WYWIAD Jaroslav Halák: Jeszcze nie skończyłem, chcę pokonać magiczne trzysta

Co najmniej pięć kolejnych zwycięstw! To cel Jaroslava Haláka na nowy sezon. 38-letni bramkarz nie chce się jeszcze zatrzymywać. Wierzy, że w ciągu dwóch tygodni pozna nazwę klubu NHL, w którym będzie kontynuował swoją bogatą karierę. W tym rodowity Bratysława chce przede wszystkim zdobyć Puchar Stanleya, ale też trzysta zwycięstw, co dla bramkarzy jest granicą tak samo respektowaną jak 500 bramek dla napastników.

Łatwiej mi trenować. Kiedy byłem młodszy, zajmowałem się tym dłużej, mówi ponadczasowy JAROSLAV HALÁK

Jak wygląda Twoja sytuacja w związku z nowym kontraktem w NHL?

– Na razie jeszcze czekam. Na pewno będą zmiany w bramkarzach. W ciągu dwóch tygodni powinienem wiedzieć, gdzie będę działał w przyszłym sezonie.

Czy już decydujesz, czy zająć pozycję trójki i czekać na szansę?

„Nie chcę pozostać na pozycji numer trzy, patrzę na kluby, w których mógłbym być numerem dwa. Oczywiście idealnym scenariuszem byłaby jednostka lub 1B do 1A, ale to trudne”.

Myślę, że przyszły rok będzie dla Juraja Slafkowskiego przełomowy i wróci do wielkiej kariery.

Czy poza zdobyciem Pucharu Stanleya cel 300 zwycięstw, do których brakuje ci pięciu, nadal motywuje cię najbardziej?

„Sukces drużyny jest najważniejszy, ale indywidualnie to około pięciu zwycięstw. Wierzę, że dam z siebie wszystko w tym sezonie. To byłaby wielka satysfakcja.

Czy w swojej karierze myślisz tylko o NHL, czy może pojawisz się też w Europie?

„Mam 38 lat. Myślę, że spędzę rok za granicą, a potem zobaczymy, co będzie dalej. Trzymam drzwi otwarte.

Dobrym zakończeniem jego kariery byłyby kolejne mistrzostwa świata w Czechach, co Wy na to?

„Do tego jeszcze daleko, w sierpniu nie możemy mówić o mistrzostwach w Ostrawie, które odbędą się za rok. Dawno nie byłem w kadrze, mam rodzinę, podróżujemy dużo, to trudne”.

Bramkarz New York Rangers Jaroslav Halak. Źródło: Reuters

Wiemy, że szukasz priorytetowych klubów, które nie są daleko od Bostonu, ponieważ masz tam historię rodzinną, ale czy jesteś już otwarty na wszystkie opcje NHL?

„Mniej więcej tak, choć jest trudniej. Mamy dwójkę dzieci w wieku szkolnym. Od września zaczynają, więc muszę to wszystko uporządkować, żebyśmy wiedzieli, gdzie je zgłosić w szkole”.

Czy byłeś zaskoczony, że New York Rangers nie chcieli cię z powrotem po przyzwoitym poprzednim sezonie?

„Na początku powiedzieli mi, że byliby zainteresowani przedłużeniem kontraktu, ale ostatecznie zdecydowali się podpisać kontrakt z Jonathanem Quickem. To jest praca, doświadczyłem tego wiele razy”.

W Rangers ścigałeś Igora Šestorkina, o którym mówi się, że jest jednym z trzech najlepszych bramkarzy w tej chwili. Co o tym sądzisz?

„Miał niesamowity sezon w zeszłym roku, chłopaki też o tym rozmawiali. Wygrali kilka razy tylko dzięki niemu. W zeszłym roku graliśmy trochę gorzej w obronie, ale Igor nadal dobrze strzelał”.

Ty sam miałeś słabszy początek roku, ale potem przyszedł doskonały okres. Czy chodziło głównie o doświadczenie, kiedy mogłeś sobie z tym poradzić?

– Na początku sezonu zasadniczego nie graliśmy idealnie, nie strzelaliśmy bramek. Mieliśmy spotkania, rozmawialiśmy ze sobą. Było coraz lepiej. Stopniowo zdobywaliśmy kolejne bramki, co też ułatwiało Ja.”

Miałeś passę siedmiu zwycięstw, ale działo się to przez okres dwóch miesięcy, kiedy miałeś szansę mniej więcej co cztery mecze. Jak tego doświadczyłeś?

„Nie jest łatwo, gdy zaczynasz mecz po dziesięciu dniach. Wtedy musisz wyciągnąć z niego jak najwięcej. Myślałem, że zepsuję go po złym początku, co zrobiłem”.

Czy była to głównie kwestia komunikacji w tych momentach, kiedy trener zapowiadał Ci z góry mecze, w których będziesz miał szanse?

„Tak, wiedziałem dwa, trzy tygodnie wcześniej, kiedy będę łowił. Nie byłoby dobrze, gdybym dowiedział się wszystkiego dzień lub dwa wcześniej. Wiedziałem, jak się przygotować”.

Na jakim etapie przygotowań jesteś obecnie?

„W tej chwili przygotowuję się indywidualnie na suchy i lód. Odkąd Marián Hossa zaprosił mnie na pożegnalny mecz, już jeżdżę, żeby nie wyglądało to tragicznie.”

Pokazy są najtrudniejsze dla bramkarzy. Nadal nie możesz się doczekać wydarzenia?

„To prawda, że ​​tam tylko atakują, nie bronią. Bardziej chodzi o doświadczenie, kiedy mogę poznać gości, przeciwko którym grałem w bramce jako przeciwnik. To będzie wspaniałe wydarzenie.

New York Rangers - Vegas Golden Knights (Jaroslav Halak, Keegan Kolesar)
New York Rangers – Vegas Golden Knights (Jaroslav Halak, Keegan Kolesar) Źródło: SITA/AP

Z Mariánem przeżyłeś ważne turnieje dla drużyny narodowej. Co najbardziej przychodzi ci na myśl, gdy pada imię Hossa?

„Zdecydowanie jego podejście, to, że wiedział, jak genialnie grać w ataku i obronie. Nie było wielu podobnych hokeistów. Kiedy był na lodzie, przeciwnicy nie mieli przenumerowania. Zawsze wracał uczciwie i strzelał bramki na boisku po drugiej stronie. Poza tym jest świetnym facetem także poza lodem.

Masz 38 lat, czy musiałeś coś zmienić w swoich treningach lub masz specjalną dietę?

„Nie sądzę. Wydaje mi się, że wszystko jest łatwiejsze, organizm o tym pamięta. Nawet na lodzie, kiedy nie trenuję przez długi czas, odzyskuję to w ciągu kilku dni. Kiedy byłem młodszy , był dłuższy. Tak samo jest na siłowni”.

Czy nadal masz elastyczność w swoich ruchach?

„Nie mam z tym problemu. Zawsze uczciwie się rozciągam i na szczęście na lodzie zawsze szybko wraca”.

Ján Lašák powiedział, że twoją ogromną zaletą jest to, że pomimo niewielkich rozmiarów możesz wyglądać na wyższego przy bramce. Spróbuj nam to wytłumaczyć.

„Kiedy byłem mały, nie było wielu trenerów bramkarzy. Pierwszym, który nauczył mnie stać do ostatniej chwili, aby być najlepszym, był Roland Melanson. prowadzony na obozach mojego agenta, kiedy nie byłem nawet powołany przez Montreal Kanadyjczycy”.

W tym meczu idziesz trochę pod prąd, ponieważ bramkarze szybko przechodzą przez lód, starając się pokryć betonem jak najwięcej miejsca…

„Nie mam 190 centymetrów wzrostu, nie stać mnie na rzeczy, które mają wysocy ludzie. Muszę pracować z tym, co mam.

Jak postrzegasz to, że jesteś ostatnim z doświadczonych bramkarzy, a Juuse Saros z Nashville jest jedynym najniższym w NHL?

„Przez lata skauci patrzyli głównie na rozmiar bramkarza, może nawet nie dbają tak bardzo o występy i wyniki. W przeszłości tak nie było, a nawet mniejsi bramkarze mieli swoje szanse. To takie trend, zobaczymy, w którą stronę pójdzie dalej”.

Słyszeliśmy, że syn idzie w Twoje ślady i ma bzika na punkcie roli bramkarza. Co możesz o tym powiedzieć?

„Wspieram go, ma dopiero siedem lat, ale lubi to. Musi ciężko pracować, powtarzam mu, to jedyna rzecz, która poprowadzi go do przodu. Ogląda filmy, zna wszystkich graczy, potrafi nazwać ich statystyki. Pyta mnie o bramki, które strzeliłem dziesięć lat temu, a ja ich nawet nie pamiętam. Jednak jestem też dumny z mojej córki, która gra w tenisa. Jest genialna, dobrze sobie radzi w szkole. Popieram obydwoje dzieci też. Najważniejsze, że są zdrowe”.

Od lat słusznie krytykujecie sposób, w jaki Słowacja źle pracuje z młodymi ludźmi, ale ostatnie dwa projekty wykazały poprawę. Jak to postrzegasz?

„Wspaniale, że mamy tak mocne roczniki. Co innego być powołanym, a co innego to zrobić. Cieszę się, że wielu facetów wybrało trefle w pierwszych dwóch rundach ostatnich repasaży. Musimy jednak kontynuować pracę z młodzi ludzie.”

Czy przeciwko Jurajowi Slafkovskiemu zrozumiałeś, co o nim powiedziałeś?

„Obserwowałem go, zastanawiałem się, jak wygląda jednostka poborowa. Było go widać na lodzie, ma dobry strzał. Jest jeszcze młody, będzie silniejszy, szybszy. Wierzę, że przyszły rok będzie punktem zwrotnym dla go i wróci do wielkiej kariery”.

Na koniec mamy jeszcze jedno pytanie. Od lat wiemy, że nie spotykasz się z podobnymi rzeczami, ale co powiesz na porażkę w plebiscycie na najlepszego bramkarza Słowacji w zeszłym sezonie?

„Nie chcę już o tym rozmawiać. Gratuluję Stanislavowi Škorvánkowi zwycięstwa. Jestem prawie u kresu kariery, młodzież potrzebuje wsparcia.”

GRATULUJEMY KOBIECIE PETRA

Wczoraj swoje urodziny obchodziła żona Jaroslava Haláka Petra, z którym ma dziesięcioletnią Innę i siedmioletniego Nathana. „Bez mojej żony i rodziny nie byłbym tu, gdzie jestem i nie osiągnąłbym tak wiele w swojej karierze. Jestem jej wdzięczny za to, że była przy mnie i wspierała mnie przez lata. lat. Wiem nie jest łatwo, bo sezony NHL są zajęte. Mamy dużo meczów, transferów, jestem w trasie od dłuższego czasu. Poza tym w ostatnich latach zmieniałem kluby, wraz ze mną przeprowadziła się rodzina. Jestem im jeszcze bardziej wdzięczny”. opowiedział nam legendę słowackiego bramkarza.

Joy Perry

„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *