O sprawie informują polskie media. Według doniesień para pochodziła z warszawskiego Mokotowa i zaginęła w piątek wieczorem. Na kartce papieru zostawili swoim synom w wieku 14 i 17 lat przerażającą wiadomość, życząc im powodzenia w przyszłym życiu. „Jesteś bystry. Poradzisz sobie w życiu. Jesteśmy z ciebie dumni” Aneta i Adam Jagle napisali do swoich synów.
Kiedy przestraszeni chłopcy znaleźli list z wiadomością, skontaktowali się z bliskimi. Następnie skontaktowali się z policją. Śledczy ustalili, że para prawdopodobnie przebywała gdzieś w górach. Naoczny świadek zauważył parę w Tatrzańskiej Dolinie Jaworinki. Z ustaleń policji wynika, że para spędziła noc w schronisku Murowanec. Jednak zanim śledczy przybyli na miejsce, para już wyszła.
Policja poprosiła opinię publiczną o natychmiastowe zgłaszanie, gdy zaginiona para ponownie spotka się w Tatrach. Powinni kontaktować się pod numerami telefonów 47 72 392 50 lub 47 72 392 52. Portal onet.pl napisał w czwartek, że nie jest wykluczone, że para z polskiej części Tatr przeniesie się na Słowację.
Dzieci pary są obecnie pod opieką krewnych. Nadal wierzą, że Aneta i Adam wrócą. Intensywne poszukiwania odbyły się w środę w Warszawie. Śledczy przeszukali ogrody, skwery, parki, ale także okolice rzeki. Udało im się również uzyskać materiał z kamer bezpieczeństwa, który przeanalizowali. Informacje o zaginionej parze otrzymały jednostki śledcze z całej Polski.
Spali w Zdziarze
Właściciel pensjonatu w Ždiarze, po słowackiej stronie Tatr, powiedział portalowi onet.pl, że para nocowała u niego w domu od wtorku do środy. W środę rano chciał, żeby zapłacili i pokazali mu dokumenty, aby mógł je zarejestrować. Dali mu trochę pieniędzy i powiedzieli, że są strasznie głodni, więc najpierw muszą iść do sklepu coś kupić, a formalnościami zajmą się później. Ale oni nigdy nie wrócili. Gdy właściciel pensjonatu wyczytał w internecie, że szuka osób podobnych do swoich gości z Polski, zawiadomił polską i słowacką policję.
Według nieoficjalnych informacji portalu onet.pl Jaglowie wsiedli do autobusu jadącego w kierunku Popradu w miejscowości Ždiar. Policja nie postawiła im jeszcze żadnych zarzutów. Nie jest jednak wykluczone, że mogli popełnić przestępstwo, zostawiając bez opieki syna poniżej 15 roku życia – pisze Onet.pl. W Polsce grozi za to do trzech lat więzienia.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.