Smutna wiadomość przyszła pod koniec sierpnia. František Plach (84 l.) trafił do piłkarskiego nieba. Były znakomity bramkarz Żyliny, ceniony przez ludzi za przyjacielski, uprzejmy i gościnny charakter. Mając to na uwadze, wspomina go także jego wnuk František Plach, który przeszedł ciernistą drogę. Od kilku sezonów nosi koszulkę Piasta Gliwice i jest jednym z czołowych bramkarzy polskiej Ekstraklasy. A jego dziadek był słusznie dumny ze swojego wnuka.
Jakie masz wspomnienia związane ze swoim dziadkiem?
„Tylko te najpiękniejsze. Wszystko, co jest związane z piłką nożną, jest związane z dziadkiem. Gdy byłem mały, zabierał mnie na treningi, potem żył moją karierą i moimi meczami do ostatnich chwil swojego życia. Wychował także mnie i mojego tatę wokół piłki nożnej i naprawdę nauczył mnie wiele o wrestlingu.”
Przechodziłeś przez różne fazy, także te bardziej wymagające, w których nie uczestniczyłeś regularnie, ale zawsze udawało Ci się zacisnąć zęby, walcząc o pozycję w jednostce. Czy dziadek był z ciebie dumny?
„Zdecydowanie. Muszę powiedzieć, że krytykował moje wystąpienie, ale zawsze pchało mnie to do przodu. Omawialiśmy każdy mecz, który razem rozegraliśmy. Oczywiście dziadek nie zapomniał powiedzieć, jak lepiej spisałby się na bramce. Przyzwyczaiłem się do tego To jednak miał na myśli i doceniałem każde jego słowo. Był ze mnie naprawdę dumny i nie mógł się doczekać, gdzie będę w piłce nożnej.
Kibice piłki nożnej, ale także zwykli ludzie, docenili cechy charakteru Twojego dziadka. Czy postrzegałeś to w ten sam sposób?
„Na pewno. Dziadek był otwarty i zrelaksowany. Z każdym potrafił porozmawiać, na nikogo się nie gniewał. Był też przyjacielski i dlatego miał wielu przyjaciół. Podobnie było wśród moich byłych kolegów z drużyny z dzieciństwa, bo towarzyszył mi na treningach”.
Czy Twój dziadek opowiadał Ci również o swoich doświadczeniach jako piłkarza, jak grał bez rękawiczek?
„Cóż, w tej chwili nie możemy sobie nawet wyobrazić bramkarza zaczynającego z gołymi rękami. To były inne czasy. Stopniowo to się zmieniało. Często słyszałem, jak mówił mi z uśmiechem, że: „Dobry bramkarz nie potrzebuję rękawiczek.” Słuchałem tego w kółko, prawdopodobnie tysiąc razy.
Dorastałem dzięki doświadczeniom mojego dziadka. Próbowałem mu wytłumaczyć, że w przeszłości kule były cięższe niż obecnie i tak naprawdę nie latały w powietrzu. Dziadek tylko się uśmiechnął i powiedział, że nie pamięta dokładnie, jak to wtedy było.
Czy byłeś w stałym kontakcie ze swoim dziadkiem? Czy interesował się Tobą jeszcze przez ostatnie lata pracy w Polsce?
„Bardzo mi się podobało, że widział każdy mój mecz dla Piasta. W transmisji na żywo lub z nagrania. Poza tym lubimy się często widywać. Kiedy miałem wolny czas, wsiadałem do samochodu i jechałem zobaczyć go w Żylinie. Mieliśmy naprawdę bliskie relacje. Naprawdę brakuje mi tych debat między bramkarzami.
Czego nauczyłeś się od swojego dziadka w swoim życiu jako bramkarza i w życiu codziennym?
„To on wprowadził mnie w zawód bramkarza, otrzymałem doskonałe i solidne podstawy. Wniosłem od niego do swojego życia jego otwartość, przyjaźń i szczerość. J „Staram się dogadać ze wszystkimi, tak jak mój Dziadek.”
Czy planowałeś to od początku, czyli futbol i zapasy?
„Próbowaliśmy różnych sportów na podwórku, ale moją uwagę najbardziej przyciągnęła piłka nożna. Gram w to od szóstego roku życia. Zacząłem jako lewy obrońca i stopniowo przechodziłem do bramki. Muszę powiedzieć, że dziadek początkowo nie był entuzjastyczny o tym podejściu.
Pewnie myślał, że będę lepsza od niego. Dlatego nadrabialiśmy zaległości. Stopniowo zaczął mnie dostrzegać i dużo we mnie inwestował, jeśli chodzi o futbol. Wspierał mnie i wiele mnie nauczył”.
Jakie piękne rzeczy zostały Ci po dziadku?
„Wspomnienia. Przyjemne i sympatyczne. Związane z moimi początkami piłkarskimi, z całą moją karierą, gdzie omawialiśmy mecze praktycznie do jego ostatnich dni. Zawsze będę o tym pamiętać. Zawsze to we mnie zostaje i czuję, że zawsze jest przy mnie. Dziadek , Dziękuję Ci za wszystko!’
KIM BYŁ FRANTIŠEK PLACH
František Plach urodził się 9 września 1938 roku. Pochodził z miejscowości Vysoká pri Morava, został menadżerem drużyny w Żylinie, nosił opaskę kapitańską i wraz z Františkiem Smakiem stworzył nierozłączny duet bramkarski.
Był jedną z osobowości bramkarzy Czechosłowacji lat 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to podpisał kontrakt na kilka zwycięstw i sukcesów Dynama, Jednoty i ZVL Żylina.
František Plach stał także między słupkami podczas pamiętnego występu Żyliny w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1962 roku, kiedy drużyna została znokautowana przez Olympiakos, a także stanął na bramce w swoim typowym występie w meczu przeciwko Fiorentinie. Co ciekawe, w tym meczu łapał bez rękawic bramkarskich. Po spotkaniu podszedł do niego kolega z Fiorentiny i wręczył mu swoje. Od tego czasu drużyna bramkarzy Żyliny łapie w rękawiczkach.
„Rozgrywano to zimą i na trudnych boiskach. Wygraliśmy 3:2 z włoskim przeciwnikiem. Łapałem bez rękawiczek i po meczu bramkarz Fiorentiny zlitował się nade mną i dał mi parę znakomitych rękawiczek. Od tego momentu , zaczynałem mecze w samych rękawiczkach”, pamiętał kiedyś Františka Placha, który grał w Żylinie od 1959 do 1974 roku, strzelił 145 meczów w lidze federalnej i zadebiutował w wieku 22 lat, 11 miesięcy i 7 dni.
W sezonie 1960/61 wystąpił w pierwszym w historii finale Pucharu Czechosłowacji. Żylina przegrała następnie z Duklą Praga (0:3), kiedy Józef Adamec w końcu odbił się na „żołnierzach”.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.