Wbrew oczekiwaniom, kończąca się właśnie pięcioletnia kadencja samorządów nie przyniosła przełomu w transgranicznym transporcie publicznym między Słowacją a Polską. Szczególnie powściągliwy w stosunku do połączeń transgranicznych jest burmistrz Żyliny Erika Jurinová (OĽaNO), który zgodził się jedynie na przedłużenie istniejących linii autobusowych Trstená – Suchá Hora o 400 metrów, tak aby kończyły się dokładnie na polskiej granicy, co jednak nie czyni żadnej różnica dla pasażerów.
Połączenia transgraniczne w regionie preszowskim mają znacznie szerszą perspektywę, gdzie wybory również nie przyniosły zmian – mandatu przewodniczącego regionu bronił Milan Majerský (KDH). Tam jednak transgraniczne połączenia z Polską zostały już uwzględnione w planie obsługi przewozów iw kolejnej kadencji regionalni liderzy obiecali zrealizować przynajmniej część z nich.
Wraz z staraniami o autobusy transgraniczne możliwe jest przywrócenie stałego połączenia kolejowego między Koszycami a Krakowem. Słowackie Ministerstwo Transportu przedstawiło taką propozycję i Węgry ją popierają, ale polskie Ministerstwo Infrastruktury pozostaje sceptyczne.
Słowacja odwraca się plecami do Polski
Słowacja graniczy z czterema sąsiadami z UE, a do trzech z nich można łatwo dojechać środkami transportu publicznego. Pociągi ekspresowe do Czech kursują co godzinę z Bratysławy i Żyliny. Liczba połączeń autobusowych, kolejowych, a nawet wodnych ze Słowacji do Austrii przypomina, że od dawna żyjemy w Europie bez granic. Połączenia kolejowe i autobusowe z Węgrami są również całkiem dobre.
Polska pozostaje jedynym sąsiadem Słowacji w UE, do którego nadal nie można dojechać transportem publicznym.
Bezpośrednie połączenie z Polską jest obecnie możliwe głównie z Bratysławy przez obwodnicę
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów Denník N.
„Zagorzały miłośnik zombie. Praktyk mediów społecznościowych. Niezależny przedsiębiorca. Subtelnie czarujący organizator”.