„Dziecko waży 485 gramów. Na razie muszę iść spać ze względu na prawo aborcyjne. I nic nie mogą zrobić. Poczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to można się spodziewać sepsy ” pisała Izabela, 30 lat, w skrócie Iza, 21 września ze szpitala w Pestinie na Śląsku. 30-letnia mama Barbara pokazała swojej córce najnowsze sms-y do polskich reporterów TVN.
„Już nie”
W tym tygodniu jej córka stała się symbolem skutków surowego polskiego prawa aborcyjnego. Jego prawnik rodzinny opublikował swoją historię w zeszły weekend. Polskie media ciężko nad nim pracowały od poniedziałku, a w wielu częściach kraju odbyły się demonstracje. Demonstracje pod hasłem „Już nie tacy sami” będą kontynuowane w ten weekend.
O tragedii pisaliśmy w poniedziałek, ale po tym pojawiły się nowe informacje. TVN opublikował szczegóły sprawy w programie Uwaga. Kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Postanowiła urodzić dziecko, mimo że na początku września dowiedziała się, że płód cierpi na poważne zaburzenia rozwojowe.
Czekało, aż serce się naładuje
Fryzjer Izabela ze wiklic na Śląsku przyjechała do 25-tysięcznego szpitala powiatowego w mieście Pština. Kobieta w ciąży obwiniała to za stres. Po kilku godzinach dyżuru na telefon Isabella napisała do matki, że wciąż czeka. „Nie mogą mi ich dać (środki do inicjowania porodu, przyp. red.). Musi poczekać, aż się zacznie. A jeśli nie, czekamy, aż serce przestanie bić” – napisał.
Później skarżył się matce na wysoką gorączkę, bóle ciała, a także zaniedbania ze strony lekarzy. Rodzina twierdzi, że Izabela poinformowała lekarza o pogarszającym się jej stanie. Wskazuje, że personel szpitala nie monitorował stanu ciężarnej ani dziecka, a jedynie czekał na śmierć płodu.
Kobieta jest jak inkubator. Dziecko martwi się również, że nie będzie mogło oddychać.
Czwartek telewizja zeznał przed kobietą, która była w sali szpitalnej z Isabel. Świadek potwierdził, że kobieta skarżyła się lekarzom na ból i inne dolegliwości, ale powiedzieli jej, że dopóki bije serce płodu, nic nie można zrobić.
„Pusu, mamo”
Kiedy USG w końcu wykazało, że dziecko nie żyje, lekarze podjęli decyzję o cięciu cesarskim – poinformował TVN. Jednak pacjent zmarł w drodze na salę operacyjną.
„Tragedia. Moje życie jest w niebezpieczeństwie. I muszę poczekać” – napisała Izabela tuż przed godziną 23.00. Została z mężem Grzegorzem i córką Mają.
Szpital poinformował w poniedziałkowym oświadczeniu, że lekarze zrobili wszystko, aby uratować kobietę i jej dziecko. Mówi się, że kwestia dopuszczalności aborcji jest rozpatrywana oddzielnie. Szpital podkreślił, że przy podejmowaniu decyzji lekarze uwzględnili obowiązujące w Polsce przepisy i normy.
Dział Piątek powiadomionyże wkrótce po wrześniowej tragedii dokonali przeglądu wewnętrznych procedur i działań departamentu. W piątek szpital zawiesił kontrakt z dwoma lekarzami dyżurnymi. „Szpital deklaruje gotowość do współpracy ze wszystkimi organami nadzorczymi i śledczymi. Jeszcze raz składamy najszczersze kondolencje bliskim zmarłego pacjenta” – czytamy w oświadczeniu.
Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Katowicach, która obecnie planuje przesłuchanie świadków. Ministerstwo Zdrowia wysłało już inspekcję do szpitala.
Kompromis aborcyjny zakończył się w październiku ubiegłego roku
Oprócz lekarzy ze Szpitala Pštinská rodzina obwinia śmierć kobiety za obowiązujące prawo. W październiku ubiegłego roku polski Trybunał Konstytucyjny zmienił i tak już surowe przepisy dotyczące aborcji. Przedstawiciele rządzącej Partii Konserwatywnej Prawo i Sprawiedliwość (PiS) skierowali sprawę do sądu. Do tego czasu w Polsce obowiązywał tzw. kompromis aborcyjny z lat 90. XX wieku. Był również surowy jak na standardy europejskie.
Sprawę rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny, którego niezależność od dawna kwestionuje nie tylko polska opozycja. Partia PiS przejęła personel resortu. Zgodnie z orzeczeniem sądu każdy ma prawo do życia i jego ochrony od poczęcia. Aborcja jest teraz możliwa tylko wtedy, gdy zagrożone jest życie matki, gwałt i kazirodztwo. Aborcja nie jest możliwa, nawet jeśli płód po urodzeniu nie ma szans na przeżycie. Za naruszenie prawa grozi kara do trzech lat.
Według rodziny w sprawie Pšt lekarze powinni byli odczuwać obawę przed ewentualną karą za czyny, które mogą znajdować się w „szarej strefie” lub na granicy prawa.
Polska śladami Irlandii
Prawny reprezentacja Rodziny przypomniały sobie sprawę z Irlandii z 2012 roku. Savita Halappanavar, 31-letnia dentystka, nie otrzymała leczenia na czas, gdy szpital w Galway został ponownie otwarty w momencie, gdy zaczęła poronić w 17. tygodniu ciąży. Śmierć kobiety wstrząsnęła irlandzkim społeczeństwem i głęboko wpłynęła na przyszły rozwój prawa aborcyjnego.
Politycy również komentowali polską sprawę. Sąd podkreśla, że sprawa nie ma nic wspólnego z ubiegłorocznym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, a odpowiedzialność spoczywa na lekarzach. „Nie wiem o sprawie, ale fakt, że ludzie umierają, to biologia. Lekarze oczywiście popełniają błędy. Ludzie często chorują i niestety kobiety nadal umierają przy porodzie, powiedział W polskiej telewizji państwowej Marek Suski, Minister Administracji Mienia Państwowego, PiS. Jednak przedstawiciele partii rządzącej nie skomentowali sprawy inaczej.
Wręcz przeciwnie, lewica i liberalna opozycja nie szczędzą krytyki. „W Polsce ciąża jest faktycznie nadzorowana przez prokuratora, a nie lekarza. Lekarz, który chce ratować życie kobiety, musi się zastanowić, czy pan Ziobro nie wsadzi jej za kratki”. powiedział w piątek w imieniu Donalda Tuska Zbigniewa Ziobry. Polityk ultrakonserwatywny jest jednocześnie ministrem sprawiedliwości i ministrem sprawiedliwości.
W Polsce portale społecznościowe przywołują wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za 2016 rok.
Dążymy do tego, aby nawet bardzo trudne ciąże kończyły się porodem, kiedy skazane na śmierć dziecko jest mocno zdeformowane, aby można było je ochrzcić, pochować i nadać imię. Oczywiście mówię tylko o złożonych ciążach, w których życie i zdrowie matki nie są zagrożone.
Oświadczenie Kaczyńskiego padło podczas debaty na temat ograniczenia aborcji w Polsce.
Znowu telewizja państwowa cudzysłów list opublikowany przez ultrakonserwatywną sektę religijną Ordo Iuris. Kilku sygnatariuszy lekarzy, prawników i naukowców twierdzi, że obecne prawodawstwo nie jest odpowiedzialne za tę sytuację.
W najbliższym czasie polski parlament będzie omawiał kwestię aborcji. Ultrakonserwatywnej inicjatywie Prawo do życia udało się zebrać 130 000 podpisów pod ustawą Stop Abortion 2021. Projekt przewiduje całkowity zakaz aborcji.
Zwolennicy aborcji zamierzają zrównać aborcję z zabójstwem w prawie karnym. Ma zostać skazany na od 5 do 25 lat więzienia. Przedstawiciele Sejmu będą omawiać projekt w pierwszym czytaniu. Nie jest jeszcze jasne, jak przebiegnie głosowanie. Jednak jest bardzo mało prawdopodobne, że wniosek w takiej formie przejdzie przez Parlament.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.