To, co mu się przydarzyło, jest dokładnie tym, co możemy bezpiecznie opisać jako czarną śmierć każdego przedstawiciela. Skrzydłowy Sparty Praga Lukáš Haraslín doznał kontuzji w ostatnim meczu ligowym przed starciem z reprezentacją. W Hradcu Králové (3:1) w 14. minucie musiał opuścić boisko z powodu mięśnia łydki. Choć do naszego zespołu trafił do Senacu, to nie poleciał do Portugalii (2:3) i Luksemburga (1:0). Opowiedział czytelnikom dziennika „Sport”, jak przeżył swoje ostatnie dni.
Skrzydłowy LUKÁŠ HARASLÍN wierzy w domowe świętowanie i w to, że kontuzjowane łydki wkrótce wyzdrowieją
Jak to było oglądać w telewizji październikowe mecze reprezentacji w Porto i Luksemburgu?
„Oczywiście byłem bardzo zły, że nie mogłem pomóc chłopakom i być z nimi podczas meczów. Takie spotkania rozwijają. Niestety kontuzje są częścią piłki nożnej i borykałem się z problemami, kiedy najmniej się tego spodziewałem, a zwłaszcza kiedy naprawdę chciałem być w dobrej formie. Mocno wierzę, że wkrótce się pozbieram i szybko zacznę grać.
Co sądzisz o występie zespołu?
„Oczywiście mieliśmy bardzo trudny okres w Portugalii. Zmierzyliśmy się z czołową drużyną, która moim zdaniem jest jednym z największych faworytów przyszłorocznych Euro. Ogólnie rzecz biorąc, mówimy o jednej z najlepszych drużyn na świecie. Chłopaki wiedzieli, że w Porto będzie trochę inaczej niż w meczu u siebie we wrześniu (0:1). Portugalczycy stworzyli sobie wyraźniejsze szanse, ale na pewno nie prezentowaliśmy się jak outsiderzy. Staraliśmy się z nimi rozegrać wyrównany mecz i ostatecznie udało nam się udramatyzować tę historię.
Oczywiście w drugim meczu nie było łatwo drużynie, bo mecz w Portugalii kosztował zawodników mnóstwo energii. To był zupełnie inny pojedynek niż ten pierwszy. Luksemburg nie preferuje ofensywnego stylu gry Portugalii, ale okazał się trudnym przeciwnikiem. Pokazaliśmy, że potrafimy prowadzić takie mecze. Chłopcy zdobyli trzy punkty i wierzę, że to zwycięstwo poprowadzi nas do przodu, co oznacza, że będziemy się dalej doskonalić.
Dwie rundy przed końcem kwalifikacji Słowacja ma pięć punktów przewagi nad trzecim Luksemburgiem. Nie chcesz już pić szampana?
„Nie chcę się wyprzedzić, ale na tym etapie jesteśmy tak blisko, jak nigdy dotąd. Decyzję możemy podjąć już w przedostatnim meczu u siebie. Mamy tego pełną świadomość i musimy przygotować się na listopadowe pojedynki przeciwko Islandii oraz Bośni i Hercegowinie. Wiemy, że będzie to wyzwanie. Mocno wierzę, że mimo wszystko odniesiemy sukces.
Słowacja nie podjęła jeszcze decyzji, czy zakwalifikować się do turnieju finałowego u siebie. W przeszłości przypieczętował finały w Polsce (MŚ 2010), Luksemburgu (Euro 2016) i Irlandii Północnej (Euro 2020). Czy występ przed pełnym stadionem po pojedynku z Islandią jest dla ciebie wyzwaniem?
„Oczywiście. Świętowanie postępu na Euro po meczu u siebie byłoby miłym dodatkiem. Jestem głęboko przekonany, że pełny stadion pomoże nam osiągnąć zamierzony cel. Na pewno do meczu podejdziemy z przekonaniem, że chcemy zadowolić naszych fanom wynikiem i zakwalifikować się do turnieju w Niemczech.”
Oczywiście byłem bardzo zły, że nie mogłem pomóc chłopakom i być z nimi podczas meczu.
Co tak naprawdę przydarzyło ci się w ostatnim meczu ze Spartą?
„Niestety naderwałem mięsień łydki, ale mocno wierzę, że szybko się zagoi. Przez pierwsze kilka dni kontuzjowany obszar bardzo bolał, prawie przy każdej aktywności, teraz jest zauważalnie lepiej. Mogę teraz powoli wykonywać ćwiczenia . Oczywiście nie chcę niczego przyspieszać. Przecież to tylko kontuzja mięśnia, który angażuje się przy każdym ruchu. Mocno wierzę, że jak najszybciej wyjdę na boisko”.
Mięsień łydki jest bardzo nieprzewidywalny. Czy lekarze przedstawili Ci dokładną wizję Twojego powrotu?
„U każdego jest inaczej. Latem też dokuczała mi łydka, tylko na drugiej nodze, wtedy czułem to samo. Więc już mniej więcej wiem, co mogę, a czego nie. Zdecydowanie będę ostrożniejszy. Myślę, że przerwa będzie krótka.
Lukáš Haraslín rozegrał w tym sezonie 17 występów w barwach narodowych, w których strzelił osiem goli.
Pierwotnie przyszedłeś na spotkanie drużyny narodowej. Miałeś przynajmniej nadzieję, że będziesz gotowy na ławkę rezerwowych?
„Kiedy tylko zdrowie mi na to pozwala, chcę reprezentować. Niestety teraz nie było to możliwe, ale chciałem zdać wszystkie egzaminy. Pokazali, że nie ma szans, żebym był gotowy, przynajmniej na ławce rezerwowych. To byłoby niemożliwe. wiąże się z dużym ryzykiem dalszych kontuzji. W końcu opuściłem zespół.
Regulamin nie pozwalał na podróżowanie z zespołem, choćby w charakterze supportu. Czy pożegnanie z kolegami z drużyny było trudne?
„Znamy się bardzo dobrze i stanowimy świetny zespół. Chłopaki żartowali, że jestem na wakacjach. Oczywiście przyjąłem to z humorem. Chciałbym z drużyną chodzić na mecze, ale podróże na pewno nie pomogą z powodu kontuzji, więc wróciłem do Pragi i już w pełni przygotowuję się do gry w klubie.
Czy to prawda, że treningi po kontuzji są trudniejsze niż przy pełnym zaangażowaniu?
„Tak, to co innego niż zdrowy trening. Niestety muszę spędzać czas na siłowni. Po pewnym czasie chyba zacznę marzyć o rowerze pneumatycznym. Nie chcę za bardzo obciążać łydek na rowerze lub bieżni. Muszę zachować pozytywne nastawienie, aby uszkodzony mięsień zagoił się tak szybko, jak to możliwe”.
W Sparcie przeżywasz obecnie udany okres, prowadzisz w tabeli w mistrzostwach Czech, a także solidnie grałeś w grupie Ligi Europejskiej. Czy dla Ciebie to także motywacja do jak najszybszego powrotu na boisko?
„Zdecydowanie tak. Jednak jesteśmy dopiero na początku sezonu. Za nami jedenaście dni (9-2-0), wiele przed nami w lidze, Europie i pucharze kraju. Musimy odpowiedzialnie przygotowywać się do każdego meczu, mocno wierzę, że kontuzje mnie ominą i będę mógł pomagać drużynie w klubie i reprezentacji do końca sezonu.
Masz dwa punkty przewagi nad Slavią Praga. Z tego punktu widzenia bardzo ważne wydaje się, że w derbach udało się zremisować 1:1, zdobywając bramkę z jedenastki w doliczonym czasie gry.
„Mecz na Eden nie ułożył się tak, jak tego oczekiwaliśmy i jak oczekiwali kibice. To nie był świetny mecz dla widza. Ale daliśmy radę, bo nie przegraliśmy na boisku. Rywal, który pokazuje świetną jakość, zwłaszcza u siebie. Dobrze, że jesteśmy na szczycie tabeli i że mamy już za sobą pierwsze mecze ze Slavią i Pilznem. Teraz musimy się zmierzyć z czekającymi nas meczami z kolejnymi przeciwnikami. Wierzę mocno, że nam się uda i że damy sobie radę z napiętym harmonogramem, który nas czeka.”
Nie chcę się wyprzedzić, ale jesteśmy tak blisko, jak prawie nigdy wcześniej.
Masz napięty harmonogram, aby wziąć udział w Lidze Europejskiej. Po zwycięstwie z Arisem Limassolem (3:2) przegraliście w Sewilli z Betisem (1:2). Przed tobą dwa mecze z Glasgow Rangers, pierwszy u siebie. Jak postrzegasz rywalizację w grupie?
„Widzimy, że grupa jest wyrównana, wszystkie drużyny mają jak dotąd trzy punkty na swoim koncie. Na pewno nie będzie łatwo u siebie z Rangersami, ale na razie jesteśmy pewni, że w tych rozgrywkach każdy może pokonać każdego. Myślę, że tak będzie trudny i otwarty do samego końca, a finaliści zostaną wyłonieni na koniec. Mocno wierzę, że u siebie jesteśmy silni i że poradzimy sobie z tymi meczami w Letná, a wszystko to poprzez zdobycie kilku punktów na wyjeździe.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.