Zawodnicy Spartaka Trnava nie wykorzystali znakomitej okazji na dobry wynik w pierwszym meczu barażowym Ligi Konferencyjnej UEFA z ukraińskim Dnipro (1:1). Obrońca Kristián Koštrna nie był zadowolony.
Jako zespół Spartak Trnawa króluje niezadowolenie. Nie powinno to dziwić, ponieważ piłkarze słowackiego klubu piłkarskiego zmarnowali w środowy wieczór świetną okazję na zbudowanie idealnej pozycji wyjściowej przed rewanżowym meczem w Koszycach w przyszłym tygodniu. ukraiński Dniepr przystąpił do pierwszego meczu play-offów Ligi Konferencyjnej w niezbyt idealnym nastroju.
Tuż przed meczem zarząd klubu podjął decyzję o zwolnieniu niemal całego zespołu realizacyjnego pod wodzą trenera Oleksandra Kučera, a drużynę Dnipro na stadionie Antona Malatinskiego prowadził Valerij Horodov, który do tej pory odpowiadał za szkolenie bramkarzy. Trnava otrzymała kolejny prezent na początku meczu, kiedy w 5. minucie wyrzucono z boiska Sarapija.
Koštrna: Sami skomplikowaliśmy sprawę
Ostatecznie wicemistrzowie Ukrainy dotrwali do końca, a wyrzucono z boiska tylko dwóch zawodników, gdyż Kohut musiał zostać wyrzucony z boiska w 89. minucie po zobaczeniu drugiej żółtej kartki. Doszło jednak tylko do remisu 1:1, dzięki czemu Dnipro-1 może rozważać awans do fazy grupowej. Trnava oczywiście też.
„Trudno go pokonać, ponieważ mogliśmy przystąpić do drugiego meczu z lepszym wynikiem. Mogło być 1:0 lub 2:0. Niestety, sami skomplikowaliśmy sobie sprawę”. Kristián Koštrna po meczu potrząsnął głową i wyraźnie zawiedziony dodał: „Był błąd, ale taki jest futbol”.
Gracze Spartaka Trnava zremisowali u siebie 1:1 z SC Dnipro-1 w pierwszym meczu barażowym Ligi Europejskiej Konferencji. Goście zagrali bez zawieszonego od 5. minuty Eduarda Sarapija oraz w doliczonym czasie gry bez Ihora Kohuta. Jednak mieszkańcy Trnawy z niego nie korzystali. Rewanż zaplanowano na najbliższy czwartek (20:00) w Koszycach, gdzie wicemistrz Ukrainy rozgrywa swoje mecze u siebie.
„Zawsze trzeba zachować spokój, rozsądek i wszystko jest jeszcze otwarte na powrót. Dniepr jest grywalny. Znaliśmy jego mocne strony, bardzo dobrze się do nich przygotowaliśmy i myślę, że byliśmy w stanie je wyeliminować. Oczywiście czerwona kartka pomogła i byliśmy bardziej przy piłce. Nie udało nam się jednak wykorzystać naszych szans. Do rewanżu mogliśmy przystąpić z lepszą przewagą. Nie jesteśmy zadowoleni” on wskazał.
Kelvin Ofori z Ghany wyprowadził Trnava na prowadzenie w 55. minucie, ale ostatni śmiał się Oleksandr Pichaľonok, który wykorzystał rzut karny w 67. minucie, a Dnipro uratował go Spartakowi na płaskowyżu. „‚Štetec” (Štetina) miał piłkę u swoich stóp, dał mi ją w pole karne, którą chwycił ich skrzydłowy, włożył ją za obronę, gdzie dośrodkował ją Sebo Kóša i wywiązała się bójka. już leżąc na ziemi, gdy (zawodnik Dnipro) wstał, ingerował w nogę (Koša), co moim zdaniem było karne. Można było to lepiej rozegrać, ale takie rzeczy w piłce się zdarzają. Musimy zamknąć się i walczymy, ponieważ w rewanżu wszystko jest otwarte”. mówi Koštrna, 29 lat.
Duże oczekiwania po eliminacji Lecha Poznań
Obrońca Spartaka Trnava zwraca jednak uwagę, że ukraiński SK Dnipro-1 nie jest gorszy jakościowo od polskiego Lecha Poznań, którego „czerwono-czarni” wyeliminowali w III rundzie eliminacyjnej Ligi Konferencyjnej.
„Dnipro jest naprawdę dobre. Przeanalizowaliśmy ich i trener również nas ostrzegł, że nie czeka nas nic łatwego i nie będzie łatwiej niż przeciwko Lechowi, którego ludzie też uważali za „Ukraińców”, któremu u siebie oddalibyśmy trzy punkty . Był dobrym przeciwnikiem, silny przy piłce i bardzo dobry w defensywie. Ma też kilka całkiem przyzwoitych przełamań. To naprawdę bystrzy goście „. Koštern docenił walory środowego przeciwnika.
„Z przodu było naprawdę dużo ludzi. Po zbiórkach stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale nie było łatwo. Wiele osób myślało, że jak pokonamy Lecha Poznań, bardzo dobrego przeciwnika, to przyjdzie Dnipro i będzie gorzej. Było odwrotnie. Uważam, że był bardzo dobrym przeciwnikiem. Wszyscy byli mniejszymi zawodnikami, bardzo dynamicznymi i trudnymi do grania przeciwko nim. on dodał.
Tak blisko, a jednocześnie tak daleko
Rewanż w przyszłym tygodniu znów będzie wyglądał nieco inaczej. Dnipro-1 nie będzie mogło liczyć na dwóch wyrzuconych zawodników, do których dołączył utalentowany pomocnik Walentin Rubchinskij. Otrzymał już trzecią żółtą kartkę i opuści ważny mecz na stadionie w Koszycach.
Mimo to Spartak znalazł się w trudnej sytuacji, bo Dniepr prawdopodobnie wystartuje z nowym sternikiem. Krążą spekulacje na temat przybycia młodego Hiszpana Gonzalo Garcii, lat 39, który wciąż może wnieść coś nowego. Zwrócił na to uwagę także trener Michal Gašparík.
Zmarnowana szansa na karierę, albistyczne podejście i ogromny dar w rękach ukraińskiego Dniepru. Trener Michal Gašparík nie był zadowolony po środowym meczu. Zareagował także na uwagi trenera Slovana Bratysławy.
Košterna widzi sytuację nieco inaczej. „Znaliśmy wszystkie okoliczności, które wydarzyły się w ich klubie. Nie mieli czasu, aby zasadniczo cokolwiek zmienić. Krótko przed meczem zwolnili trenera i nie da się tego zmienić. Wielka sprawa, więc zagrali jak wcześniej. Może zmienią coś w ciągu tygodnia, ale nie sądzę, żeby było to coś wielkiego, czym mogliby nas zaskoczyć. uważa mieszkaniec Hlohovca, nawet jeśli nieobecność właściciela patentu może grać właśnie na korzyść Trnawy, „Tak, zdecydowanie. Wiadomo, że ich pomocnik otrzymał żółtą kartkę, trzecią i na pewno nie zagra. Obu czerwonych kartek też nie będzie, więc będą musieli dokonać zmiany, co może nam odpowiadać”.
Podobnie jak przed Trnawą i przed Dniprom pozostał już tylko jeden mecz, po którym zadecyduje się, kto otrzyma klucze do fazy grupowej Ligi Konferencyjnej UEFA. „Rozmawialiśmy o tym też w kabinie, bo byliśmy tak blisko. Dwa mecze to praktycznie nic. Jesteśmy bardzo blisko, ale jednocześnie wystarczająco daleko. Tak naprawdę w Trnawie wszyscy marzymy, żeby to się wydarzyło. , ale musimy zachować rozsądek i spokój. Nie możemy teraz zwariować. Przede wszystkim musimy zachować spokój „ – krzyczy Kristián Koštrna, który również wierzy, że wielu kibiców przyjedzie kibicować Trnavie na coraz nowocześniejszym stadionie piłkarskim w Koszycach, gdzie w najbliższy czwartek odbędzie się rewanż.
„Zawodnik gra zupełnie inaczej, gdy sala jest pełna. Można dać z siebie maksimum i zawodnik czuje się zupełnie inaczej na boisku. Wierzę, że kibice przybędą do Koszyc, aby nas wspierać i będziemy mieli tam niemal rodzinną atmosferę. neutralny teren i to jest ich teren, ale myślę, że będziemy tam mieli środowisko rodzinne”. życzy Košterna.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.