Kluczowy dokument i as w rękawie. Tym samym polski serwer oznaczył polski list z listopada zeszłego roku, który miał odegrać kluczową rolę w negocjacjach ze względu na wydobycie w polskiej kopalni Turów przy granicy z Czechami. Według strony czeskiej pismo nie zostało zaskarżone, co zaowocowało podpisaniem porozumienia w czwartek. Jednocześnie natychmiast został skrytykowany. Co mówi list? A czy wpłynął na negocjacje czesko-polskie? iROZHLAS.cz uzyskał dokument na podstawie ustawy informacyjnej.
Udostępnij na Facebooku
Udostępnij na LinkedIn
Wrażenie
Skopiuj adres URL
Skrócony adres
Blisko
„Właśnie wtedy do nas dotarło. Udało nam się rzucić głaz, który ciążył na stosunkach czesko-polskich w ostatnich latach” – powiedział w czwartek premier Petr Fiala (ODS) po podpisaniu porozumienia między nim a jego Polski odpowiednik Mateusz Morawiecki. Oba kraje spierają się o kopalnię Turów od sześciu lat.
Fiala i Morawiecki podpisali porozumienie w sprawie Turowa. Polska zapłaci 45 mln euro, Czechy wycofają pozew
Przeczytaj artykuł
Premierzy zgodzili się zapłacić 45 milionów euro, czyli ponad miliard odszkodowania za szkody górnicze w kopalni oraz pięcioletni okres kontroli sądowej. Polska zobowiązała się również do ukończenia podziemnego muru, aby zapobiec odpływowi wód gruntowych z terytorium Czech.
Zaledwie 14 dni temu, kiedy ministrowie środowiska Czech i Polski Anna Hubáčková (z KDU-ČSL) i Anna Moskwová spotkały się w Warszawie, umowa była niejasna. Również w polskich mediach pojawiły się wówczas doniesienia, że Polska może nie mieć zamiaru spełnić czeskich żądań.
Na przykład na tydzień przed spotkaniem obu ministrów „Gazeta Gazeta Prawna” napisała, że Warszawa jest gotowa zapłacić jedynie 25 mln euro, czyli około 607 mln koron, odszkodowania dla Czech za utratę wód podziemnych.
Polski serwer Business Insider ponownie napisał o tzw. asie w rękawie, który polski rząd powinien był przygotować dla Czechów. „Wiemy, jak rząd chce grać z Turowem. Dotarliśmy do kluczowego dokumentu” – napisał w nagłówku. Wiadomość dotarła wtedy do większości czeskich mediów z hasłem „as w rękawie” w nagłówku.
Kopalnie w regionie karwińskim
W związku z tym serwer iROZHLAS.cz zwrócił się do Ministerstwa Środowiska o udostępnienie materiału, który zdaniem polskich mediów powinien być niezbędny, poprzez ustawę o swobodnym dostępie do informacji i opublikowanie go w całości.
Artykuł dotyczy kontynuacji działalności wydobywczej w kopalniach Darkov i ČSM w rejonie Karwiny. „OKD, as kontynuuje wydobywanie węgla kamiennego w kopalni ČSM, podczas gdy na terenach przygranicznych dochodzi do bardzo silnych wstrząsów górniczych i stopniowej deformacji terenu w związku z jego rozbiórką” – czytamy na trzech stronach.
Turowu
Kopalnia Turów przy granicy czesko-polskiej dostarcza węgiel głównie do pobliskiej elektrowni. Grupa PGE, właściciel kopalni i elektrowni, jest dominującym pracodawcą na tym terenie i chce z tego skorzystać do 2044 roku. Pracownicy transgraniczni obawiają się wzrostu hałasu, zapylenia, a przede wszystkim utraty źródła wody pitnej. . Już dziś woda ze studni na granicy zanika, o czym świadczy monitoring Czeskiej Służby Geologicznej.
Polska Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska przesłała go do czeskiego Ministerstwa Środowiska w połowie listopada ubiegłego roku. Wymaga określonej ilości informacji, aw szczególności ustanowienia odpowiedniej procedury oceny oddziaływania na środowisko. Zdaniem Polaków górnictwo negatywnie wpływa na granicę Polski i rzekę Olzę.
„Chciałbym zwrócić uwagę, że ewentualna kontynuacja działalności kopalni ČSM bez wszczęcia odpowiedniej transgranicznej procedury środowiskowej z Rzeczpospolitą Polską stanowi naruszenie zobowiązań wynikających z art. 1 ust. 3 i 4 Konwencji z Espoo oraz art. 7 ust. 1 dyrektywy OOŚ. Ale w dokumencie nie ma ani słowa o paraleli z kopalnią Turów.
Czeskie Ministerstwo Środowiska odpowiedziało na pismo pod koniec stycznia br. Na czterech stronach wyjaśnia, że wydobycie w dwóch kopalniach Karwiny się zakończy, że trwa ostatnie wydobycie odkrywkowe i że nie oznacza to „znaczącej negatywnej zmiany”.
Rola listu?
Minister Hubáčková odrzuciła wcześniej, że polski list ma wpływ na wzajemne negocjacje. „Po prostu wtedy do nas dotarło. Już podczas spotkania minister Hubáčkovej z minister Moskowową w Warszawie poinformowano naszą stronę, że ta sprawa nie jest przedmiotem negocjacji dla Ministerstwa Klimatu i Środowiska” – powiedziała Dominika Pospíšilová, rzecznik ministerstwa.
Przepaść w kraju i we wspólnych stosunkach. Spór o polską kopalnię Turów trwa, transakcja wciąż niepewna
Przeczytaj artykuł
Według Urzędu wszystkie prace w kopalni ČSM odbywają się w zakresie, pojemności i lokalizacji, które zostały poddane międzynarodowej ocenie zgodnie z ustawą o ocenach oddziaływania na środowisko. Obejmuje to konsultacje, w których strona polska aktywnie uczestniczyła.
„Wszystko więc jest zgodne z czeskim i europejskim ustawodawstwem. Obecnie występują tylko przekroczenia w dozwolonym zakresie. Kończy się też wydobycie w kopalni ČSM, wszystkie prace skończą się w tym roku, na początku przyszłego roku na najnowszy – dodała.
Rzecznik premiera Fiali, Václav Smolka, również odmówił stwierdzenia, że polski list powinien mieć znaczenie w negocjacjach. „To nie miało znaczenia” – napisał w SMS-ie. Serwer iROZHLAS.cz zapytał również polski rząd o rolę listu w negocjacjach, ale pytania pozostały bez odpowiedzi.
Krytyka transakcji
Jednocześnie czesko-polska umowa natychmiast została skrytykowana. Greenpeace skrytykował fioletowy rząd za potajemne i szybkie pośrednictwo w transakcji. Nazwała to oburzeniem i nawet nie podoba jej się treść umowy.
„Od dawna mówimy, że umowa powinna nie tylko zapewnić rekompensatę finansową, ale także rzeczywistą ochronę czeskiego środowiska i lokalnej ludności. Umowa nie zawiera jednak żadnych ograniczeń dotyczących wydobycia, ani planu jego rychłego rozwiązania. Nie widzimy realnych warunków dla strony czeskiej, tylko duże ustępstwo na rzecz Polski, która nie szanuje Europejskiego Trybunału i musi płacić za to kary – powiedział koordynator kampanii przeciwko kopalni Turów Nikol Krejčová.
Adwokat Franka Bolda, Petra Urbanová, nazwała transakcję nielegalną. „Rząd umieścił zgodę rządu w ostatniej chwili w tajnym reżimie, ostateczna forma porozumienia nie jest znana. Jednocześnie Czechy wycofały się z sądownictwa kontrolnego tylko na pięć lat. wszystkie bardzo niepokojące kroki zarówno z punktu widzenia interesu Republiki Czeskiej, jak i podstawowych zasad funkcjonowania państwa demokratycznego czy rządów prawa” – powiedział. sieć.
Wskazała również, że porozumienie było negocjowane zaledwie kilka godzin przed tym, jak rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE prowadzący sprawę Turów sądu unijnego orzekł w Czechach, że Polska naruszyła unijne prawo.
Ponadto w czwartek Frank Bold zamieścił na swoim twitterze dokument przygotowany przez elektrownię PGE, która graniczy z kopalnią Turów. Musi potwierdzić wnioski czeskich hydrogeologów i przyznać, że podziemna bariera – jeden z głównych środków porozumienia – nie działa, bo woda płynie gdzie indziej.
2/2 Informacje zostały uzyskane przez polskie władze w sierpniu 2021 r. Polska wynegocjowała w ten sposób porozumienie wiedząc, że podziemna bariera nie działa. Rząd @Piotr Fiala w tej sytuacji nie może podpisać umowy. Działałby wbrew interesom Czech i nielegalnie!
12:00 – 03.02.2022
25
256
Wątpliwości wyraziło także kierownictwo niemieckiej Zittau, liczącego około 26 tys. mieszkańców położonego tuż za granicą Polski w bezpośrednim sąsiedztwie kopalni. Po opublikowaniu porozumienia burmistrz Thomas Zenker zarzucił saksońskiemu rządowi brak aktywności w tej sprawie i niedostateczne traktowanie obaw mieszkańców. Dotyczą one np. faktu, że przy planowanej rozbudowie kopalni w kierunku granicy czesko-polskiej, według opracowania, całe saksońskie miasto może spaść nawet o metr.
Były minister środowiska Richard Brabec (ANO), który podczas swojej kadencji kierował negocjacjami w sprawie kopalni, skrytykował również zawarcie porozumienia na portalu społecznościowym. „Górnictwo w kopalni Turów będzie jeszcze bliżej granicy z Czechami przez co najmniej kolejne 7 lat i logicznie rzecz biorąc istnieje ryzyko jeszcze większych negatywnych skutków dla obywateli Czech. I w tej sytuacji rząd Fiala przyjął pięcioletnie wypowiedzenie okres? Niezrozumiałe! ”, napisał na Twitterze.
Konflikty wokół kopalni Turów
Czechy początkowo domagały się odszkodowania w wysokości 50 milionów euro, czyli około 1,22 miliarda koron, za szkody spowodowane przez górnictwo. Polska zaoferowała 40 mln euro, czyli około 980 mln koron. Spór trwał również w kwestii wymogu dziesięcioletniego okresu kontroli sądowej. Warszawa była tylko przez dwa lata kurateli.
W ubiegłym roku Polska pozwoliła na ekspansję wydobycia, mimo sprzeciwów ze strony czeskiej. Z tego powodu Czechy zwróciły się do Trybunału Sprawiedliwości UE, który w maju ubiegłego roku nakazał Polsce wstrzymanie prac środkami wstępnymi. Polacy odrzucili go i zastanawiali się nad wpływem na terytorium Czech.
Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE orzekł w czwartek na korzyść czeskiego pozwu. Według niego, Polska naruszyła unijne prawo, nie dokonując oceny wpływu kopalni na środowisko. Werdykt samego europejskiego wymiaru sprawiedliwości spodziewany jest na wiosnę. Tymczasem na Polskę nakłada się grzywna za nieprzestrzeganie wstępnego nakazu sądowego o zaprzestaniu wydobycia, które Komisja Europejska ma odliczyć od unijnych dotacji.
Udostępnij na Facebooku
Udostępnij na LinkedIn
Wrażenie
Skopiuj adres URL
Skrócony adres
Blisko
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.