Po raz pierwszy na spotkanie kadry narodowej przyjechał jako zawodnik Samsunsporu. Bramkarz Ľubomír Šatka dołączył do tureckiej drużyny debiutantów tego lata, po czterech latach spędzonych w polskim klubie Lech Poznań.
Próbując zdobyć punkty u faworytów Portugalii, słowacka reprezentacja piłkarska wystartuje dziś w Porto po raz siódmy w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy 2024 przeciwko suwerennemu liderowi Grupy J. Jeśli lokalna reprezentacja wygra z podopiecznymi Francesco Calzony, zakwalifikuje się do przyszłorocznych mistrzostw Niemiec. Dzisiejszy wyprzedany mecz na Estadio do Dragao (pojemność 50 033) rozpocznie się o 20:45. Oglądaj transmisję meczu ONLINE z komentarzem audio na ŠPORT.sk!
Cudownego piłkarza z Dubnicy nie było we wrześniu w kadrze narodowej, ale trener Francesco Calzona znów o nim pamięta. „Przyszedłem w dobrym nastroju. Cieszę się, że jestem częścią tego zespołu, nawet jeśli sytuacja w klubie nie jest idealna. Doświadczam wielu nowych rzeczy, ale sezon nie przebiega jeszcze dla nas najlepiej. „ 27-letni stoper udzielił wywiadu i kontynuował: „Tylko raz spudłowałem, ale czuję się, jakbym tu nie był przez długi czas. To dziwne uczucie… Cieszę się, że wróciłem, a trochę większa motywacja pomaga, biorąc pod uwagę poprzednie załamanie”.
Ľubomír Šatka kwalifikacje do Euro 2024 rozpoczął w wyjściowej jedenastce. Jak odebrał swoją nieobecność we wrześniu w „Ménoslovie” Francesco Calzony? „Spodziewałem się tego, ponieważ na początku sezonu nie grałem zbyt wiele. Wszyscy wiemy, jak duża jest konkurencja o pozycję napastnika. Trener skontaktował się ze mną dzień przed nominacją i wyjaśnił, że mnie tam nie będzie. Zaakceptowałem to, ponieważ spodziewałem się tego, biorąc pod uwagę mniejsze obciążenie gry. odpowiedział.
POWÓD DO DUMY
Słowacja wywiera naprawdę dużą presję na pozycji stopera. W aktualnej nominacji nie ma Martina Valjenta (RCD Mallorca), ale także Adama Oberta (Cagliari). Oznacza to, że gracze grający w hiszpańskiej La Liga lub włoskiej Serie A. Ľubomír Šatek przez wrzesień nosił czarny Peter i oglądał w telewizji mecze z Portugalią (0:1) i Liechtensteinem (3:0). Cóż, jak przyznał, nie brakowało mu uśmiechu na twarzy.
„Oglądałem to bardzo dobrze, prawdopodobnie jak wszyscy słowaccy kibice. Przeciwko Portugalii zagraliśmy, moim zdaniem, jeden z naszych najlepszych meczów, jakie pamiętam. Szkoda, że nie zdobyliśmy punktu, ale mamy się czym pochwalić z. Po przybyciu trenera Francesco Calzony obraliśmy pewną ścieżkę. Może na początku nie wyglądało to najlepiej, ale ostatecznie „Z biegiem czasu okazało się, że tak jest. Pozostaje tylko kontynuować podążać tą drogą i kontynuować dobre występy w poprzednich meczach.” » zadeklarował nasz autostopowicz.
Wrześniowy okres stowarzyszenia był trudny, październik będzie jeszcze trudniejszy. Słowacy jako pierwsi na trawniku wyjdą Portugalia, liderka grupy J, która ma pięć punktów przewagi nad naszą drużyną, podczas gdy drużyna z Półwyspu Iberyjskiego nie straciła jeszcze punktu ani nawet nie straciła. Po pojedynku w Porto nasza drużyna poleci do Luksemburga, do którego tracimy trzy punkty do zajmującej trzecie miejsce Słowacji. Już sam ten fakt pokazuje, jak ważny jest to mecz dla drużyny trenera Francesco Calzony.
Ľubomír Šatka rozegrał dla Słowacji 32 mecze i wciąż czeka na swojego pierwszego gola.
„Z Portugalczykami zdobylibyśmy wszystkie punkty, ponieważ jak dotąd tylko wygrali. We wrześniowym meczu u siebie (0:1) byliśmy bardzo blisko dobrego wyniku i musimy wyciągnąć wnioski z tego występu. Musimy to zrobić znowu grać bez strachu. Możemy się spodziewać, że teraz podejście gospodarzy będzie inne, bo trochę ich zaskoczyliśmy. Wiemy, że będą jeszcze silniejsi na swoim stadionie i przed własnymi kibicami. Musimy grać naszej grze i jeśli, tak jak w pierwszym meczu, mamy szanse, musimy je wykorzystać. powiedział Ľubomír Šatka, który w tych kwalifikacjach rozegrał dotychczas tylko jeden mecz.
Przypadkowo pierwszy z Luksemburgiem (0:0). „Był bardzo wymagający. Wielu nie doceniło przeciwnika, ale tabela nie kłamie. Oczywiście wiemy, jaki jest nasz cel. Ostatnie mecze wyglądają dobrze w naszej drużynie i wierzę, że w Luksemburgu odniesiemy sukces. To byłoby dla nas świetny wynik z punktu widzenia walki o awans do euro”, » kontynuował bramkarz, który dorastał m.in. w Newcastle United w Anglii.
Czy myśli, że uda mu się wrócić do wyjściowego składu podczas październikowych pojedynków? „Zobaczymy… W ostatnim meczu byłem na wyjeździe, a chłopaki zagrali bardzo dobre mecze. Dotyczy to również zawodników na mojej pozycji. Nie spodziewam się wielkich zmian, ale cieszę się, że tu jestem”, odpowiedział.
Pierwsza dwójka z każdej grupy awansuje bezpośrednio do mistrzostw. Słowacy zajmują obecnie drugie miejsce i gdyby w październiku wygrali oba mecze, mieliby już w kieszeni miejsce na turnieju w Niemczech. Oczywiście w przypadku sprzyjających okoliczności mogą ruszyć do przodu wcześniej, nawet z mniejszym zyskiem.
„Przeszły nam już przez głowę myśli, jak dalej postępować… To jest nasz cel! Cóż więcej mogę do tego dodać? Chcemy zakwalifikować się do Euro i mimo że w piątym koszyku występów wylosowaliśmy remis, w końcu się udało całkiem akceptowalna grupa. Na razie radzimy sobie bardzo dobrze, ale mamy jeszcze czterech przeciwników. Jeszcze wystarczająco dużo przed nami”, nie chciał wyprzedzić.
BEZ TRENERA I BEZ FORMY
Ľubomír Šatka jest zawodnikiem Samsunsporu od lata, debiutant jest obecnie ostatni w mistrzostwach Turcji z bilansem 0-1-6. Przez poprzednie cztery sezony z Lechem Poznań nasz reprezentant walczył o inne cele. W Polsce przeżył świętowanie zdobycia tytułu, drugiego miejsca, był finalistą pucharu, a także brał udział w wiosennych zmaganiach Ligi Konferencyjnej. Dziś walka o ratowanie zapowiada się trudno.
„Potrzebujemy czasu. Zespół jest zupełnie nowy, klub dokonał czternastu transferów. Wszyscy nowi zawodnicy przybyli z zamiarem zagrania w wyjściowej jedenastce. Ci, którzy zasiedli na ławkach rezerwowych, byli bardzo rozczarowani. Zespół musi usiąść nawet więcej”, — zawołał Lubomir Satka.
Zniknęłam tylko raz, ale czuję się, jakbym nie była tu długo.
„Kibice nie bardzo radzą sobie z naszym obecnym stylem, wiadomo, turecka mentalność… Są bardzo spontaniczni. Grałem też w Polsce przed wzburzoną publicznością, ale to jest coś innego. Podczas ostatniego meczu u siebie, kibice rzucali na boisko przedmiotami i dużo gwizdali.Kiedy graliśmy na boisku Galatasaray, poczułem atmosferę i hałas jak nigdy dotąd.
Nasi kibice mieli duże oczekiwania, odkąd klub po jedenastu latach dotarł do pierwszej ligi, ale wiele rzeczy nam nie wyszło. Mamy wartościowych indywidualności, ale musimy być zespołem. Straciliśmy już trenera, czekamy dwa tygodnie na nazwisko nowego sternika. Wierzę, że wraz z jego przybyciem spotkamy się ponownie”, przyznał Ľubomír Šatka, który na szczęście złość kibiców odczuwa tylko podczas meczów. „Mieszkam poza miastem, ale kiedy przeprowadzam się do Samsun, ludzie mnie rozpoznają. Ale to nie szaleństwo, jestem spokojny” wyjaśnił.
W siedmiu meczach mistrzostw Turcji nasz piłkarz strzelił trzy gole. „Nie zagrałem pierwszych dwóch rund, ponieważ podczas przygotowań miałem problemy ze ścięgnem Achillesa i potrzebowałem trochę czasu na adaptację. Następnie zacząłem w podstawowej jedenastce w meczu, który został przerwany z powodu złej pogody. Nie zrobiłem tego. wystartuję w następnym meczu, ale potem rozegrałem dwa pojedynki z rzędu od początku i wtedy straciliśmy trenera.
W jednym pojedynku prowadził nas analityk, w drugim nowy dyrektor sportowy, który nie był ze mną zgrany. Uzasadniał to stwierdzeniem, że chce dać szansę znanym mu zawodnikom. W wyjściowym składzie znalazło się zatem sześciu Turków. Mamy mały chaos i wszyscy czekamy, kto będzie naszym nowym trenerem. Musimy w końcu się ustabilizować”, zdeklarowany.
A jak postrzega trudność mistrzostwa Turcji po czterech latach spędzonych w polskiej Ekstraklasie? „Największa różnica polega na jakości indywidualności. W Turcji każda drużyna ma dwóch lub trzech bardzo utalentowanych zawodników w ataku. Zdecydowałem się również na transfer do Samsunsporu, ponieważ mogę poprawić się w bitwach z nimi. Kiedy przyglądam się napastnikom przeciwnika przed meczem Mecze i oglądam ich filmy, już wiem, że mam przed sobą trudny mecz. Zawsze potwierdza się to bezpośrednio na boisku. Oczywiście w Polsce też grają wartościowi napastnicy, ale w Turcji poziom jest jeszcze wyższy. » dodał bramkarz naszej reprezentacji Ľubomír Šatka.
WSZYSCYGdyby Ľubomír Šatka miał jutro szansę w Porto, broniłby przed kilkoma bardzo dużymi nazwiskami. Pierwszym, który każdemu przychodzi na myśl, jest Cristiano Ronaldo, ale Portugalczycy mają innych świetnych napastników. Wystarczy przytoczyć takie osobistości jak Goncalo Ramos, Bruno Fernandes, Rafael Leao, Diogo Jota, Joao Felix…
„Każdy chciałby grać przeciwko takim zawodnikom. Mają ogromną indywidualną jakość. Widzieliśmy to także we wrześniu. Nadszedł moment, Bruno Fernandes przejął piłkę i przegrywaliśmy 0:1. Portugalczycy mają świetnego zawodnika w każdym pozycję. Oprócz Cristiano Ronaldo w drużynie gra wielu znakomitych piłkarzy z najlepszych klubów na świecie. Tam nie wybierasz” – powiedział Ľubomír Šatka.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.