Siłownia, jakiej nie znajdziesz nigdzie indziej – trener Jaro opanował ją sam 33 lata temu, własnymi rękami | Racha | Obszary miejskie

źródło: ac

Spodobał Ci się artykuł?

„Kilka osób mówiło mi, Jaro, że masz testament podobny do Schwarzeneggera, a może nawet większy” – wspomina Jaroslav Šipoš. Dzięki niej 33 lata temu udało mu się zbudować w Raczy własną siłownię, jedną z najstarszych w naszym kraju, a także własnoręcznie wykonał hantle i maszyny. I znowu, dzięki swojej bezkompromisowości, ten energiczny 75-letni trener nadal codziennie ćwiczy i prowadzi innych na zdrową ścieżkę.

Bez problemu znaleźliśmy siłownię niedaleko placu zabaw na ulicy Żelnickiej, miejscowi nas dokładnie poprowadzili. Po piątej po południu wnętrze było już pełne, trener Jaro również miał w ręku hantle i od rana pracował w ogrodzie, co również będzie go zajmowało. „Codziennie chodzę do ogrodu, tam dwa kilometry na piechotę, dwa kilometry z powrotem. I chodzę pięć godzin po ogrodzie z wężem ogrodowym i cegłami pełnymi wody na pył, nogi już to czują” – przyznaje, ale on nie odpuszcza. Od dzieciństwa cierpiał na gorączkę reumatyczną, z powodu której lekarze zabronili mu ćwiczyć, później nie został już nawet zabrany do wojska, a ostatnio bardzo dokuczał mu korona wirus, ale… „To nie jest taka szalona niespodzianka dla mnie” – mówi Jaroslav Šipoš. Sport jest jego pasją, nie poddaje się i radzi sobie świetnie.

Zaczął kulturystykę, niegdyś sport „kapitalistyczny”, w wieku piętnastu lat wraz ze swoim młodszym bratem. „Oboje byliśmy w dobrej formie, graliśmy w piłkę nożną i hokeja, ale nie wiedzieliśmy, co to znaczy ćwiczyć z hantlami, budować mięśnie” – wspomina. Trenowali pod okiem Igora Partla, trenera fizycznego i fizycznego, który dla nastolatków był prawie jak ojciec. Otrzymali od niego dobre rady na całe życie. „Nigdy nie piłem alkoholu, nie paliłem, nie robiłem tak głupich rzeczy jak branie anabolików. Od początku było dla mnie jasne, że nigdy” – zaznacza.

źródło: ac

Wszystkie hantle i maszyny do ćwiczeń zostały wykonane ręcznie przez Jarosława.

Arnold Schwarzenegger był dla niego doskonałym wzorem do naśladowania, wywiesił też swój plakat na sali gimnastycznej. „Jednak mój podziw dla Schwarza skończył się, gdy dowiedziałem się, że brał „jagody”. Ćwiczę dla radości i dobrego samopoczucia. Dla mnie trening siłowy to sposób na utrzymanie dobrej kondycji i zdrowia nawet w starszym wieku. To się liczy, a nie mięśnie zbudowane chemią. Gdybym zabrał danej osobie słodycze, to po tygodniu odpadłyby” – mówi doświadczony trener.

Prowadzi także grupę pasjonatów, którzy wyjeżdżają tam uprawiać czysty sport. Wyjaśnia, że ​​w ćwiczeniu ważna jest regularność, podobnie jak wola: „Kiedy już masz wolę, liczy się tylko dobre zarządzanie”. A kiedy jest dobre przywództwo, osiągamy rezultaty. Możemy z nimi pracować nawet bez chemicznych bzdur. »

źródło: ac

Na ścianie wisi także plakat przedstawiający Schwarzeneggera, mimo że nie jest już modelem.

Lubi przypominać, że zbudował klasyczną siłownię dla zwykłych ludzi, a nie dla kolesi siedzących na fajnej maszynie na siłowni – zrób mi zdjęcie. Nie robi tego zawodowo, wręcz przeciwnie, chętnie układa program ćwiczeń dla mniej doświadczonych, ustawia im ciężary, sprawdza oddech, a potem obserwuje, jak ćwiczą. „Dlatego mam tu tyle lusterek, że mogę zobaczyć, co się dzieje z umieszczonymi w nich hantlami. Kiedy pojawia się początkujący, muszę go nauczyć ćwiczyć”. Uczył także naszą odnoszącą sukcesy ekspertkę fitness Evę Kvasničkovą, która odwiedzała go jako studenta.

źródło: ac

Jaroslav Šipoš codziennie trenuje i żyje ze sztangą.

To niesamowite, że na siłowni wszystko opanował sam: ręcznie strugał drewno, którym pokrywał ściany, robił hantle, maszyny do ćwiczeń… „Ale przez prawie pięć lat nie miałem innego życia, poświęciłem się całkowicie mojego czasu na siłowni, łącznie z sobotami i niedzielami, od rana do północy, dzień po dniu, dzisiaj nie byłbym w stanie tego zrobić”, myśli Jaroslav Šipoš, choć umiejętności manualnych prawdopodobnie nie da się zapomnieć.

źródło: ac

​Wszędzie są lustra: „Muszę zobaczyć, co się dzieje z hantlami” – mówi trener Jaro.

Wreszcie jest wyszkolonym mechanikiem, który przez prawie trzydzieści lat pracował jako mistrz szkolenia zawodowego w BEZ. Prowadził także przy szkole klub kulturystyczny. „Reżyser pogratulował mi pod niebiosa, bo dziewczyny pod moim kierownictwem wygrały ogólnopolski konkurs” – wspomina z uśmiechem. Dobrze dogadywał się z dziećmi, ale potrafił być też surowy. Kogo przyłapał na paleniu, kazał mu zrobić dwieście przysiadów – do około siedemdziesiątki resztę wybaczał.

źródło: ac

​Gimnazjum w Raczu – kulturysta na dachu

Piękne relacje powstają też na siłowni, gdzie wszyscy się dotykają, ale jednocześnie szanują. „Jesteśmy jak jedna rodzina. Już chciałem to zakończyć, ale to mi nie pozwala, przecież uprawianie sportu w domu to nie to samo. Nawet chłopaki mnie tu trzymają, pytają: dokąd wtedy pojedziemy? Ja mieszkam z barem i przyznam się, że jestem fanatykiem. Niestety, ale to mnie wypełnia.

(ac)

W Dúbravce można wypożyczyć sprzęt sportowy. Całkowicie za darmo przez 90 minut dziennie

Świetne narzędzie. Chcesz się dobrze bawić, uprawiać sport, a nie masz np. piłki? W bratysławskiej Dúbravce nie stanowi to problemu.

Spodobał Ci się artykuł?

Joy Perry

„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *