Kyle Limper (†16) był zdrowym chłopcem, ale jego życie nagle się skończyło. Wszystko zaczęło się od bólu pleców i po kilku godzinach było po wszystkim. Jak to mogło się stać?
Jak donosi New York Post, życie jednej rodziny z Filadelfii zamieniło się w koszmar w ciągu 24 godzin. Przed 13 kwietnia Kyle był całkowicie zdrowym i szczęśliwym młodym mężczyzną bez problemów zdrowotnych. Ale nagle wszystko się zmieniło.
Rodzice młodego mężczyzny zabrali go na pogotowie z powodu bólu pleców, który zaczął odczuwać podczas gry w koszykówkę. Lekarze powiedzieli jednak, że jeśli jego stan się nie poprawi, powinien wrócić i odesłać go do domu. Po kilku dniach nie mógł nawet wstać z łóżka.
Kyle został ostatecznie zabrany do Szpitala Dziecięcego św. Krzysztofa, gdzie lekarze stwierdzili, że jego narządy obumierają na białaczkę. Zmarł w ciągu 24 godzin. Nagła tragedia dotknęła wszystkich. Chłopiec był odnoszącym sukcesy sportowcem, zapaśnikiem i piłkarzem. Marzył o tym, by studiować prawo karne i pracować dla FBI lub jednostki dochodzeniowej na miejscu zbrodni. Jego pasja była tak silna, że planował spędzić lato pracując z prawdziwymi detektywami w Waszyngtonie. Jednak wszystko zostało zrujnowane przez późną diagnozę.
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.