Baryton Pavol Remenár wcielił się w humorystyczną rolę skąpego agenta w nowej operze kompozytora Ľubicy Čekovskej, której premiera odbędzie się dziś wieczorem w SND. Utwór był już prezentowany na festiwalu w Bregenz w Austrii i chociaż koleżanki Remenára, Adriana Kučerová, Terézia Kružliaková i Eva Bodorová, znały już operę stamtąd, baryton musiał ćwiczyć swoją partię przez trzy tygodnie. Powiedział nam o tym.
Podoba Ci się nowa opera Ľubicy Čekovskiej, w której grasz hrabiego Laskę?
To ciekawa praca, w piątek miała swoją premierę po słowacku, a ja nauczyłem się jej tylko na tę prezentację. Dobrze się bawimy. Prezentuje najlepszych artystów, którzy stworzyli Impresarię Dotcom na festiwalu w Bregencji. To było dla mnie wyzwanie, bo współczesnej opery bardzo trudno się nauczyć. Procedury nie są tak jasne, jak w klasycznej operze, więc przygotowanie jest znacznie bardziej wymagające. Scenicznie i wizualnie jest to dzieło pięknie wykonane, muzyka doskonale uzupełnia dzisiejszą historię.
To opera komiczna, tak zwana opera buffa, ale czy nie jest to po prostu inspiracja życiem? Czy reżyserzy operowi kiedykolwiek stawiali ci szalone wymagania?
W dzisiejszych czasach tak naprawdę wszystko zależy od tego, co gramy na scenie. Gram agenta, który wzywa znanych śpiewaków operowych, by śpiewali dla bogatego człowieka o imieniu Dotcom. Nazwę możemy interpretować różnie – czy to Big Brother, czy niewidzialna sieć internetowa. Impresario Dotcom ma niesamowite wymagania wobec śpiewaków i na jego prośbę namawiam ich do śpiewania pod wodą w dużym akwarium dla ludzi. Kiedy śpiewacy protestują, że ich nie słyszymy, mówię, że będą specjalne mikrofony i że na pewno będzie idealnie. Padają wyczerpani, a ja po prostu biorę pieniądze. To jest obraz dzisiejszych czasów.
Impresario Dotcom chce awangardowej opery osadzonej w ludzkim akwarium. Twoja postać, agent liczący, denerwuje zbuntowanych śpiewaków operowych. Mówisz, że Che Guevara jest przeciwko nim „tylko gównem”. Biedne gwiazdy opery nagle muszą jak zwykli ludzie walczyć o jej względy, żeby widz mógł się z tym utożsamić – czy im też czasem stawiają szalone wymagania?
Zdecydowanie tak, włoska librecistka Laura Olivi przeniosła fabułę na śpiewaków operowych. W oryginalnym libretcie Carlo Goldoni mówi o aktorach. Śpiewacy operowi płatają sobie nawzajem różne figle. Na przykład kontratenor, którego witam na wstępie, mówiąc mu, że w hali lotniska będziemy czekać na pozostałych śpiewaków, jest zdziwiony: myślałem, że to tylko ja. Jest też humor sytuacyjny, bardzo angielski, wprawdzie nie najwyższych lotów, ale bardzo inteligentny.
2022-10-19 impresario dotcom 29 zdjęcie zdjęcie hanout Pavol Remenár jako Conte Lasca i Eva Bodorová jako Olympia w operze Ľubica Čekovská Impresario Dotcom.
Ilu Goldonich pozostało w historii? Dużo się ruszał?
Istota opowieści pozostała, paradoksalnie pandemia korony dodała operze oryginalności – maski i spraye są wkomponowane w fabułę, co skutkuje zabawnymi momentami.
Widzimy operę jako coś wspaniałego, wspaniałego, ale twoja agentka mówi, cholera, ile euro wydałem, za mało zarabiałem, musimy ciąć wydatki…
Tak, gram skąpca, który zaprasza śpiewaków na przedśpiewanie, nie przydziela im nawet osobnej sypialni, wciska ich wszystkich do jednego mieszkania i mówi, że na nich nie oszczędzają. Podczas gdy śpiewacy nie mają gdzie śpiewać, nie mają nawet pianina. To daleko idące, jak w dzisiejszych czasach. Widzisz, cztery osoby zostają zwolnione, a ta, która zostaje, wykonuje pracę. Jest zdecydowanie współczesny.
Czy przydarzyło ci się coś podobnego? Czy zaproponowano by ci mieszkanie tak małe, że nie miałbyś nawet gdzie śpiewać?
Wstępne śpiewanie faktycznie działa trochę inaczej, sam płacisz za wstępne śpiewanie. Tutaj agent zabiera śpiewaków do swojego domu, maltretuje ich, udając, że będzie to całkiem nowoczesna sztuka jak na nową operę.
Jednak reżyserzy często wymyślają różne szalone rzeczy, na przykład Rusałka rozgrywa się wśród narkomanów, piosenkarz musi głośno śpiewać na huśtawce. Nie spotkałeś się z czymś takim?
Niektóre produkcje poszły wbrew mojej woli. Opera Ľubicy Čekovskiej to satyra na niektóre współczesne produkcje – na przykład absurdalność akwarium na scenie. Nie dzielę reżyserów na klasycznych i nowoczesnych, ale na dobrych i złych. Grałem w wielu klasycznych produkcjach i było nudno, śpiewacy nie znali charakteru postaci, a wręcz przeciwnie, niektóre współczesne produkcje były piękne. Zrobiliśmy takie Orfeo, gdzie nie mogłem się doczekać wyjścia na scenę. Albo kiedy graliśmy w produkcjach Jožka Bednárika, to była przyjemność, dokładnie wiedzieliśmy, co nadchodzi, to była radość, przekonał cię do swojej koncepcji.
Paweł Remenar śpiewak operowy Pavol Remenár
W Impresario Dotcom Twoja postać mówi: trzeba stworzyć kakofonię, to sztuka współczesna na najwyższym poziomie. Zrozumiałeś?
Tam też jest podkreślone słowo kakofonia, które u nas i po niemiecku jest podobne do innego słowa… Mamy coś takiego sprzedać i udawać, że sprzedajemy ciasto. Tak.
Trzy solistki Terézia Kružliaková, Eva Bodorová i Adriana Kučerová powiedziały, że mieliście najtrudniejsze zadanie ze wszystkich. Naprawdę?
Śpiewali już Impresario w Bregencji, mieli dużo więcej czasu na przygotowania i teraz to powtórzyli. Wszystkiego musiałem uczyć się od nowa, sam z akompaniatorem, a kiedy zaczął się proces nauki, przyjechała dyrygentka Alice Meregaglia i były już aranżacje, potem były już aranżacje, a to jest bardzo trudne w tak nowoczesnym utworze. Jeśli to była Carmen, masz pojęcie o tym dziele, ale ucząc się współczesnej opery, nie masz pojęcia, co tam będzie słychać. Mieliśmy dostępne nagranie wideo, ale opery się z niego nie nauczysz. Było to więc bardzo trudne, ale przyjęłam to jako wyzwanie. Myślę, że poszło dobrze. Kocham tego robota. Dla mnie najważniejsze jest bycie na scenie i wykonywanie pracy, do której się urodziłeś. A kiedy mam okazję zagrać dużą rolę, to nawet więcej niż trochę skopiowana postać.
Teraz, kiedy miałeś trzy tygodnie na przećwiczenie roli, ile to zwykle trwa?
W przypadku innej pracy często stosuje się dwa miesiące. Jednak wszyscy już występowali w sztuce, a próby musiały zostać skrócone ze względu na zobowiązania kolegów z całego świata.
W komunikacie prasowym przed premierą powiedziałeś, że dałeś ukłon w stronę roli, nie widząc partytury. Czy Ľubica Čekovská jest dla Ciebie taką gwarancją jakości?
Tak, śpiewałem już Lorda Henryka w jego operze Dorian Gray i to otworzyło moje serce na nowoczesność. I miłość! Nawet nie wiemy kogo mamy w domu, jest rozpoznawalna na całym świecie, pisze też piękne ścieżki dźwiękowe do filmów. Jest wspaniałą osobą i fantastycznym artystą, więc nie miałam o czym myśleć. Ale kiedy otworzyłem partyturę, otworzyły mi się oczy – Lord Henry jest napisany zupełnie inaczej, to diametralnie inny utwór. Odhaczyliśmy operę, tak wiele było dla mnie skompresowanych, części relaksujące zniknęły.
Czy publiczność klasycznej opery może poprzeć to nowoczesne dzieło?
Powinieneś przyjść do Impresarii Dotcom z otwartym umysłem, bez uprzedzeń i zobaczyć całą pracę. Z inscenizacją muzyka działa wspaniale, jest bardzo zabawna, a aktorka grająca impresario jest z Wiednia, jest fantastyczna – Zeynep Buyrac. Są świetni wykonawcy, jak Evka Bodorová, Terka Kružliaková – głosy, które mamy w domu.
W jakich innych tytułach możemy cię zobaczyć w następnej kolejności?
Gram w wielu rzeczach, zestaw się skurczył i zbieram mniejsze postacie po kolegach, w sylwestra zagram Netopierova, w Svätopluk będę miał inną postać Mojmíra. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon Madama Butterfly. Jestem podekscytowany.
„Irytująco skromny fan Twittera. Skłonny do napadów apatii. Gracz. Certyfikowany geek muzyczny. Twórca. Zapalony odkrywca. Student-amator”.