W koalicji kierowanej przez Donalda Tuska mogą występować tarcia w kwestiach gospodarczych, ale łączy ją strach przed powrotem Prawa i Sprawiedliwości. Pozostali koalicjanci także mają doświadczenie rządowe – mówi w wywiadzie JURAJ MARUŠIAK, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk.
Juraj Marušiak jest dyrektorem Instytutu Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk (SAV). Zajmuje się najnowszą historią Europy Środkowo-Wschodniej, stosunkami słowacko-polskimi oraz słowacką polityką zagraniczną.
W wywiadzie przeczytasz:
- Czy PiS ma szansę na utworzenie rządu?
- dlaczego referendum nie zadziałało w Polsce tak jak na Węgrzech,
- co stanie się z PiS w opozycji
- oraz jak wysoka frekwencja wpłynęła na wybory.
Cały wywiad dostępny jest w formie podcastu.
Wyniki wyborów w Polsce pokazują większość na korzyść pretendenta Donalda Tuska. Co jego rząd oznaczałby dla UE?
W przypadku Polski nie można mówić o jednoznacznie żarliwym konflikcie geopolitycznym. Istnieje zgoda rywali co do cywilizacyjnych korzeni Polski na Zachodzie. Chodzi raczej o to, na ile wspomniane partie różnią się w kwestiach praworządności, gdzie PiS promuje podejście suwerenne i chciałby dyktować UE jego warunki. Wizja Prawa i Sprawiedliwości jest taka, że Polska powinna po Brexicie zastąpić Wielką Brytanię w UE, czyli stać się członkiem UE ze specjalnym statusem.
Faktem jest, że nie ma poparcia dla takiego rozwiązania ani w Brukseli, ani w innych państwach członkowskich. Jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską, uważa się, zwłaszcza pod przywództwem Donalda Tuska, że Polska powinna bardziej skupić się na współpracy z Niemcami i Francją.
Czy zatem możemy liczyć na proeuropejski rząd w Polsce, czy też jest aktor, który mógłby jeszcze zaskoczyć i dołączyć do PiS i pozwolić mu na utworzenie rządu?
Prawo i Sprawiedliwość będzie zabiegać o głosy Konfederacji. Wyborców obu partii łączy retoryka antyliberalna, antyzachodnia i tradycjonalistyczna. Ale prawdopodobnie nie będzie miała wystarczającej liczby głosów. Można oczekiwać, że PiS będzie dążył do przejęcia całości lub części klubu parlamentarnego PSL.
Polskie Stronnictwo Ludowe jest partią agrarną, co oznacza, że ma wyborców przede wszystkim na wsi i działa w ramach Trzeciej Drogi. Jeszcze pod koniec okresu wyborczego Prawa i Sprawiedliwość próbowała pozyskać część posłów z tego klubu PSL.
Jednak pomiędzy przywódcami tych partii istnieje duże napięcie. Od 2015 roku PSL odmawia współpracy z Prawem i Sprawiedliwością. Nawet podczas wieczoru wyborczego sztaby wyborcze z bloku Trzeciej Drogi nie wydawały się zbyt entuzjastycznie nastawione do współpracy z Prawem i Sprawiedliwością.
Kiedy dowiemy się, jak to wygląda?
Proces tworzenia rządu może trwać dość długo. Prezydent ma obowiązek zwołać posiedzenie Sejmu w terminie 30 dni od wyborów, tj. przed 14 listopada. Ma czas do końca listopada, aby powierzyć zadanie sformowania nowego rządu komuś – albo przedstawicielowi najsilniejszej partii, albo komuś innemu, kto będzie stanowić większość rządową. Rząd musi zdobyć zaufanie do 12 grudnia. Oznacza to, że niemal do połowy grudnia aktorzy polityczni mają czas na utworzenie nowego rządu.
W ostatnich latach Prawo i Sprawiedliwość przeprowadziło reformę wymiaru sprawiedliwości, która zdaniem władz Unii Europejskiej podważa praworządność. Czy Pana zdaniem Donaldowi Tuskowi będzie łatwo zmienić tę sytuację i uwolnić w ten sposób środki europejskie i pieniądze z Planu Odbudowy?
To będzie naprawdę trudny problem do rozwiązania. Podobnie jak na Słowacji, tak i w Polsce prezydent ma prawo weta. Oznacza to, że może blokować niektóre decyzje większości parlamentarnej. Do odrzucenia weta prezydenta wymagana jest większość trzech piątych deputowanych, jeżeli parlament posiada kworum, czyli jeśli na posiedzeniu obecna jest kwalifikowana większość deputowanych. Jeżeli na posiedzeniu będą obecni wszyscy lub wszyscy 460 posłów, do odrzucenia weta prezydenta potrzeba 276 posłów. Na razie, nawet przy najbardziej optymistycznych kalkulacjach, Koalicja Obywatelska nie ma nawet potencjalnych sojuszników, z którymi mogłaby utworzyć rząd.
Co stanie się z opozycyjną partią Prawo i Sprawiedliwość?
Wiemy, że po 2007 r., ale nawet w latach 2005-2007, kiedy pozycja władzy Kaczyńskiego osłabła, w tej partii istniały podziały. Nawet lista kandydatów na Prawo i Sprawiedliwość nie jest do końca jednolita. Tak jak Platforma Obywatelska prezentuje się z pewnymi małymi partiami, tak Prawo i Sprawiedliwość przedstawia się na przykład z partią Suwerenna Polska.
Stanowi to bardzo radykalny, wręcz autorytarny trend w obrębie tego prawicowego bloku. Na czele tej partii stoi Minister Sprawiedliwości, będący jednocześnie Prokuratorem Generalnym Zbigniew Ziobro. Opiera się na zasadach tzw. fundamentalizmu katolickiego, według którego nauka Kościoła katolickiego musi stanowić podstawę prawidłowego funkcjonowania państwa polskiego. Chyba jeszcze nie czas na polityczny pogrzeb Jarosława Kaczyńskiego, ale widać, że szczyt polityczny ma już za sobą.
Czy zatem przeżyje?
Jest to partia, w której władza jest bardzo silnie skoncentrowana w rękach prezydenta. Druga sprawa, że taki nurt w polskiej polityce ma swoje miejsce i swoich wyborców. Są to wyborcy z jednej strony konserwatywni kulturowo i społecznie, ale jednocześnie zainteresowani społeczną funkcją państwa.
Partia ta ma bardzo silne zaplecze, zwłaszcza na terenach wiejskich Polski, ale także w miastach, szczególnie w centralnych regionach Polski, na południu Polski, w tzw. „Małej Polsce”, wokół Krakowa.
W Polsce, podobnie jak na Węgrzech, w dniu wyborów odbyło się referendum, o którym pan mówił. Czy możemy powiedzieć, dlaczego na przykład to referendum nie zadziałało tak, jak na Węgrzech?
Prawdopodobnie dlatego, że nawet jeśli dwie osoby robią to samo, nie musi to być to samo. W Polsce opozycja i społeczeństwo obywatelskie oraz niezależne media są znacznie silniejsze niż na Węgrzech. Jarosławowi Kaczyńskiemu nie udało się zdominować państwa w takim stopniu jak Viktorowi Orbánowi.
Pytania te były bardzo wiodące, wyraźnie nakierowane na promocję programu Prawa i Sprawiedliwości. Dotyczyły one np. prywatyzacji, czyli tego, że ktoś wspiera sprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym i tym samym powoduje utratę kontroli Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki. Albo jeśli wyborcy poprą przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z mechanizmem przymusowych relokacji narzuconym Polsce przez europejską biurokrację. Pytania zostały tak sformułowane, że definiowały już wrogów, co najwyraźniej wywołało także oburzenie wśród wyborców.
Frekwencja wyborcza również była bardzo wysoka.
Frekwencję szacuje się na około 79 proc., co oznacza niezwykle wysoką frekwencję nie tylko w kontekście Polski, ale także w kontekście całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Było to widać też na zdjęciach np. z sal przedwyborczych, gdzie ludzie ustawiali się w kolejkach, czekając na swoją kolej do późnej godziny dziewiątej, nie wszystkie lokale wyborcze były zamknięte, bo nadal było ludzi. stanął przed tymi, którzy mieli głosować. Platforma obywatelska również nie została przyjęta z entuzjazmem, choć najwyraźniej była postrzegana jako mniejsze zło.
Czy Pana zdaniem rząd Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi byłby wystarczająco stabilny? Czy nie byłaby tam sytuacja jak na Słowacji po wyborach w 2020 r., kiedy Robert Fico został zastąpiony przez inny rząd, ale po kilku latach chaotycznego i nieudanego rządzenia wrócił silniejszy niż wcześniej?
Platforma obywatelska ma swoje wewnętrzne problemy, wyborcy bardzo ją krytykują za to, że nie jest wystarczająco społeczna i nie uwzględnia w wystarczającym stopniu konieczności redystrybucji środków publicznych. To jest fakt.
Ale platformą obywatelską na pewno nie jest OĽaNO. Ma doświadczenie w rządzie, sprawując władzę od dziesięciu lat. Donald Tusk jest politykiem ugruntowanym w Polsce, ale także za granicą, odkąd stał na czele Rady Europejskiej. Poza tym PSL i tzw. blok Nowej Lewicy, czyli ugrupowanie kilku partii lewicowych, mają za sobą doświadczenia rządowe. Na razie strach przed powrotem Prawa i Sprawiedliwości naprawdę może ich zjednoczyć.
Gdzie w koalicji mogą wystąpić tarcia?
Zarządzanie koalicją jest zawsze trudniejsze niż rząd utworzony przez partię polityczną posiadającą bezwzględną większość w parlamencie. Partnerów koalicji łączy przede wszystkim pewien wspólny interes, wręcz wspólna tożsamość, jednak wciąż postrzegani są nie tylko jako partnerzy, ale także polityczni rywale. Z tego punktu widzenia rządzenie na pewno nie będzie łatwe, zwłaszcza w kwestiach społeczno-gospodarczych, może dojść do pewnego konfliktu pomiędzy lewicą a Koalicją Obywatelską. Ogólnie rzecz biorąc, to dominacja lewicy nad niektórymi partiami prawicowymi doprowadziła do upadku tych partii lewicowych.
Czy będzie to rząd konserwatywny czy liberalny?
Tu trzeba mówić o liberalizmie po polsku. Platforma Obywatelska także określa siebie jako podmiot konserwatywny i żadna partia polityczna nie ma w swoim programie np. rewizji bardzo restrykcyjnej ustawy zakazującej sztucznej aborcji. Żadna większa polska partia nie chce też wchodzić w konflikt z Kościołem katolickim.
„Zagorzały miłośnik zombie. Praktyk mediów społecznościowych. Niezależny przedsiębiorca. Subtelnie czarujący organizator”.