Rosyjski pułkownik Wadim Bojko, biorący udział w poborze do wojska w ramach mobilizacji zarządzonej przez szefa Kremla Władimira Putina, został znaleziony zastrzelony w środę w swoim gabinecie w prestiżowej szkole wojskowej we Władywostoku.
Według pierwszych rosyjskich doniesień miał on popełnić samobójstwo, ale incydent ten wiąże się z pewnymi szczególnymi okolicznościami, informuje na swojej stronie internetowej brytyjska gazeta Daily Mail. Pułkownik Bojko (44 l.) został znaleziony martwy w środę z licznymi ranami postrzałowymi w swoim biurze w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej Pacyfiku Makarowa we Władywostoku.
Według świadków Bojko przyszedł do swojego biura, skąd rozległo się pięć strzałów. Jeden z jego podwładnych pobiegł wtedy do biura, aby zobaczyć, co się stało. Bojka odnalazł zmarłych. Wstępne doniesienia rosyjskich mediów mówią o podejrzeniu samobójstwa, pomimo wielu strzałów.
Jednak rosyjski serwis informacyjny BAZA poinformował, że śledczy znaleźli pięć nabojów i cztery pistolety Makarowa w pobliżu ciała pułkownika. Portal również w swoim raporcie zawołał poważnie, jak pułkownik mógł strzelić sobie pięć razy w pierś. Najwyraźniej nie znaleźli tam nawet listu pożegnalnego. To nie pierwszy przypadek dziwnej śmierci rosyjskiego oficera, informuje Daily Mail.
Niedawno, w październiku, znaleziono ciało 49-letniego ppłk Romana Malyka, który w ramach mobilizacji odpowiadał za pobieranie wymazów w swoim okręgu – także w rosyjskim Kraju Nadmorskim. Początkowo jako prawdopodobną przyczynę jego śmierci władze jako prawdopodobną przyczynę śmierci wskazywały na samobójstwo, następnie rozpoczęto śledztwo w sprawie zabójstwa, by po kilku dniach powrócić do wersji samobójczej – wspomina Daily Mail.
Rodzina i przyjaciele Malykova kwestionują zarzut samobójstwa, mówiąc że był „zrównoważonym i pewnym siebie” mężczyzną, żonatym i dwójką dzieci.
„Irytująco skromny fan Twittera. Skłonny do napadów apatii. Gracz. Certyfikowany geek muzyczny. Twórca. Zapalony odkrywca. Student-amator”.