Badanie przeprowadzone przez agencję AKO dla programu telewizyjnego Joj Na hrane potwierdziło najnowsze trendy. Ponieważ przewidywania tej agencji były najbliższe faktycznym wynikom przed wyborami w 2016 i 2020 r., słaby występ Demokratów zasługuje na uwagę.
Partia premiera Eduarda Hegera nie przekroczyła ponownie 5%, osiągając jedynie 4,1% i tym samym pozostanie poza parlamentem. Został nawet wyprzedzony przez Dankova SNS. Co więcej, w porównaniu z marcowym 4,9%, odnotował znaczący spadek. Wręcz przeciwnie, OĽaNO poprawiło się o jeden punkt procentowy w porównaniu z poprzednim miesiącem i osiągnęło 5,8%, miałoby dziesięciu posłów w Radzie Narodowej. Smak wyrzutków Igora Matoviča jest naprawdę gorzki.
Premier Heger lubi wpasować się w rolę, w której nie jest nawet przez pomyłkę. Nie jest alternatywą wśród partii prawicowych, nawet w Matoviču, nie jest tym, który niedawno „zwolnił” OĽaNO. Pełniący obowiązki premiera wreszcie zobaczył w lustrze swoje prawdziwe oblicze. Konieczne jest również, aby jego otoczenie zrozumiało, że Heger nie jest przywódcą i że został premierem przez przypadek, jak równie nijaki Jozef Moravčík w latach 90.
Jeśli jeszcze nie tak dawno jego zwolennicy wierzyli, że to on może zjednoczyć prawicę i stworzyć alternatywę dla Roberto Fico i Petera Pellegriniego, to musieli wreszcie otrzeźwieć. Richard Sulík, który de facto powołał Hegera na stanowisko premiera, nie jest zainteresowany fuzją i jak zwykle będzie próbował zrobić to sam – i według sondaży wygląda na to, że mu się to uda.
Mimo ostatnich dwóch fiask wyborczych KDH za bardzo wierzy, że „wreszcie się uda”. A Dzurinda ze swoją niebieską świtą, po ostatnich zatargach z Miroslavem Kollárem, wolałby iść sam, albo błagać o koalicję z KDH. A Demokraci, jak musimy postrzegać piątkowe błagania Jaroslava Naïa, podejrzewają, że zaczyna tonąć w ich butach.
Trzecią opcją dla mieszkańców Heger jest wspólny kandydat z OĽaNO. Byłoby to dla nich prawdziwym wstydem, ale być może jedynym wyjściem z sytuacji, w której nie musieliby ze wstydem polecać sobie nawzajem polityki.
Inne mniejsze partie skupione wokół ODS i Węgierskiego Forum połączyły się, dając jasno do zrozumienia, że nie są zainteresowane większą fuzją i zadowolą się maksymalnie jednym procentem. Wiara, że partie Lucie Ďuriš Nicholson i Veroniki Remišovej, Jablko i For the People przyniosą Demokratom kilka procent, jest złudzeniem.
Heger, Naï, Budaj, M. Kollár, Káčer, Hirman, Čekovský narażają się na poważne zakłopotanie. Nie mają wielu opcji, aby tego uniknąć. Jedną z nich jest to, że Heger przestanie odgrywać rolę wielkiego premiera i przywódcy, komicznie demonstrując przed drzwiami NBS i wzywając gubernatora do dymisji, a kierownictwo Demokratów stanie się kolektywne, podobnie jak postępowa Słowacja, która nie został pobłogosławiony liderem od swoich „narodzin”.
Druga opcja to wspólny kandydat z KDH, czego życzyłaby sobie większość wyborców obu partii. Tylko kierownictwo KDH, które naprawdę przepchnęło grzebień, powinno mieć więcej (chrześcijańskiej) pokory.
A trzecia opcja to wspólny kandydat z OĽaNO, coś w rodzaju Demokratycznego OĽaNO lub OĽaNO i Demokratów. Byłby to prawdziwy wstyd dla Hegerów, ale być może jedyne wyjście, żeby nie musieli z wielkim wstydem zalecać sobie nawzajem polityki. Pytanie, czy Matovič wysłucha ich prośby. Jednak jemu też bardzo zależy.
Albo wszyscy razem – Heger, Matovič, Dzurinda, Šimečka, Majerský i Sulík pozostawią wyborców w podziwie i ryzyku. Jeśli spojrzymy na ich ogromne ego, nawet teraz ich nemezis Robert Fico może załamywać ręce.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.