Śmiercionośna bakteria pochodząca z Polski występuje także na Słowacji. W ten sposób się chronisz

W ostatnich dniach nasi północni sąsiedzi zmagają się z coraz bardziej rozpowszechnioną podstępną infekcją. Bakteria Legionella pneumophila, odpowiedzialna za tzw. chorobę legionistów, występuje najliczniej na terenie województwa podkarpackiego. Pierwsze przypadki odnotowano w Rzeszowie, ale wirus rozprzestrzenił się już na kilka regionów.

Polacy zgłaszają obecnie 16 ofiar, a liczba przypadków przekracza 150. Jednak liczba chorób wywoływanych przez tę bakterię rośnie także w krajach sąsiednich, w tym na Słowacji. Tak wynika z raportu firmy Stiebel Eltron, który otrzymała redakcja Startitup.

Choroba legionistów powoduje problemy zdrowotne, takie jak gorączka, dreszcze, bóle głowy i mięśni, ale także zapalenie płuc i inne poważne problemy z oddychaniem. Legionella rozprzestrzenia się poprzez aerozole pochodzące ze źródeł wody, takich jak prysznice, fontanny lub systemy chłodzące. Są przenoszone przez kropelki zanieczyszczonej wody i nie przenoszą się bezpośrednio z osoby na osobę. Źródłem infekcji może być także klimatyzacja.

Sytuacja na Słowacji

Pięć lat temu słowacki urząd zdrowia publicznego odnotował nieco ponad 50 pacjentów z potwierdzoną chorobą legionistów. W 2021 roku liczba ta słowackich pacjentów potroiła się i w zeszłym roku odnotowaliśmy 138 przypadków.

Bakterie te rozwijają się w stojącej, ciepłej wodzie. Można je zatem znaleźć w różnych zbiornikach, w tym w kotłach. Eksperci firmy zalecają zatem, aby osoby zamieszkujące gospodarstwa domowe podgrzewały wodę w zbiornikach magazynowych do temperatury powyżej 55 stopni Celsjusza. W ten sposób można uniknąć ryzyka infekcji.

Dobrym pomysłem jest także wymiana stojącej wody – na przykład po powrocie z wakacji – i uważanie na dziwne zapachy wydobywające się z kotła.

Jakie są dokładne statystyki słowackie i europejskie? >>>

Źródło: TS

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *