieć, że może nam pomóc zreformować emerytury.
Oczywiście może nam to z pewnością pomóc. I jest jeszcze jeden aspekt – w przeszłości ludzie opuszczali regiony usteckie, karlowarskie i morawsko-śląskie. Mają tam infrastrukturę, ale nie mają personelu. Jeśli regiony te zdołają w ten sposób oddać młodą krew, może to być wielka szansa.
Czy odnotowaliście przypadki uchodźców próbujących nakarmić „przemytników”, mafię, handlarzy ludźmi?
Jeszcze nie masywny. Wiem, że wokół nich są agencje zatrudnienia. Co nie jest nielegalne, ale nieetyczne. I staramy się temu zapobiec, mając już przedstawicieli Urzędu Pracy w tych regionalnych ośrodkach i mówiąc im: „Pomożemy Ci w Twojej pracy, zarejestruj się tutaj, nie podpisuj z nikim żadnej umowy”.
Pojawili się też oszukańczy handlarze: „Nie będziesz musiał czekać, daj nam 15 000 koron za wizę. I to nic nie kosztuje. Niektóre podejrzenia, że oferowali dochody z prostytucji i tym podobne, są również badane.
Oczywiście Ukraińcy mogą nam pomóc w reformie emerytalnej. I jest jeszcze jeden aspekt – w przeszłości ludzie opuszczali regiony usteckie, karlowarskie i morawsko-śląskie. Mają tam infrastrukturę, ale nie mają personelu. Jeśli regiony te zdołają w ten sposób oddać młodą krew, może to być wielka szansa.
Sama policja przyjechała z bardzo ładnym klipem wideo. Mają policjanta, który mówi po ukraińsku i wyjaśnia najważniejsze zagrożenia, jakie mogą się pojawić. Klip jest również wyświetlany w centrach wsparcia. Policja zajmuje się tym bardzo intensywnie. Informują, mapują miejsca, w których występuje duża koncentracja uchodźców, kontaktują się ze stowarzyszeniami.
A czy policja kontynuuje swoją codzienną pracę? Muszą opiekować się uchodźcami, my pomagamy na Słowacji…
Dają radę, ale jest to bardzo wymagające, a policji nie przysługuje wynagrodzenie za nadgodziny. Ale nadal ich zapisałem i szukamy sposobu, aby zrekompensować im nadgodziny. Badamy, czy możliwa jest szybka zmiana prawa, aby siły zbrojne nawet w sytuacjach awaryjnych dostawały nadgodziny. Zasługują na to policja, straż pożarna i wojsko.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.