Nawet komunistyczne więzienie nie złamało pierwszego księdza. Nigdy nie powiedziała: nienawidzę, nie wybaczę – Regiony – Aktualności

Los nie igrał z nią. Pierwszy słowacki proboszcz, Darina Bancíková, urodziła się jako nieślubna córka księdza ewangelickiego. Piekło przeżyła w więzieniu, gdzie zamknęli ją komuniści po oskarżeniu o obalenie republiki. W jej rodzinnym mieście odsłonięto jej popiersie.



Zdjęcie:

Darina Bancíková została wyświęcona w 1951 roku.




Pierwszego księdza ewangelickiego mieliśmy na Słowacji wcześniej niż w wielu innych krajach. Na przykład szybsze w tej dziedzinie były tylko Dania i Norwegia. Szwecja, a nawet Stany Zjednoczone zdecydowały się na ten krok znacznie później, po nas. A w Polsce pierwszych dziewięć kobiet przyjęło święcenia kapłańskie w maju tego roku.

WIDEO: Pomniki upamiętniają proboszcza Bancíkovą.

Z szacunku dla Bancíkovej, która miała utorować drogę swoim zwolennikom na Słowacji, pewien mężczyzna wpadł na pomysł, by paradoksalnie odsłonić swoje popiersie. Konkretnie proboszcz ewangelicki z Kokavy nad Rimavicou, Vladimír Ticháň. Wyjaśnił, że miał ku temu dwa powody. Pierwszy to materiał. „Kościół, który tu mamy, został odbudowany po pożarze przez dziadka Dariny, Samuela Bancíka. Po jego śmierci proboszczem został jego syn Aladár, a przed kościołem postawił pomnik poległych w I wojnie światowej” – wyjaśnia Ticháň Następnie powiedział, że Darina jest trzecim pokoleniem proboszczów z Bančíka.

„Więc to jest merytoryczny powód, dla którego chciałem umieścić tutaj jego popiersie. Po każdym z nich coś tu zostało” – wyjaśnił. Zidentyfikował słowo biust, które pochodzi od łacińskiego „bustum”, jako przyczynę duchową. W starożytności było to miejsce kremacji. Czyli taki, w którym zmarły w kilku krokach został przeniesiony ze świata żywych do świata umarłych.

„Tym popiersiem robimy coś przeciwnego – wprowadzamy dziedzictwo zmarłych w świat żywych. Nie mówiąc już o tym, że Kościół Ewangelicko-Augsburski był postępowy i nowatorski. Dlatego byliśmy jednym z najpierw wyświęcać kobietę na duchowną” – mówi. Zwrócił uwagę, że ich kościół stoi twardo na swoim stanowisku, podczas gdy totalitarna władza państwa karze słowem Bożym swoich najwierniejszych kaznodziejów. „Którzy swoją inteligencją i wizją, przerósł ówczesne społeczeństwo komunistyczne. Cóż, Darina była jedną z nich” – zaznaczył. Dodał, że wykonanie dzieła akademickiego rzeźbiarza Petra Meszároša wsparł powiat bańskobystrzycki kwotą 4 tys. euro.

surowy, ale sprawiedliwy

Siostrzenica Bancíka, aktorka Ľudmila Swanová, była również obecna na obchodach Kokavy, które obejmowały nabożeństwa. Zawsze mówi o swojej ciotce z szacunkiem. „Miłość, życzliwość, silna wola, cudowna, prawdomówna, pryncypialna osoba i wspaniały wzór do naśladowania dla mnie” – wymieniała, co przychodzi na myśl, gdy wspomina swoją ciotkę. „Ciągle czuję, że wiele jej brakuje do tego, kim była kiedyś. To godne podziwu, jak dążyła do celu. Mimo tego, że nawet na studiach jej koledzy jej nie doceniali, a później też bardzo cierpiała” – powiedziała. . Ona sama została sierotą w wieku jedenastu lat.

„Dwa miesiące później, kiedy byłem z ciocią Dariną na wakacjach, została aresztowana w parafii, w mojej obecności. Przyjechało po nas czterech panów. Ona w więzieniu, ja do brata mojej mamy, lekarza w Bańskiej Bystrzycy” Swanová powiedziała. Jako dziecko nie wiedziała, dlaczego tak dobra kobieta została uwięziona. Dopiero w wieku dorosłym w pełni zrozumiała, przez co musi przejść. „W jej trudnym losie słowa takie jak – nienawidzę, Nie wybaczę, nie kocham osoby, która mnie skrzywdziła, nigdy o niej nie słyszałem. Głęboko kłaniam się wszystkiemu, przez co musiała przejść” – powiedziała. Darina Bancíková traktowała swoich synów jak własne wnuki. „Widzieli ją jak babcię. W każde wakacje jeździliśmy na jego plebanię” – zakończyła.

Operacja Dariny Bancíkovej w 1951 roku.

Ondrej i Anna Medveďovci oraz proboszcz codziennie...

Odwiedziliśmy także wieś Veľký Lom, gdzie przez dziesięciolecia pracował pierwszy ksiądz w służbie duchowej. Wciąż ją tam pamiętają. „Doskonała osoba, takiej osoby nie można zapomnieć” – głosi pomnik. – Ksiądz bardzo poważnie traktował swój zawód. Była surowa, ale sprawiedliwa. Dbała też o nią. Regularnie chodziła do manikiuru i do fryzjera – uśmiecha się jedna z mieszkanek.

Opłakiwała ją cała wieś

Anna Cinkotová ma również wiele doświadczeń z niezapomnianą duchowością. „Moje pierwsze wspomnienia o niej związane są z lekcjami religii. Zawsze przynosiła każdemu jabłko lub jakiś inny smakołyk. Tutaj mnie bierzmowała, potem wyszła za mąż i ochrzciła moją córkę – wskazała na pobliski kościół. „Była bardzo skrupulatna, też przychylna, krótko mówiąc, cudowna kobieta. Regularnie odwiedzała swoje owieczki, rozmawiała, a jak ktoś miał urlop, to przynosiła upieczone przez siebie ciasto – dodała.

Niemal do ostatnich chwil wiernymi towarzyszami księdza Bancíkovej byli jego mąż i żona Anna i Ondrej Medveľovci, którzy mieszkali obok niej w Wielkim Łomie. Ich dom stoi naprzeciwko parafii. „Odwiedzała nas codziennie, była nieodłączną częścią naszego życia. Pomagaliśmy jej nosić wodę ze studni, drewno na opał i zawoziliśmy ją tam, gdzie potrzebowała” – opowiadają para.Ksiądz była wykształconą kobietą, znała kilka języków. Była też bardzo oddana młodzieży” – dodali. Według nich prawie nie wspominała czasu spędzonego w więzieniu. „Tam walczyła, ale nigdy za bardzo nie narzekała. Widzieliśmy jednak jego pogarszający się stan zdrowia. Miała problemy z sercem i tarczycą” – zauważyli, dodając, że kiedy przeszła na emeryturę, opłakiwała ją cała wioska.

Darina Bancíková poświęciła swoje życie swojej profesji. Pozostała samotna

Darinka urodziła się w sylwestra 1922 roku w Kokavie nad Rimavicou. Urodziła się jako nieślubna wnuczka miejscowego księdza ewangelickiego Samuela Bancíka. Od dziecka czuła się jak ciemna plama w rodzinie. Po śmierci dziadka musiał wraz z matką opuścić parafię. Wspomina też o tym okresie w swojej książce The Surplus Man. Opisuje uczucia dziecka, które żyje w fakcie, że nie powinno się było urodzić. Ale miała silny charakter, dzięki któremu to osiągnęła. „Pan Bóg dał mi w posagu dwa cenne dary – pogodnego ducha, który pomagał mi przeżuwać wszystkie gorycze życia oraz talent, który pozwalał mi nie tylko łatwo się uczyć, ale także „uczyć innych” – napisała w jej pamiętnik.

Opuściła plebanię z matką, aby zamieszkać w Martinie ze swoją matką chrzestną Izabelą Riečanovą. Jednak zmarła dwa miesiące przed ukończeniem studiów. Dziewczyna otrzymała potężny cios. W tym smutnym czasie mąż biednej Izabeli, czyli jej wujek, zwrócił jej uwagę na ogłoszenie, że na ewangelickim wydziale teologicznym w Bratysławie mogą studiować także kobiety. W semestrze zimowym 1941 r. była tam jedyną kobietą. Na początku wydział podejrzewał ją, że przyjechała tam tylko po to, by wziąć ślub. Ale to nawet nie przyszło mu do głowy. Całe swoje życie poświęciła swojej profesji i aż do śmierci pozostała w celibacie.

Po ukończeniu studiów teologicznych nie od razu wstąpiła do kapłaństwa. Jej pierwsze kroki zaprowadziły ją do liceum w Bańskiej Bystrzycy, gdzie uczyła religii. Jej marzenie spełniło się w lipcu 1951 roku. Święcenia kapłańskie przyjęła w Tisovcu wraz z siedmioma mężczyznami. Ośmiu innych odmówiło przyjęcia święceń z kobietą, więc zorganizowali tę ceremonię w Bratysławie. Bancíková od początku wiedziała, że ​​musi spodziewać się trudności.

„Chciałabym, żeby to nie ciekawość ujrzenia kobiety, ale głoszone przeze mnie słowo Boże przyciągało i przyciągało ludzi” – odpowiedziała wówczas. Najpierw pracowała jako kapelan w Liptowskim Mikulaszu, Starej Turze i Lučenacu. W 1958 roku została wysłana do chóru kościelnego Dolné Salibé, gdzie mężczyźni odmówili pójścia. Było tam trudno – było to dwujęzyczne słowacko-węgierskie środowisko z 2200 wiernymi i pięcioma filiami. Spodziewali się, że tak się nie stanie. Kiedy z czasem tak się nie stało, została stamtąd przeniesiona do Drienova.

To właśnie w tamtejszej parafii w lutym 1962 roku wydarzył się dzień, którego nigdy nie zapomni. Władze państwowe prześladowały ją wówczas za wiarę. Wypadła też z łask za korespondencję z Martą Tamm Götlindovą, szwedzką aktywistką walczącą o prawa kobiet w Kościele. Reżim totalitarny oskarżył Bancíkovą o kontakt z obcym mocarstwem, które odegrało rolę w jego aresztowaniu. Oskarżyli ją, na podstawie sztucznie skonstruowanego procesu, o obalenie republiki. „Wsadzili” go na czternaście miesięcy za kratki i pięcioletni zakaz wszelkiej działalności duchowej. Pytana, jak wróciła z więzienia, odpowiadała: „Niezłamana na duchu, wycieńczona psychicznie, wyczerpana fizycznie i nerwowo”.

W 1968 roku ponownie zaczęła służyć – została proboszczem we wsi Wielki Łom. Przebywała tam do stycznia 1996 roku. Emeryturę spędziła w Lučenac, później trafiła do ewangelickiego domu rekolekcyjnego w Horné Salibie. Tam zmarła wkrótce potem, w lipcu 1999 r. Została pochowana w Kokavie nad Rimavicou, w grobie razem ze swoim dziadkiem Samuelem.

Joy Perry

„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *