Tysiące ludzi wyszło w sobotę na ulice Izraela, by zaprotestować przeciwko kontrowersyjnym propozycjom reformy sądownictwa. Demonstracje odbyły się już szesnastą sobotę z rzędu, mimo że rząd tymczasowo zawiesił swój plan.

Główne zgromadzenie ogólnopolskich protestów ponownie odbyło się w Tel Awiwie. Inne, jak powiedzieli organizatorzy, odbyły się w około 100 lokalizacjach w całym kraju.

Rozłam w społeczeństwie

„Kontynuując sądowy zamach stanu, rząd pogłębia podziały w izraelskim społeczeństwie, szkodząc gospodarce i bezpieczeństwu Izraela” – napisali w oświadczeniu organizatorzy wiecu.

Masowe protesty w Izraelu trwają od ponad trzech miesięcy, odkąd rząd premiera Benjamina Netanjahu ogłosił planowaną reformę.

Krytycy twierdzą, że rząd chce ograniczyć wpływy Sądu Najwyższego i rozszerzyć swoje uprawnienia poprzez zmiany legislacyjne. Zgodnie z propozycjami m.in. rząd miałby większe uprawnienia w zakresie powoływania sędziów, a parlament mógłby uchylać decyzje Sądu Najwyższego zwykłą większością głosów.

Po powszechnym sprzeciwie społeczeństwa obywatelskiego, koalicji rządowej i wojska Netanjahu zawiesił zatwierdzenie ustawy na kilka tygodni pod koniec marca. Jak sam mówi, chciał stworzyć „przestrzeń dialogu”.

Kompromis

Opozycja wyraża jednak wątpliwości co do gotowości rządu do osiągnięcia kompromisu. Jak dotąd rozmowy przyniosły niewielkie postępy, zauważa DPA.

Krytycy ostrzegają, że jeśli reforma zostanie wdrożona, podział władzy zostanie zagrożony, a Izrael znajdzie się w kryzysie państwowym. Wiele osób obawia się, że rząd będzie próbował przyspieszyć prace nad ustawą, kiedy parlament ponownie zbierze się na letnią sesję 30 kwietnia.

Oczekuje się, że trwające protesty przyćmią przyszłotygodniowe obchody 75. rocznicy powstania Izraela. Przeciwnicy reformy zwiastowali „największy protest z okazji Dnia Niepodległości w historii Izraela” na początku obchodów we wtorek wieczorem.