Krewni i przyjaciele pięciu przyjaciół, którzy zginęli w ubiegły piątek w pożarze pokoju, w którym grali dzisiaj w grę ucieczki, odwiedzili kościół św. Kazimierza w Koszalinie, na północny zachód od Polski, na ceremonię pogrzebową. Później zostaną pochowani obok siebie na cmentarzu miejskim – podają polskie media.
Zdjęcie: TASR/AP, STRONA
Świece palą się przed domem, w którym zginęło pięć kobiet, w pomieszczeniu przeznaczonym do zabawy w ucieczkę, w Koszalinie na północy Polski.
W kościele wystawiono dwie skrzynie i trzy urny, do którego wstęp mieli tylko krewni dziewcząt, koledzy z klasy, nauczyciele i urzędnicy miejscy. Podczas kazania o ich przyjaźni mówił ksiądz Wojciech Pawlak, który odprawił mszę pogrzebową i uczył dziewczynki religii. „Ta przyjaźń ich połączyła i połączy… na zawsze” – powiedział.
Pięć 15-latek chciało uczcić urodziny jednej z nich grą ucieczki w Koszalinie. Jednak w okolicy wybuchł pożar i dziewczyny udusiły się w pokoju, z którego miały uciec w trakcie meczu. Mężczyzna został poważnie poparzony.
Zdaniem polskich śledczych bezpośrednią przyczyną pożaru była nieszczelność zbiornika z gazem. W niedzielę policja aresztowała wnuka właściciela firmy i postawiła mu zarzuty „świadomego przyczynienia się do ryzyka pożaru”, a tym samym „nieumyślnego przyczynienia się do śmierci” dziewcząt. Nie wziąłby pod uwagę tego, że pomieszczenia nie są odpowiednio ogrzewane, a przede wszystkim tego, że nie mają wyjścia awaryjnego. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia.
Po piątkowym dramacie polskie władze kontrolują obiekty, w których odbywają się zabawy ucieczkowe. W kraju jest ich ponad 1100, kilkadziesiąt z nich musiało zostać zamkniętych z powodu nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaostrzyło zasady bezpieczeństwa dla firm oferujących gry ucieczki.
„Irytująco skromny fan Twittera. Skłonny do napadów apatii. Gracz. Certyfikowany geek muzyczny. Twórca. Zapalony odkrywca. Student-amator”.