Ostre wyznanie Sobolenko: Krzyczał na mnie, że zrzucam bomby! Wściekałem się jak dziecko – Tenis

Druga zawodniczka w światowym rankingu, Arina Sobolenko z Białorusi, postanowiła opowiedzieć o atmosferze i trudnych chwilach, kiedy jej otoczenie nieustannie przypominało jej o wojnie na Ukrainie.



Zdjęcie:

Arina Sobolenková jest obecnie jedną z najlepszych tenisistek.




Przez prawie półtora roku spotykała się z różnymi atakami ze strony trenerów i tenisistów, zwłaszcza z Ukrainy. „Czułem, że wszyscy mnie nienawidzą, ale musiałem iść dalej. Nie mogłem iść” — powiedział w serialu Netflix Breaking Point.

„Nie popieram wojny, co oznacza, że ​​też nie popieram Łukaszenki. Nie chcę mieszać sportu z polityką” – przyznał po jednym meczu. W ten sam sposób wypowiada się w ostatnim wywiadzie dla L’Equipe, którego udzielił na tydzień przed startem Wimbledonu.

Magda Linetteová Czytaj więcej Nos jak Pinokio. Nie pomagasz mi w szukaniu męża – narzekała polska gwiazda

– Pewnego dnia trener ukraińskiego zawodnika powiedział do mnie ze śmiechem: „Cieszę się, że przegrałeś”. Poszedłem prosto do biura WTA i krzyczałem jak dziecko” – powiedział Sobolenko.

Podkreślił, że gdyby miał taką władzę, powstrzymałby rosyjską agresję na Ukrainie. Mimo to czuje, że niektórzy ludzie traktują go niewłaściwie.

Miju Katová Czytaj więcej Japonka ujawniła kulisy incydentu z płaczącym Kolekcjonerem. Więc paryscy organizatorzy nie wygrali

– Szedł za mną i krzyczał, że zrzucam bomby. Czułem się winny za coś, czego nie zrobiłem. To pogorszyło moją psychikę na boisku. Zakaz Wimbledonu mnie zniszczył – przyznał Białorusin.

Od pierwszej chwili próbuje przekonać ludzi, że nie popiera wojny. „Czego jeszcze ode mnie oczekują? Czy mam krzyczeć: nie popieram wojny? Oczywiście, że jestem przeciw” – dodała zwyciężczyni Australian Open, dodając, że spędziła dużo czasu próbując zrozumieć, że nie zrobiła nic złego .

Ida Richards

„Total twitterowy guru. Maven zombie. Myśliciel przez całe życie. Hardcore alkoholowy ninja. Przyszły idol nastolatków”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *