Obrońcy Rosji wszędzie widzą wojnę hybrydową. Czy partia Putina skończy jak dyktatorzy Libii czy Egiptu?

Rosjanie wcale nie boją się bezpośredniej konfrontacji z NATO. Rozumieją, że współczesna wojna to znacznie więcej niż rozmieszczanie armii. O wiele bardziej boją się wojny hybrydowej, czyli tego, że USA rozpętają w Moskwie nową serię kolorowych rewolucji, a partia Putina skończy tak samo niesławnie jak dyktatorzy Libii czy Egiptu.

W Moskwie naprawdę boją się tego pomysłu. Zachód może zminimalizować użycie środków militarnych kosztem środków niemilitarnych, z punktu widzenia świata, a więc i wojny, do tego stopnia, że ​​środki niemilitarne przestają być jedynie uzupełnieniem środków zbrojnych. siły. , ale staje się najważniejszym narzędziem w walce.

„Jest to użycie wszystkich środków dostępnych narodowi, z wyjątkiem wojny, w celu zabezpieczenia interesów narodowych, to znaczy wzmocnienia naszych wpływów i autorytetu oraz osłabienia wpływów i autorytetu naszego przeciwnika” – napisał amerykański dyplomata George Kennan. 1904-2005) wojny hybrydowej. , który wojnę polityczną postrzegał jako rywalizację w czasach formalnego pokoju, świadomie balansując na krawędzi otwartej wojny.

Wideo: Formy rosyjskiej wojny hybrydowej:

„Akcje mogą być jawne lub ukryte. Mogą to być otwarte sojusze z innymi państwami, pomoc finansowa lub biała propaganda. Ale także z ukrytego wsparcia przyjaznej opozycji w innych krajach, czarnej wojny psychologicznej, a nawet podżegania do zbrojnego oporu we wrogich państwach. „

Rosjanie nie mają jednak powodu, by obwiniać Zachód. Mówiono, że ta dobrze przemyślana wojna polityczna stała za sukcesem Imperium Brytyjskiego, ale Związek Radziecki rozwinął sztukę wojny politycznej: „Lenin połączył nauki Marksa i Clausewitza tak umiejętnie, że kremlowska wersja wojny politycznej stała się najbardziej wyrafinowany i skuteczny w historii”.

Zapach strachu

Prawdziwość rosyjskich obaw przed taką bitwą potwierdza m.in. szef Sztabu Generalnego FR Walerij Gierasimow. Przynajmniej od 2016 roku uważa, że ​​granica między wojną a pokojem coraz bardziej się zaciera. Mówi się, że niebezpieczeństwo, a nawet destrukcyjność nieuzbrojonych środków rywalizacji wzrosło wraz z postępem techniki w dziedzinie technologii informatycznych do tego stopnia, że ​​stało się to porównywalne do starcia mężczyzn w mundurach, uzbrojonych po zęby.


Zgadza się z tym rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Nie rozumiał wówczas pierwszej rundy sankcji wobec Rosji w 2014 roku jako kary za aneksję Krymu. Nie przyszło mu to do głowy. Nie, według niego była to próba Zachodu zmiany rosyjskiego reżimu. W tym duchu prezydent Putin zrzucił winę za spadek światowych cen ropy na Amerykanów i Saudyjczyków, którzy według niego zgodzili się zatopić rosyjską gospodarkę i wywołać kolejną kolorową rewolucję w Moskwie. I właśnie temu chcą zapobiec. Tego boją się najbardziej.

Według Rosjan główne pole bitwy przesuwa się z tradycyjnego pola bitwy do ludzkiego umysłu, więc wojna najnowszej generacji jest zdominowana przez rywalizację informacyjno-psychologiczną, a nie czołgi czy rakiety. Według „synów Putina” Zachód przekonuje zwykłych Rosjan, by rozumieli świat tak, jak Zachód chce i jak jest to dla nich korzystne. Zmusza to także Rosjan do myślenia, że ​​leży to w ich własnym interesie.

zdjęcie

Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
To zależy od Ciebie 85% przestań czytać.

Ida Richards

„Total twitterowy guru. Maven zombie. Myśliciel przez całe życie. Hardcore alkoholowy ninja. Przyszły idol nastolatków”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *