BRATYSŁAWA, PUY DE DOME. Był jednym z najpopularniejszych kolarzy swoich czasów. Wygrał siedem etapów Tour de France, ale ten najsłynniejszy wyścig świata również miał dla niego gorzki smak.
Chociaż osiem razy kończył w pierwszej trójce w klasyfikacji generalnej, nigdy nie wygrał. Poza tym ani jednego dnia nie nosił żółtej koszulki, której tak bardzo pragnął.
Przed startem tegorocznego 9. etapu Tour de France wspominano Raymonda Poulidora i to nie tylko dlatego, że startował w miejscowości Saint-Léonard-de-Noblat, gdzie przez większość życia mieszkał dziadek Mathieu van der Poela.
W 1964 roku stoczył mityczny pojedynek ze swoim rodakiem Jacquesem Anquetilem podczas wejścia na Puy de Dôme i to właśnie ten górski finisz powrócił na trasę Tour po 35 latach.
„Kiedy dołączyłem do ASO (Amaury Sport Organisation – organizatora Tour de France, przyp. red.) w 2004 roku, pierwszą rzeczą, którą napisałem, było Puy de Dôme”, wyznał Christian Prudhomme podczas ubiegłorocznej prezentacji trasy.
Klasyfikacja generalna – koszulki indywidualne:
KLASYFIKACJA DRUŻYNOWA ŻÓŁTY ZIELONY Z BIAŁĄ KROPKĄ
Pogačar poprawia się każdego dnia
To miejsce jest częścią UNESCO, a ze względu na środki ochronne i wymagającą logistykę od dawna nie odbywały się tu wyścigi. Jednak dyrektor Tour wreszcie osiągnął to, o czym marzył.
„To jeden z symboli naszej historii. Nigdzie indziej nie znajdziesz wejścia o takim profilu” – powiedział Prudhomme, cytowany przez belgijską telewizję Sporza.
Podejście Puy de Dôme ma 12,6 km i średnie nachylenie 7,8%.
Na ostatnich czterech kilometrach nie spada poniżej jedenastu procent. „Druga część jest naprawdę bezlitosna” – powiedział australijski kolarz Ben O’Connor.
Oczekiwania przed etapem zamykającym otwierający blok konkursowy były duże. Czy Pogačar okaże się silniejszy, czy też Vingaard zada mu kolejny cios w walce o żółtą koszulkę?
Tym razem Duńczyk nie miał tak dużego wsparcia zespołu jak na poprzednich etapach, a kiedy podjazd okazał się zbyt trudny nawet dla Seppa Kussa, pojawiła się szansa dla Pogačara. Ten ostatni próbował i choć był silniejszy, zyskał tylko osiem sekund.
Może nie są teraz fundamentalne, ale z pewnością są impulsem dla Pogačara i całego zespołu ZEA. Ich przywódca po raz drugi zostawił Vingearda w tyle, więc psychologiczna przewaga jest po jego stronie.
„Osiem sekund to niewiele, ale w tym Tourze każda sekunda może być ważna w Paryżu. Każdego dnia Tadej się poprawia, co jest dla nas dobrym znakiem” – powiedział Mauro Gianetti, dyrektor sportowy zespołu ZEA Emirates w Sporza .
WIDEO: Montaż 9. etapu Tour de France 2023
Gianetti podziękował i roześmiał się
Vingegaard przyznał, że Pogačar zasłużył na zdobyte sekundy, ponieważ był bardzo silny. Duńczyk cieszy się jednak, że zachował żółtą koszulkę przed dniem odpoczynku.
Obrońca klasyfikacji generalnej mistrzostw przyznał, że to nie był jego najlepszy dzień, ale powiedział też, że kolejne etapy powinny mu bardziej odpowiadać.
W każdym razie słoweński kolarz prowadzi 2:1 w bezpośrednich pojedynkach tegorocznego Touru, co dyrektor sportowy zespołu Jumbo-Visma, Merijn Zeeman, chce jakoś wykorzystać w grze medialnej.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.