VES. Ostatni krok jest zwykle najtrudniejszy. Piłkarze Spišská Nová Ves przekonali się ostatnio, że to nie jest tylko frazes.
Po tym, jak nie wykorzystali pierwszego punktu meczowego z góry w zeszłym tygodniu, mieli drugi u siebie.
Z pięciopunktową przewagą, dwie kolejki do końca roku wystarczył nawet remis, by wygrać finał z Rimavską Sobotą.
Wskaźnik wyniku utrzymywał się przez długi czas. Od Lipanów drugi najlepszy zespół III. Liga wschodnia, prowadzili w Slávie TU Koszyce, wystarczył jeden stracony gol, a świętowanie Spišiaka przynajmniej ponownie przełożono.
Ostatecznie nic takiego się nie wydarzyło.
Ostateczny wynik nastąpił na końcu
Już początek meczu był zaskakujący. Nie nastąpiło wprowadzenie stukania. Csaba Juhász wyprowadził Rimavską Sobotę na prowadzenie w 5. minucie, Kamil Zekucia wyrównał pięć minut później.
Spiskowcy nie spieszyli się po zmianie obozu. Świadomi, że stawka jest po ich stronie, szczególnie starali się nie pomylić.
Ratunkowy moment z perspektywy gospodarzy nastąpił w 88. minucie, kiedy to ponownie zwyciężył Zekucia. Rezerwowy René Csejtey w 90. minucie podwyższył na 3:1.
Sędzia główny Bálint Kišš zakończył mecz wkrótce potem.
„Kamień spadł mi z serca. Walczyliśmy na szczycie trzeciej ligi przez dwa lata i po moim drugim golu wszystko się rozpadło. Nie było łatwo, mieliśmy związane nogi, ale na szczęście się udało – powiedział z wyraźną ulgą w głosie bohater decydującego pojedynku Kamil Zekucia.
32-letni doświadczony wszechstronny zawodnik, który może grać na lewej stronie obrony, w środkowej formacji i np. zakończył mecz z Rimavską Sobotą na czele ataku, w przeszłości z Popradem grał w drugiej lidze. . Grał także w meczu Fortuna League przeciwko Trenczynowi.
Pod koniec ubiegłego roku zwyciężył w badaniu Sportnet Jedenástka jesen III. ligi wschodniej, a także jedenastka roku VsFZ. Bardzo docenia postępy w swoim rodzinnym mieście.
„Jestem wychowankiem i to wiele dla mnie znaczy. Lepiej, że Spišiaci gra tutaj w klubie. Staramy się przekazać doświadczenie młodszym kolegom z drużyny, to już nie dotyczy nas.
Nie jestem jeszcze w wieku Marka Janečki, więc jeszcze z obchodami trochę pokręcę – uśmiecha się Zekucia.
uroczystości? On nikogo nie zatrzyma
Po szampańskim prysznicu i chwili, gdy znalazł się nad głowami swoich podopiecznych, na twarzy trenera FK Spišská Nová Ves Branislava Ondáša pojawił się uśmiech.
Jednocześnie widać było, że ma za sobą dziesiątki trudnych minut.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.