Inicjatorem demonstracji jest lider polskiej opozycji.
Dziś (1 października) w centrum Warszawy odbyła się antyrządowa demonstracja. Według Urzędu Miejskiego w Warszawie w jednym momencie wzięło w nim udział około miliona osób, co czyni go największym protestem w historii stolicy Polski.
„Marsz Miliona Serc” zwołał lider opozycji Donald Tusk z Platformy Obywatelskiej (PO) na dwa tygodnie przed wyborami. Rządząca nacjonalistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zorganizowała dziś w Katowicach własną masową imprezę przedwyborczą.
„Kiedy widzę te setki tysięcy uśmiechniętych twarzy, czuję, że zbliża się decydujący moment w historii naszego kraju” – oświadczył były premier i były przewodniczący Rady Europejskiej na początku marszu w stolicy . . „To zdecydowanie największa demonstracja w historii Warszawy” – powiedziała AFP Monika Beuthová, rzeczniczka Urzędu Miasta Warszawy.
Opozycja ma nadzieję, że dzisiejszy marsz stanie się największym od dziesięcioleci i zachęci wyborców do udziału w wyborach. Sondaże sugerują, że PiS może wygrać, jednak biorąc pod uwagę niezadowolenie części obywateli z rosnących kosztów życia i obawy przed osłabieniem demokratycznych kontroli i równowagi, może mieć trudności z utworzeniem większości.
„Nadchodzi wielka zmiana. To znak odrodzenia Polski” – powiedział Tusk zgromadzonym w centrum metropolii tłumom. Oznajmił, że PiS może zabiegać o wystąpienie Polski z Unii Europejskiej, czemu partia zaprzecza, i nazwał wybory kluczowymi dla praw mniejszości i kobiet.
W przemówieniu na wiecu prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski powiedział, że dzisiejsza akcja to marsz po zwycięstwo w wyborach 15 października i marsz o zupełnie nową Polskę. „Pełni odwagi i determinacji idziemy w przyszłość, w stronę Polski tolerancyjnej, różnorodnej, europejskiej i uśmiechniętej” – powiedział Trzaskowski.
Protestujący domagają się wolności
Podczas demonstracji opozycji wiele osób machało flagami Polski i Europy. „Chcę być wolna, chcę być częścią UE, chcę mieć prawo decydowania, chcę mieć wolne sądy” – Hanna Chaciewicz, 59-letnia dentystka z Otwocka niedaleko Warszawa. – powiedział Reuterowi. Niektórzy nieśli transparenty z napisami „PiSexit” lub „Kot może zostać”, nawiązującymi do zwierzaka lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego.
PiS, sprawujący władzę od 2015 r., w swojej kampanii obiecuje trzymać migrantów z dala od Polski, co jego zdaniem jest niezbędne dla bezpieczeństwa narodowego. Chce także nadal przekazywać pieniądze rodzinom i osobom starszym.
Wielu członków rządu zebrało się dziś w Katowicach na kongresie programowym, przy masowym udziale społeczeństwa. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zabrał głos i zapewnił, że Polska jest bezpieczna. Przybył także wicepremier Polski i de facto najpotężniejszy przedstawiciel polityczny Kaczyński.
Jak podała agencja PAP, premier Mateusz Morawiecki podczas wydarzenia w Katowicach obiecał, że jeśli PiS utrzyma się u władzy, w ciągu czterech lat średnia płaca w kraju wyniesie 10 tys. zł (ponad 2 tys. euro) wobec ok. 7 tys. obecnie złotych. (około 1500 euro).
„Zagorzały miłośnik zombie. Praktyk mediów społecznościowych. Niezależny przedsiębiorca. Subtelnie czarujący organizator”.