W ostatnich dniach dwie największe firmy cyfrowe, Microsoft i Google, wykorzystały sztuczną inteligencję (AI) do usług, które mają wpływ na miliardy użytkowników. Nie pokazały jeszcze nic olśniewającego, a wielu ekspertów jest rozczarowanych. Jednak przyszłe możliwości są ważne.
Rzeczywistość to jedno, a jej marketingowa prezentacja to drugie – a to, czego byliśmy świadkami, to przede wszystkim marketing. Zapowiedź wiadomości nie zrobiła przekonującego wrażenia, była oczywiście przygotowywana w pośpiechu i pod presją. Zarówno Microsoft, jak i Google pokazywały głównie niedokończone sprawy i obietnice na przyszłość.
Przeciętny użytkownik na pewno się zawiedzie, bo prawie żadnej z zapowiadanych nowości nie może od razu wypróbować (na Słowacji jest to podwójnie prawdziwe). To, co jest dostępne, nie jest tak naprawdę nowe ani interesujące. W technologiach cyfrowych (i nie tylko) wizerunek marketingowy jest zwykle znacznie atrakcyjniejszy niż rzeczywisty produkt. Tym razem na odwrót, co jest sytuacją wyjątkową i paradoksalną.
Powodem jest to, że obie firmy podporządkowały bitwę logice, rywalizację o pozycję numer jeden, a tym samym zmusiły się wzajemnie do przedwczesnych zapowiedzi.
Wszystko zaczęło się w grudniu 2022 r., kiedy OpenAI udostępniło narzędzie czatu ChatGPT ogółowi społeczeństwa za darmo – bez większej promocji, raczej dyskretnie. Za dwa miesiące dostaniesz spróbował tego sto milionów ludzi. Tak szybkiego wzrostu zainteresowania aplikacją komputerową nie było jeszcze nigdy.
Niektórzy chcieli po prostu spróbować nowości dla zabawy. Jednak wielu szybko znalazło praktyczne zastosowanie dla studentów ściągających na egzaminach Pięciokąt.
Niemal pewne jest, że to właśnie ta fala zainteresowania zmusiła obie firmy do działania. Microsoft, główny inwestor stojący za OpenAI, przechodzi do ofensywy, podczas gdy Google broni swojej niemal monopolistycznej pozycji w wyszukiwarkach, którą zajmuje od dwudziestu lat.
Nic zaskakującego na pierwszy rzut oka
Microsoft po raz pierwszy wyłożył swoje karty na stół i zaprezentował je we wtorek nowa wersja Twoja wyszukiwarka internetowa Bing i przeglądarka Edge.
Zawartą w nim sztuczną inteligencję można wykorzystać na dwa sposoby. Albo automatycznie wypełnia normalne wyniki wyszukiwania, albo możesz z nim rozmawiać. Druga opcja jest podobna do dzisiejszej używanej opcji ChatGPT.
Ten pierwszy jest ciekawszy, jeśli faktycznie działa jak wyprodukowane próbki. Może skondensować wyniki wyszukiwania w jednym lub dwóch akapitach, więc nie musisz klikać, czytać, porównywać i zastanawiać się nad znalezionymi linkami. AI zrobi to za Ciebie.
Może również wskazywać na możliwe sprzeczne wyniki lub niejasne odpowiedzi. Świetnie, jeśli działa niezawodnie. Niebezpieczne, jeśli nie niezawodne.
Podobnie dobrze radzi sobie Google Bard, ale znowu możemy oceniać tylko na podstawie przygotowanych próbek. Microsoft i Google testują obecnie tylko te systemy.
W swojej ofercie Google kładzie nacisk na wykorzystanie mobilne i pracę z obrazami, a nie tylko tekstem. Od dawna umożliwia wyszukiwanie wizualne za pomocą narzędzia Obiektyw Google – robisz zdjęcie tego, co Cię interesuje, Google rozpoznaje, co jest na zdjęciu i znajduje odpowiednie linki internetowe.
Zostało to teraz wzbogacone o funkcję multiwyszukiwanieza pomocą którego można zmodyfikować pytanie zadane obrazowi (w stylu „znajdź to samo, ale w kolorze jasnoniebieskim”).
Kolejną nowością jest Urzekający widok na mapach, które stają się pełniejszym cyfrowym modelem świata. Pozwalają zajrzeć do wnętrz budynków, łączą różne źródła informacji w stylu rozszerzonej rzeczywistości, która ponownie sprawdza się w terenie i podczas patrzenia przez obiektyw aparatu („pokaż menu tej kawiarni”).
Wszystkie te wiadomości będą stopniowo pojawiać się dla użytkowników Microsoft i Google w sieci i aplikacjach, w zależności od tego, gdzie na świecie mieszkają oraz jakiego systemu operacyjnego i przeglądarki używają.
Podniecenie na rynku
Komentatorzy zgodzili się, że Microsoft zrobił lepsze wrażenie, ale i on nie zasługiwał na wielkie pochwały. I wcale nie w Google.
Aby czytać, potrzebujesz przynajmniej zwykłej subskrypcji.
„Total twitterowy guru. Maven zombie. Myśliciel przez całe życie. Hardcore alkoholowy ninja. Przyszły idol nastolatków”.