W kłusie Kłusem do Borisa Kollára, Dankova Tabáka i innych osobliwości

Dziwne połączenie. Większość ludzi pewnie powie. Ideologicznie Klus z pewnością bardziej pasowałby do postępowej Słowacji (PS). Jednak prawdopodobnie go tam nie chcą, a jeśli próbował, prawdopodobnie został wyrzucony.

Z jednej strony mają już swojego eksperta ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Tomáša Valáška, więc po co dwóch ekspertów od tego samego iz niemal identycznym światopoglądem po swojej stronie. Ponadto Martin Klus skompromitował się i skompromitował swoją kandydaturą do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.

Od jury oceniającego dla niego nikt nie głosował20 członków jury było przeciw. Jej argumentdlaczego jest zakwalifikowany na to stanowisko wywołało również uśmiech na jego twarzy lub przeniesione poczucie wstydu.

Ponadto w trakcie przesłuchania twierdził, że nie chce mieć nic więcej wspólnego ze słowacką polityką i że jeśli kandydatura na to stanowisko nie powiedzie się, będzie kontynuował działalność akademicką lub ubiegał się o stanowisko w dyplomacji.

Ale ci, którzy zapewniali, że nie wrócą do sejmowych ław, albo że już w 2014 r nie będą politykami, mieliśmy już tutaj. Ale twierdzili to ci, których wyborcy mają pamięć ryby akwariowej i których fani wybaczą wszelkie kłamstwa.

Jednak Martin Klus nie ma tego luksusu. Jego wyborcy pamiętają, co powiedział i zrobił, i nie tolerują takich wahań opinii. Politycznie też nie jest superciężkim, a swoją działalnością po odejściu z SaS stracił tych kilku wyborców, których jeszcze miał.

Pokłócił się ze swoim byłym prezydentem, odszedł z lokalnej partii, z której kandydował w poprzednich wyborach, i zawstydził się, próbując dostać pracę, do której nie miał kwalifikacji. A teraz złamał swoją publiczną obietnicę, że nie wróci do polityki.

Wstąpił nawet do partii, na którą jego wyborcy z pewnością nie będą chcieli głosować. Stracił tym samym wizerunek naukowca i racjonalnego dyplomaty, który z powodzeniem budował w ostatnich latach. Przecież pewnie też dlatego zajął 150. miejsce na liście kandydatów Sme Rodina.

Chociaż wypełnianie tej pozycji dobrze znanymi nazwiskami to niedawny trend. Trend wprowadzony przez Igora Matoviča. A jeśli wszyscy naśladują Matoviča, to gdzieś popełniono duży błąd. Dziwny jest też 150 SaS, w którym występuje Alojz Hlina.

Klus wstąpił do partii, której prezes ma bardzo wątpliwą reputację i ma za sobą szereg moralnych skaz. Dlatego tak zabawnie brzmią przedwyborcze hasła We Are Families: „Nie zmieniamy gry, wciąż pomagamy” i „Jesteśmy normalni”.

Gdyby byli bardziej uczciwi, dodaliby do swoich haseł: Zawsze pomagamy (politycy, których nie chcą gdzie indziej) i Nie zmieniamy gry (ale powinniśmy, jeśli chcemy być normalni).

A Martin Klus postanowił wejść w tę anomalię niezmienioną, w którą też wcześniej przechodziła Romana Tabaka z OŹANO. I nie poprzestała na tym, ponieważ przeniosła się ponownie i jeszcze bardziej interesująco.

Można by pomyśleć, że nie może być gorszej grupy polityków w partii takiej jak SNS, ale potem połączyli się z partią Tomáša Taraby i dopełnili dzieła zniszczenia, przyjmując Romanę Tabák. Udało jej się więc ponownie zaskoczyć i była w stanie znacznie obniżyć średnie IQ nawet po stronie Andreja Danko. I to naprawdę jest sztuka.

Reszta sceny politycznej łączy się i rozłącza na przemian, a wielu oscyluje wokół jednego lub dwóch procent i nie oferuje nic nowego.

Tylko Mikuláš Dzurinda jest ciekawy nowego projektu Mikuláša Dzurindy, demokraci są pełni toksycznych ludzi z poprzedniego rządu bez odrobiny autorefleksji iz zupełnie nieznanym liderem (co zawsze jest lepsze niż bycie prowadzonym przez Eduarda Hegera).

ODS generała Pavla Macka sprzymierzyła się z partią węgierską i romską z zerowym potencjałem i chociaż szanuję generała Macka jako eksperta ds.

Wszyscy ci mniejsi powinni byli się zgrupować, albo najwybitniejsi ich kandydaci powinni byli połączyć się z partiami z realnym potencjałem na sukces, takimi jak SaS czy PS. Ale w tym celu musieliby odrzucić swoje ego, a jak wiemy, w słowackiej polityce tak się nie robi.

Połączenie Andreja Danko było najlepsze i to naprawdę powinno dać do myślenia innym politykom.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *