Wolność kontra bezpieczeństwo. To główny problem, przed którym stoi Polska przed wyborami do organów legislacyjnych 15 października. Po co? Wyjaśnił to „Prawdzie” Vít Dostál, dyrektor wykonawczy Czeskiego Stowarzyszenia Spraw Międzynarodowych. Według najnowszych sondaży, przed głosowaniem największą popularnością cieszy się rządząca partia Zjednoczonej Prawicy (33 do 35 proc.). Tuż za nimi podąża Koalicja Obywatelska (26-28%).
Zdjęcie: SITA/AP
Lider rządzącej Zjednoczonej Prawicy Jarosław Kaczyński (z lewej) i lider opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk.
Kto ma największe szanse na wygranie wyborów w Polsce? Populistyczno-konserwatywna Zjednoczona Prawica na czele z PiS Jarosława Kaczyńskiego czy centroprawicowa Koalicja Obywatelska byłego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska?
W tym momencie uważam za prawdopodobne, że głosowanie wygra Zjednoczona Prawica. A dokładniej będzie to najsilniejsze i najważniejsze ugrupowanie w Sejmie (izba niższa polskiego parlamentu, przyp. red.). Inną kwestią jest to, czy uda mu się stworzyć stabilną większość.
Wrócimy do tego później. Ale najpierw chciałbym zapytać: dlaczego Zjednoczona Prawica utrzymuje pewną przewagę w sondażach?
Możemy przyjrzeć się priorytetom partii. Rządząca Zjednoczona Prawica twierdzi, że kluczową kwestią jest bezpieczeństwo we wszystkich jego przejawach. Tu chodzi o fizyczne bezpieczeństwo kraju, bo na Wschodzie w Rosji są barbarzyńcy, którzy próbują zagarnąć większe terytoria i ewentualnie mogliby spróbować najechać na Polskę. Z drugiej strony, w kierunku zachodnim wartości są zupełnie inne, co stwarza pewną niepewność i zagrożenie dla tradycyjnych polskich wartości. W tym kontekście Zjednoczona Prawica mówi o społeczności LGBTI+ czy Zielonym Ładzie jako o czymś, czego Polska nie rozumie i odrzuca. Ponadto partia rządząca podkreśla, że wewnątrz kraju działają różne siły, które mogłyby współpracować z przedstawicielami zagrożeń zewnętrznych, dlatego konieczne jest zapewnienie bezpieczeństwa społeczeństwa i obrona przed nimi. Ale nie chodzi tylko o to, ale także o Polaków jako społeczność. Dlatego też, zdaniem Zjednoczonej Prawicy, należy położyć nacisk także na zabezpieczenie społeczne, wiek emerytalny itp.
O co chodzi w Koalicji Obywatelskiej?
Dla opozycji głównym tematem jest chęć tłumienia przez rząd wolności jednostki. Dotyczy to praw człowieka, poziomu życia i dobrobytu gospodarczego, ale także tego, jak Polska jest połączona ze społecznością zachodnią i jak to połączenie może pomóc w zachowaniu nabytych wolności. Z mojego punktu widzenia są to dwa główne przesłania, jakie partie polityczne niosą wyborcom. Bezpieczeństwo i wolność.
PiS rządzi Polską od 2015 roku. Stale debatuje z Komisją Europejską na temat poszanowania zasad praworządności, ale także na inne tematy. Jak partia PiS zmieniła kraj i jaka jest jej wizja przyszłości?
Wyobraża sobie, że Polska powinna funkcjonować w oparciu o tradycyjne wartości.
Oczywiście o definicji tradycyjnych wartości w rozumieniu PiS.
Tak. Na ich definicji, która opiera się na nauczaniu katolickim i katolicyzmie. Przecież PiS jest partią konserwatywną. Mówi, że Polska powinna być bardziej suwerennym krajem. Dotyczy to także stosunków międzynarodowych. Mówi się, że nikt z zewnątrz nie powinien ingerować w interesy kraju. A jednocześnie chodzi o pewną suwerenność wewnętrzną w tym sensie, że państwo i rząd powinny mieć prawo do działania, jeśli zdecydują się popchnąć kraj w określonym kierunku. Oczywiście pojawia się pytanie, czy nie wpływa to na podział władzy w państwie, politykę demokratyczną, niezależność mediów, społeczeństwo obywatelskie, a nawet sektor biznesowy. Ta ostatnia w Polsce nadal w dużej mierze pozostaje w rękach państwa. I zgodnie z wizją PiS powinien odgrywać pewną rolę w osiąganiu wspólnych celów stawianych przez państwo. Partia Kaczyńskiego mówi więc dużo o tradycjach, wspólnocie i suwerenności.
Jak pan powiedział, według sondaży Zjednoczona Prawica wygra wybory, ale możliwe jest, że do rządów będzie potrzebować skrajnie prawicowej Konfederacji. Co taki scenariusz oznaczałby dla Polski?
Zależy to także od tego, czy powstanie rząd koalicyjny skupiający te dwie grupy, czy też Zjednoczona Prawica utworzy gabinet mniejszościowy, który Konfederacja będzie w taki czy inny sposób wspierać. Można jednak postawić tezę, że polska polityka będzie mniej przewidywalna, a Warszawa będzie miała jeszcze mniej stabilne relacje z UE. Dotyczy to także Ukrainy. Konfederacja jest partią najbardziej krytyczną wobec Kijowa. Czasem nazywają go nawet antyukraińcem. Myślę, że to całkiem dobrze pasuje, przynajmniej biorąc pod uwagę wypowiedzi niektórych jej przywódców. Nie wiadomo jednak, czy rząd Zjednoczonej Prawicy i Konfederacji przetrwa cztery lata i czy ich współpraca doprowadzi do przedterminowych wyborów. Możliwe nawet, że po głosowaniu 15 października nie powstanie stabilna większość parlamentarna i czekają nas nowe wybory.
Czy stosunki Warszawy z UE uległyby dalszemu pogorszeniu, gdyby powstał zjednoczony rząd prawicy i Konfederacji?
To duży problem związany z ideologią PiS. PiS zasadniczo stoi na stanowisku, że instytucje europejskie są jedynie narzędziem dużych państw członkowskich, zwłaszcza Niemiec. W stosunkach Warszawy z UE brakuje zaufania. Myślę, że tak będzie dalej, gdy Zjednoczona Prawica wygra wybory. Warszawie bardzo trudno będzie pozyskać pieniądze z funduszu odbudowy, z drugiej jednak strony od Polski nie można oczekiwać akceptacji ewentualnej reformy unii. Zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się po przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE) i utworzeniu nowej Komisji Europejskiej (KE). Partia PiS chciałaby, aby przyszła Komisja Europejska była bliżej tego, co Warszawa myśli o rządzie Zjednoczonej Prawicy. A jeśli spojrzę na Europę, widzę, że Polska mogłaby znaleźć w tej sprawie sojuszników. Na przykład Węgry, w pewnym stopniu Włochy czy Austria po przyszłorocznych wyborach. Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądał kolejny Parlament Europejski.
Ucz się więcej Fico, Musk czy Trump. Czy Putin nie może się doczekać osłabienia wsparcia Zachodu dla Ukrainy?
Czy jest zatem możliwe, że wewnątrz związku wyłoni się front antyliberalny, dla którego PiS znajdzie partnerów? Czy będą to Węgry Viktora Orbána, Słowacja z rządem Roberta Fico czy Austria, jeśli w 2024 roku zwycięży skrajna prawica? Swoją drogą premier Czech Petr Fiala powiedział, że chce współpracy Warszawy, Pragi i Rzymu.
Tak, możliwe jest, że w UE wyłoni się front antyliberalny. Zastanawiam się jednak, jaki byłby jego cel, bo stosunki z Rosją zawsze będą dla Polski priorytetem numer jeden. Nie sądzę więc, aby PiS był w stanie stworzyć bardzo silną koalicję z Węgrami, ze Słowacją i Robertem Fico oraz z Wolną Partią Austrii (FPÖ). Ciekawie będzie zobaczyć, w jaki sposób zostanie wybrany szef nowej KE. Aby tego dokonać, musimy stworzyć większość w PE. W 2019 r. mandat zdobyła także Ursula von der Leyen, dzięki wsparciu głosów PiS i Fideszu. Niewykluczone, że w tę grę zagra teraz Jarosław Kaczyński i być może inni politycy, ale nie spodziewam się niczego spektakularnego. Rozwój ten w dużej mierze zależy od rozwoju wojny rosyjskiej z Ukrainą. W tej chwili politycy PiS nie mogą nawet zbliżyć się do ludzi Fideszu, bo mogłoby być dla nich nieprzyjemnie, gdyby ktoś im w takiej sytuacji zrobił zdjęcie. Jak potoczyłyby się stosunki między Polską a Ukrainą, gdyby rząd utworzyła Koalicja Obywatelska? Nie byłaby to zmiana fundamentalna. Łącznie z problemami, które wystąpiły. Spójrzmy na umowę dotyczącą importu zbóż i debatę wewnętrzną w Polsce. Opozycja twierdzi, że Zjednoczona Prawica nie poradziła sobie z tym kryzysem. Nie obwinia jednak rządu za próbę ochrony polskich rolników przed ukraińską konkurencją. Opozycja zarzuca mu, że nie potrafi skutecznie negocjować z Brukselą czy Kijowem. Trzeba jednak przyznać, że pomoc dyplomatyczna, wojskowa, gospodarcza i rozwojowa udzielana Ukrainie przez Polskę będzie kontynuowana. Nawet w przypadku, gdy wspomniałem, że Konfederacja byłaby częścią rządu, choć wtedy byłoby to trochę bardziej nieprzewidywalne. Głównie dlatego, że Jarosław Kaczyński nie będzie kontrolował całej większości w parlamencie i mogą w niej znaleźć się bardzo dziwni ludzie.
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.