Po dłuższej przerwie do polityki wraca znajoma konserwatywna twarz. Prezes KDH Milan Majerský zdołał go przekonać, mimo że liczył już na polityczną emeryturę. Rozmawialiśmy z Františkiem Mikloškiem o tym, co skłoniło go do powrotu i co sądzi o obecnej scenie politycznej.
Zdjęcie: Roberta Hüttnera, Roberta Huttnera
Wraca do polityki: František Mikloška martwi się obecnym stanem sceny politycznej.
Jak postrzega Pan, że konserwatyzm został ostatnio przywłaszczony przez partie ekstremistyczne?
Bardzo się tego boję. Często zwracam się w tej sprawie do Kościoła. Będzie musiał sobie z tym poradzić w ten czy inny sposób. Dla mnie symbolem katolicyzmu jest papież Franciszek, który jest otwarty i szuka drogi do wszystkich. Ekstremizm i nacjonalizm są czymś strasznym, prowadzą nas do całkowitej izolacji. Nadal utrzymuję, że musimy mieć dwie tożsamości. Oczywiście słowackie korzenie, ale my też jesteśmy częścią narodów europejskich.
Jak postrzegasz obecną scenę polityczną? Przecież sytuacja się pogorszyła, odkąd zacząłeś działać w polityce…
Nigdy nie doświadczyłem takiej sytuacji, tak całkowitego załamania. Mam wrażenie, że pod względem politycznym Słowacja znajduje się obecnie na najniższym poziomie. Przypomina mi to rok 1989, kiedy zaczynaliśmy od zielonego gruntu, bo upadł komunizm i powstały nowe partie, o których ludzie nie mieli pojęcia. A dziś jesteśmy w podobnej sytuacji, bo wszystko się zawaliło. Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj władzę objął Smer pod przewodnictwem Roberta Fico, oznaczałoby to wielką depresję.
Z filmu dowiesz się:
- Dlaczego wraca do polityki?
- Co sądzisz o walce o przywództwo Słowacji
- Czy chce być ministrem?
- Jak według niego KDH powinna prowadzić kampanię
- Czy rozważa czwartą kandydaturę na prezydenta?
- Z kim wyobraża sobie koalicję?
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.