Blog N: Spróbuj wyczerpać się z rozwagą

Syndrom wypalenia zawodowego stał się modną nową diagnozą, przynajmniej od czasu, gdy słowo „stres” zaczęło odnosić się wyłącznie do codzienności. A więc kilka przebłysków na początek: mam pełną świadomość, że sama się wypaliłam, bo taka jest moda, a tak naprawdę jestem po prostu zmęczona. Mam pełną świadomość, że wypalenie nie istniało „za czyichś czasów”. Mam pełną świadomość, że nie jestem ekspertem i nie wiem, o czym mówię. Ale się spaliłem. A piszę o tym z dwóch powodów: higieny psychicznej i… może to przynajmniej pomoże wprowadzonym w błąd czytelnikom.

Jeśli chodzi o ogólne przyczyny wypalenia zawodowego, mówimy o stale rosnącej presji wywieranej przez społeczeństwo na wydajność ludzi. Nie chodzi tylko o życie zawodowe – człowiek musi dobrze radzić sobie w związkach, w rodzinie (często także w aktorstwie), w sytuacjach społecznych i musi zachowywać pozytywne nastawienie do świata. Z kryzysem klimatycznym, wojną i rosnącymi nierównościami społecznymi – powodzenia. Powodem, dla którego wszyscy musimy cały czas pracować na pełnych obrotach, jest głównie to, że możemy stworzyć dla siebie tożsamość, zanim ktoś inny stworzy ją za nas. I zwykle nie są to ładne naklejki. Stara ludowa mądrość mówi, że lepiej być gorszym menadżerem niż społecznym pasożytem. Mówiąc najprościej, mamy funkcjonować jak współcześni ludzie. Na dobre lub na najgorsze.

Tak sobie pomyślałem – nowoczesny człowiek, który wybrał niezależne życie. Wiedziałem, że ceną za niezależność będzie brak jakichkolwiek gwarancji, jeśli coś pójdzie nie tak ze mną. Naiwnie liczyłem, że to nie będzie wypalenie i depresja, ale zablokowany dysk i nadciśnienie, zwane też tak zwanymi „prawdziwymi chorobami”. Ale żyłam dalej. Mój ogólny stan psychiczny się poprawiał, dobrze szło mi w pracy i dlatego brałem więcej, jednocześnie starając się kontynuować życie w związku, jakieś projekty dla zabawy, a czasem nawet ćwiczenia. Innymi słowy, spodziewałem się wpływu, tak jak nie oczekuję teraz wyrzutów sumienia.

Kiedy jednak wiosną tego roku zaczęłam stopniowo chudnąć, było cicho. Pomyliłem to ze zmęczeniem i przekonałem się, że to trudniejsze. Aż pewnego dnia zauważyłem, że nie mogę się skoncentrować i nawet zwykłe rzeczy sprawiają mi duży problem. Zauważyłem też, jak wiele kultury wypalenia istnieje w naszym społeczeństwie i tak jak stres jest uważany za normalny, wypalenie zaczyna nim być. Zanim jednak przejdę do spostrzeżeń, jeszcze jedna uwaga opisowa.

Jeśli ktoś chce wiedzieć, jak wygląda wypalenie i czym różni się od depresji, przedstawiam moje doświadczenie w prostym porównaniu. Wyobraź sobie, że jesteś laptopem. Depresja oznacza, że ​​budzisz się, a bateria jest naładowana w 20%. Albo ujdzie ci to na sucho, albo cię powstrzyma. Niektóre czynności są znacznie bardziej wymagające niż inne. Powodzenia, jeśli musisz teraz pracować i nie masz już siły. Z drugiej strony wypalenie bardziej przypomina laptopa pełnego błędów w oprogramowaniu. Wszystko wydaje się normalne, chcesz zacząć działać… i nagle utknąłeś. Chcesz wysłać wiadomość, ale zamiast milisekund potrzebujesz minut. Dane, które na pewno były gdzieś wcześniej, nie zostaną zapisane lub zostaną utracone. Pewnego dnia odkurzasz mieszkanie i losowo uruchamia cię ponownie. Zostaniesz odebrany za trzy godziny. Napięcie psychiczne będzie pochodzić tylko z frustracji związanej z próbą optymalnego działania na na wpół martwym, zepsutym kawałku śmieci. Wtedy odkrywasz, że złom to ty. I zastanawiasz się, po co w ogóle próbować.

W świecie komputerowym jest na to proste rozwiązanie – zapisujesz dane, formatujesz dysk, uruchamiasz programy jeszcze raz i może będzie dobrze. W przeciwnym razie zmień sprzęt lub zadeklaruj śmierć. A nawet jeśli wskrzeszasz komputer, nie chcesz, aby laptop z roku 2000 wycinał wideo Full HD. Ale co z ludźmi? W końcu ten złom, nawet z 1991 roku, to jedyne, co mam.

Na początku lipca zdałem sobie sprawę, że lato mnie nie uformuje, przyznałem przed sobą, że mam problem i że trzeba go rozwiązać. Postaraj się odpocząć, cofnąć wszystko, co można cofnąć i nie stresować się, że od września moje życie zacznie się od nowa na pełnych obrotach. A jako bonus, wiele pytań: Jak w ogóle powinienem odpoczywać? Jak ucierpi moje (nie)zawodowe życie? Jakie będą reakcje otoczenia? Cóż, moje doświadczenie empiryczne jest w przybliżeniu następujące:

  1. Wiele osób odnosiło się do informacji, że byłem wyczerpany, na przykład zdanie „Ostatnio dużo ćwiczyłem” – wdzięczni, że oni też są do tego zdolni. Albo wypalenie jest powszechnym problemem, albo ty nim jesteś nie znają różnicy między wypaleniem a przepracowaniem. Albo to po prostu przesadzone ludzkie ego linii środkowej, wersja 2023.
  2. Najczęstszą odpowiedzią było coś w rodzaju „Zrelaksuj się” lub „Wyjeżdżasz na wakacje, więc wszystko będzie dobrze”. Niestety, gdyby zmiana środowiska na 5 dni mogła rozwiązać wielomiesięczne zużycie ludzkiego kodu źródłowego, wszyscy bylibyśmy szczęśliwsi… a ludzie w pracy nie unikaliby pracy. A kto ma czas na dłuższy odpoczynek? Odpoczynek krótki i intensywny, najlepiej all inclusive. I szczerze mówiąc, trudno powiedzieć, co właściwie oznacza dla mnie ten odpoczynek.
  3. Do tego dochodzi stwierdzenie, że z jednym lub dwoma wyjątkami Nie słyszałem, żeby ludzie mówili, że dostrzegają długofalową naturę wypalenia zawodowego. Trzęsę się, nie wiedząc, czy anulowanie subskrypcji e-maila lub wiadomości zajmie mi kolejne pół godziny, gdy nadejdzie wrzesień. Już rozumiem, co czują ludzie, którzy pracują w edukacji.
  4. Komunikowałem jak największej liczbie osób, że będę pracował tylko tyle, ile się da, a to nie jest dużo. Po początkowym wyrażeniu poparcia straciłam stałą współpracę w pracy. Nie mogli na mnie czekać. W pełni rozumiem – ten zewnętrzny jest jeszcze na gwarancji, można go wymienić na nowy bez żadnych kosztów.
  5. Właśnie to potwierdziłem praca relacyjna czy emocjonalna jest tak samo wyczerpująca jak praca zawodowa. A niektórzy ludzie biorą to do siebie, kiedy nie masz na nich energii. Przykro mi też, że jestem poza miastem, ale jednocześnie… Chyba tęsknię za spokojem. W domu mam ciszę i masło orzechowe i żadnych rozmów o aktualnej cenie papryki i oprocentowaniu kredytu hipotecznego.

Pewnego dnia wszyscy zostaniemy zastąpieni nowym modelem z lepszym procesorem i lepszą pamięcią. Ironia polega na tym, że coś zmusza nas do zaakceptowania roli dobra konsumpcyjnego. Wręcz przeciwnie, jesteśmy dobrami konsumpcyjnymi z osobowością. Dla wielu osób zdrowie psychiczne jest postrzegane jako coś, co działa tak, jak powinno lub jest problematyczne. A jednocześnie psychika jest tym, co tworzy w nas wartość. (Chciałbym wierzyć w to zdanie również w moim przypadku… i jednocześnie uderzyć go w łeb ze wszystkimi, którzy tworzą sztuczną inteligencję zbawiciela.)

Jeśli ten tekst ma optymistyczne spojrzenie, to prawdopodobnie jest to świadomość, że moja psychika i mój system nerwowy mówią NIE dzisiejszemu społeczeństwu. Jeszcze kilka miliardów ludzi i może coś się zmieni. Do tego czasu moje wypalenie jest tylko drobną irytacją. Nie dla mnie, ale dla okolicy. I trochę mi smutno, że zażenowanie nie jest większe – w końcu chyba po to napisałam ten tekst. Tak, jestem wyczerpany. Wylądowałem twardo i nie mogę przestać myśleć, że powinienem przeprosić za uderzenie. Na litość boską, Matej, postaraj się chociaż trochę zmęczyć, co nie? Tu ludzie walczą.

…jednak, gdybym wylał się na głos, wielu z nich mogłoby się przekonać.

Joy Perry

„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *