Analityk Grigorij Mieszeżnikow jest przekonany, że szef Kremla rok temu zaatakowałby swojego wschodniego sąsiada, nawet gdyby Kijów zboczył z kursu w kierunku NATO.
Zdjęcie: SITA/PA
Niewiele było publicznych wyrazów dezaprobaty dla inwazji Ukrainy na Rosję. Obraz Moskwy we wrześniu 2022 roku to aresztowanie podczas demonstracji przeciwko ogłoszeniu częściowej mobilizacji.
„Władimir Putin uważa, że Rosja jako państwo imperialne nie może istnieć bez terytorium Ukrainy” – powiedział w rozmowie z „Prawdą” mieszkaniec Słowacji od ponad czterech dekad.
Czy kampania informacyjna Kremla miała na celu przekonanie większości społeczeństwa rosyjskiego, że inwazja na Ukrainę jest nieunikniona?
Pranie mózgów miało miejsce już pod koniec 2013 r., kiedy w Kijowie rozpoczęły się protesty przeciwko odmowie podpisania przez prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z UE. Euromajdan stał się ruchem rewolucyjnym, a Kreml uznał, że dzieje się coś, co zagraża rosyjskiej idei, dokąd powinna zmierzać Ukraina. Początkowo Moskwa piętnowała proeuropejskich banderowców, zwolenników radykalnego nacjonalizmu. Po wybuchu walk w Donbasie wiosną 2014 roku Rosja zaczęła manipulować narracją o zabijaniu rosyjskojęzycznych mieszkańców przez ukraińskich nazistów. Przez następne osiem lat Moskwa pielęgnowała te fabrykacje, aż do 24 lutego 2022 r., kiedy to prezydent Władimir Putin wydał rozkaz inwazji. Widzieliśmy, jak bardzo pomogła mu propaganda państwowa.
W którą stronę?
Putin zaatakował wiedząc, że wielu Rosjan go poprze, a sprzeciw opinii publicznej będzie minimalny. Protestów społecznych było niewiele, a ci, którzy ulegli atmosferze strachu, milczeli, tolerując inwazję. W zasadzie nic się od tego czasu nie zmieniło, mimo że plan wojskowy Putina z Ukrainą w ogóle się nie powiódł, a armia rosyjska ma na pewno ponad 100 000 zabitych żołnierzy. Społeczeństwo rosyjskie nie mogło się oprzeć i myślę, że wielu uwierzyło propagandzie.
Czy Putin zdecydowałby się zaatakować Ukrainę, nawet gdyby zrezygnowała z prób wstąpienia do NATO i zasadniczo postawiła sobie za cel neutralną państwowość?
Jestem przekonany, że tak. I nie sądzę, aby zbliżenie Ukrainy z NATO było głównym motywem inwazji. Putin uważa, że Rosja jako państwo imperialne nie może istnieć bez terytorium Ukrainy. Chociaż używa fałszywych mitów historycznych, aby poprzeć ten pomysł, sprawdza się on w rosyjskim społeczeństwie. Zaczął przekonywać, że nie tylko Ukraińcy, ale i Białorusini tworzą z Rosjanami jeden naród. Postanowił zaprzeczyć istnieniu narodu ukraińskiego. Jego wypowiedzi stawały się coraz bardziej skrajne.
Jak postrzegał Ukrainę w przeszłości?
Postrzegał ją wyłącznie w kontekście swoich politycznych, gospodarczych i kulturowych związków z Rosją. Tylko w kontekście tego, co Ukraina oznacza dla rosyjskich interesów. I nie chciał lub nie mógł zrozumieć, że Ukraińcy nie czują się narodem eurazjatyckim, co jest prawdą w przypadku wielu Rosjan. Nie uważają się za naród europejski, ale mówią o wyjątkowej cywilizacji rosyjskiej w eurazjatyckiej przestrzeni narodowej.
Wspomniał pan o marzeniu Putina o stworzeniu rosyjskiego imperium. Czy zatem może mieć interes w połknięciu Białorusi lub Mołdawii, dwóch małych państw w porównaniu z wielką Ukrainą?
To smutne stwierdzenie, ale Białoruś jest już de facto krajem okupowanym. Niektórzy analitycy twierdzą, że Rosji udało się zasadniczo ją zaanektować. Białoruś nie ma własnej polityki zagranicznej. Ekonomicznie jest całkowicie podporządkowany Rosji, jest od niej całkowicie zależny w zakresie dostaw gazu i ropy. Jedyne, co do tej pory nie poszło dobrze Putinowi w Mińsku, to fakt, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko nie ugiął się pod jego naciskami, by bezpośrednio zaangażować się w wojnę z Ukrainą.
Dlaczego Putin próbuje zmusić do tego Łukaszenkę?
Z punktu widzenia Putina miałoby to przede wszystkim ważną wartość symboliczną – w sensie propagandowym, patrzcie: jest jeszcze jedno państwo, które musi walczyć z Ukrainą. Można poważnie wątpić w siłę armii białoruskiej. Jest to jednak pośrednio element agresji, co potwierdza, że Mińsk jest już niemal całkowicie podporządkowany Moskwie. Łukaszenka upoważnił armię rosyjską do ataku na Ukrainę z Białorusi w lutym ubiegłego roku. Niewykluczone, że Putin kuli się także Mołdawii. Bez wątpienia chciałby, aby trzy państwa bałtyckie zostały włączone do imperium rosyjskiego, ale napotyka na ograniczający fakt, że Estonia, Litwa i Łotwa są członkami NATO.
Jakie wydarzenia mogą się wydarzyć, jeśli Putinowi uda się przeprowadzić blitzkrieg przeciwko Ukrainie?
Zgadzam się z opinią słynnego rosyjskiego historyka i analityka Jurija Felsztyńskiego, który niestety w odniesieniu do ekspansjonistycznej polityki Rosji sprawdza się prawie wszystko w jego prognozach. Twierdzi, że gdyby Rosja szybko rozbiła Ukrainę i znalazła się na granicy z krajami NATO, to bardzo mocno naciskałaby na wypełnienie swojego ultimatum skierowanego do Zachodu. Przypomnę, że w ubiegłym roku Kreml wezwał Sojusz Północnoatlantycki do powrotu do formy sprzed 1997 r. Wtedy w lipcu Czechy, Węgry i Polska jako pierwsze trzy kraje otrzymały zaproszenie do sojuszu na szczycie NATO w Madrycie, a później dołączyły inne kraje, w tym Słowacja. Myślę, że w danej sytuacji Putin polegałby na wycofaniu się Zachodu.
Czego konkretnie by potrzebował i jaka byłaby reakcja drugiej strony, która by go satysfakcjonowała?
Putin mógłby też użyć szantażu bronią nuklearną. W tym sensie spróbuj uzgodnić z Rosją nowy układ stosunków geopolitycznych. Byłby to powrót Moskwy do stanu sprzed prawie trzech dekad, kiedy nie akceptowała rozszerzenia NATO, ale nie miała siły, by temu zapobiec. Gdyby Kijów upadł, rosyjskie czołgi stanęłyby na słowackiej granicy.
NATO kładzie nacisk na zbiorowe bezpieczeństwo swoich państw członkowskich i chyba nie sposób sobie wyobrazić, by Putin naciskał na którekolwiek z nich, by opuściło sojusz.
Nie chodziło mi o to, że pod presją Putina NATO natychmiast straci kilka państw członkowskich. Chodziłoby o to, że rosyjski przywódca mógłby być może wymusić na sojuszu, żeby w krajach, w których się rozszerzył, nie było obcych żołnierzy, obcych baz wojskowych, żeby armie tych krajów nie brały udziału we wspólnych ćwiczeniach. W takim przypadku Putin wyśmiałby NATO, bo przestałoby ono spełniać swoją podstawową rolę – posiadania parasola bezpieczeństwa nad państwami członkowskimi. Oczywiście taki rozwój wydarzeń poważnie zaszkodziłby członkostwu Słowacji w NATO.
Czy jest szansa, że w Rosji nastąpi zmiana władzy?
Są w Rosji ludzie, którzy chcieliby obalić reżim Putina, ale ich potencjał jest zerowy. Putin mocno trzyma władzę w swoich rękach. Zmiana uwarunkowań politycznych w Rosji nie wchodzi w grę, dopóki nie opuści Kremla. A stanie się to prawdopodobnie dopiero po jego biologicznej śmierci.
Grigorij Meseznikow
- Słowacki analityk urodzony w mieście Oriol w zachodniej Rosji. Ma 64 lata.
- W 1981 ukończył studia na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym (filozofia i nauki społeczno-polityczne). Od tego samego roku mieszka na Słowacji.
- Od 1993 do 1997 pracował w Gabinecie Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk. W 1997 był jednym z założycieli stowarzyszenia obywatelskiego Instytut Spraw Publicznych (IVO). Od 1999 do chwili obecnej jest Prezesem IVO. Jest autorem wielu publikacji fachowych.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.