Surowa polityka aborcyjna naszych północnych sąsiadów oburzyła nie tylko ich tubylców, ale także mieszkańców innych krajów. Zdecydowanie sprzeciwiła się temu pochodząca z Polski piosenkarka Ewa Farna.
Farna udzieliła wywiadu dla CT24. Poważniejsze tematy omawiali także z moderatorką Janą Perutkovą. Dyskusja dotyczyła m.in. polityki aborcyjnej w Polsce. Ewa skomentowała to w sposób czysty i szczery, być może dla niektórych nieoczekiwanie. Mimo tego, że jest wierząca, ma na ten temat jasne zdanie.
„Dobrze, że Polacy i Polacy wychodzą na ulice, bo uważam, że niedobrze jest nie móc decydować o swoim ciele. Wierzę w Boga, dlatego nie dokonałabym aborcji, ale to nie znaczy, że” Zamierzam cię zbanować. Wiara powinna wpływać na nasze decyzje, a nie na kogoś, kto nie wierzy w Boga lub wierzy, ale kto zawsze może podejmować własne decyzje. — powiedziała Farna.
FOTO Zobacz rodzinę Ewy Farnej w GALERII
Wydaje się, że ten temat jest dla czeskiej piosenkarki bardzo delikatny. Kiedy dłużej mówiła o sobie, nagle ogarniały ją emocje. Nie mogła już rozmawiać o pewnych rzeczach bez płaczu i poprosiła o chwilę cierpliwości, aby mogła się napić. Dopiero gdy trochę się uspokoiła, kontynuowała rozmowę.
„W Polsce był przypadek matki, która była w piątym miesiącu ciąży, miała już w domu córkę, dostali informację, że płód się nie rozwija, że nie przeżyje i że nie ma takiej możliwości. Musiała mieć aborcji.No ale tej nie udało się zrobić bo dziecko nie jest oficjalnie martwe tylko przestało rosnąć Więc miała umrzeć a Pani zmarła – na sepsę Zostawiła rodzinę i drugie maleństwo w domu w wieku 33 lat bez powodu. I nie ma już takich przypadków. Nawet nie mogę o tym mówić”. odpowiedziała emocjonalnie na pytanie moderatora.
Dochodzenie
Czy zgadzasz się z tak surową polityką aborcyjną jak w Polsce?
Ewa Farna w marcu ubiegłego roku urodziła swoje drugie dziecko, córkę Ellę. W rozmowie z ČT24 wyznała, że w czasie ciąży bała się występować w tym kraju i dlatego poprosiła o pomoc bliskich. „Kiedy byłam w drugiej ciąży i jechałam do pracy w Polsce, błagałam brata, żeby pojechał ze mną do Warszawy, bo jak coś się stanie, nie daj Boże, to wsadzi mnie do samochodu i zawiezie do Czech abym nie trafiła do polskiego szpitala, gdzie te inne zasady by mnie obowiązywały”. Wokalistka powiedziała też, że z tego powodu wcale nie czuła się w Polsce bezpiecznie, bo nikt by jej nie ratował w razie komplikacji.
„Zagorzały miłośnik zombie. Praktyk mediów społecznościowych. Niezależny przedsiębiorca. Subtelnie czarujący organizator”.