Kiedy objąłem stanowisko ambasadora na Węgrzech, węgierski rząd miał otwarte pole gry z niekontrolowanym i nieprzejrzystym napływem funduszy do południowej Słowacji. Do wybranych i sympatycznych odbiorców. Poruszałem już tę kwestię podczas mojej pierwszej wizyty u ministra spraw zagranicznych. Poprosił mnie o przedstawienie mu problemu w formie tzw. non-paper, czyli zapisu, który nie jest oficjalny i de facto nawet nie istnieje, ale może stanowić podstawę do dyskusji. Było dla mnie jasne, że chciał uniknąć oficjalnego zgłoszenia problemu.
Przygotowanie nieformalnego dokumentu zajęło trochę czasu, podczas którego powstał tekst zatwierdzony przez centralę, czyli Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Europejskich Republiki Słowackiej. Przekazując go węgierskiemu ministrowi, stwierdziłem między innymi, że Węgry mogą robić tylko to, co uzgodniliśmy lub uzgodniliśmy na Słowacji. W nagraniu spotkania pojawia się nawet sformułowanie „na co ci pozwolimy”. To oczywiście destabilizowało ministra, jego delegacja na moim przyjęciu była liczna, towarzyszył mi dyplomata. Wielokrotnie spotkałem się wówczas z twierdzeniem strony węgierskiej, że Viktor Orbán zgadzał się z premierem SR Robertem Fico. Węgierska część polegała na tym, że miała wolne ręce i mogła robić, co tylko chciała.
Na Słowacji Węgry mogą robić tylko to, co uzgodniliśmy lub uzgodniliśmy. W 2020 roku nie ogłoszono nowych dotacji związanych ze wsparciem gospodarczym, ale to nie znaczy, że na Słowację z Węgier nie napływają żadne środki. Są po prostu jeszcze mniej przejrzyste.
Z perspektywy czasu znalazłem tylko krótką wzmiankę o spotkaniu obu premierów na warszawskim lotnisku, gdzie Viktor Orbán mówił o wsparciu ekonomicznym, informacja ta nie zawierała wyraźnego poparcia ze strony słowackiej ani żadnych szczegółów rozmowy. Później, podczas negocjacji delegacji w tej i innych podobnych kwestiach w Bratysławie, wyjaśniłem węgierskim partnerom, że taka umowa, która dawałaby upust nieprzejrzystym i nieuzgodnionym przepływom funduszy ze strony węgierskiej na Słowację, nie wiemy i że premier może robić tylko to, na co pozwala mu prawo. Żadne karne, zakulisowe, niepubliczne umowy nie są akceptowane. Na początku wydawało im się to zabawne, biorąc pod uwagę ich własną praktykę, ale uśmiechy szybko zniknęły. W 2020 roku nie ogłoszono nowych dotacji związanych ze wsparciem gospodarczym, ale to nie znaczy, że na Słowację z Węgier nie napływają żadne środki. Są po prostu jeszcze mniej przejrzyste.
Dlaczego wracam do tego w ten sposób? Odpowiadam na artykuł „Orbán mówi, na co nie było go stać za rządów Smeru” opublikowany w „Prawdzie”. Wręcz przeciwnie, pozwolił sobie na więcej. Tu nie chodzi o retorykę, tu chodzi o konkretne działania. A koncepcja, która nie zmienia się od wielu lat, jest tylko lepsza. Przepływy finansowe szły nie tylko na wsparcie ekonomiczne krewnych, owszem, także na polityków, na nieuzgodnione środki wsparcia na finansowanie kultury i edukacji mniejszości i gdzie indziej. Jest to realizacja węgierskiej polityki narodowej na terytorium sąsiedniego państwa. Węgierski rząd zakładał, że stać ich na to, a nikt w rządach Smeru nie wydawał się tym przejmować.
Nie jestem obrońcą żadnej koalicji rządowej, dyplomata jest obrońcą interesów swojego państwa. O ile jednak już tak dużo mówimy o tym, co nas osłabia i co uważam za duże ryzyko dla przyszłego wyniku wyborów parlamentarnych na Słowacji, to są to ataki i wyzwania członkostwa Słowacji w ugrupowaniach gwarantujących nasz rozwój gospodarczy (UE ) i zagwarantować nasze bezpieczeństwo (NATO). Odrzucanie go z pretensjami do służalczości wobec państw zachodnich przez polityków świadomych tego, co oznacza dla nas przynależność do tych grup, jest zasadniczo sprzeczne z interesami Republiki Słowackiej. Bez UE biegalibyśmy tu dziś z gołymi tyłkami, a bez NATO słusznie trzęslibyśmy się ze strachu. Bycie wiarygodnym członkiem UE i prawdziwym sojusznikiem NATO, świadomym zagrożeń związanych z rosyjską agresją na Ukrainie, nie polega na posłuszeństwie wobec nikogo, ale na obronie interesów Republiki Słowackiej. Dostawy broni do broniącego się państwa są w pełni zgodne z prawem międzynarodowym i podstawową moralnością. Robimy to również po to, aby w naszym kraju nie było bójek. To są liczby bazowe.
Jeszcze kilka słów o polityce zagranicznej dla wszystkich części świata. Absurdem posługują się ci, którzy nie chcą otwarcie powiedzieć, że nie identyfikują się lub wcale nie identyfikują się z kierunkiem polityki zagranicznej Słowacji i którzy przez swoją polityczną kalkulację i skłonności flirtują z powiązaniami z krajami, kwestionując zakotwiczenie Słowacja w strukturach zachodnich. Konkretnie mówię o związkach z Rosją, niegodnym agresorem. Nie ma powodu, nawet ekonomicznego, do kolaboracji z Putinem.
Polityka zagraniczna musi być jasna, czytelna i niepodważalna. Jeśli coś nam się nie podoba w sposobie działania UE, innej międzynarodowej organizacji lub grupy, której jesteśmy członkiem, mamy miejsce, aby to przepracować. Siedzimy przy stole negocjacyjnym.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.