Jakub Sylvestr: Straszne uczucie, podczas masakry na ulicach strzelano do ludzi

Wczoraj po południu on i jego syn Danilo „jechali już na motocyklach” wzdłuż Sásowej niedaleko rodzinnej Bańskiej Bystrzycy i spokojnym głosem – z kilkoma wyjątkami, kiedy wyjaśniał swojemu prawie dwuletniemu uczniowi różnice między możliwymi (skakanie do kałuży) i niemożliwe (przejście przez ulicę) – opowiadał o wydarzeniach ostatnich dni.

JAKUB SYLWESTR wraz z rodziną w ostatniej chwili opuścili Izrael, następnego dnia rakieta uderzyła w lotnisko w Tel Awiwie

Jednak podczas weekendu, a zwłaszcza przez całą sobotę, w jego umyśle dominował strach, stres, panika i przerażenie. Nasz napastnik piłkarski Jakub Sylvestr musiał nagle opuścić swój tak zwany drugi dom, ponieważ jest już aktywny w swoim piątym klubie w Izraelu, gdy radykalny ruch palestyński Hamas przeprowadził bezprecedensowy atak powietrzno-naziemny na ten kraj.

José Rodríguez, który obecnie gra w Hapoel Tel Aviv, rozmawiał na żywo z hiszpańskimi mediami z celi, w której przebywał podczas ataków na Izrael.

SYRENA JAKO PRZEBUDKA

Nie tylko w miasteczku Bat Yam, gdzie 34-letni piłkarz mieszkał z rodziną, ale w całym kraju żydowskim nadal w piątek można było poczuć pokojowe świętowanie szabatu, dnia celebrującego koniec tygodnia. wieczór. Ale sobotni poranek był ogromnym szokiem.

„W piątek byliśmy na plaży i miałem jeszcze czas, aby wrzucić na Instagram film, na którym Danilo i ja kopiemy piłkę… Poszliśmy na zakupy, przygotowywaliśmy się do kolacji szabatowej. Aż do wczesnego ranka nikt nic nie wiedział. nieoczekiwana pobudka o 6:30 obudziła nas syrena, więc przenieśliśmy się do wiaty, którą mamy w mieszkaniu.To pokój, który ma grubsze drzwi, nie ma już betonu w ścianach, osłona na okno lub filtr w przypadku ataku chemicznego”, Jakub Sylvestr, który po raz trzeci wraca do Izraela, zaczyna rozwikłać kłębek wciąż zbyt świeżych wspomnień. Tym razem w sierpniu podpisał kontrakt z drugoligową drużyną FC Sektzia Nes Tziona.

Choć przebywał w Izraelu niecałe półtora roku, on i jego żona przeżyli pierwszą „ucieczkę” w bezpieczne miejsce w kwietniu 2019 r. Syrena trwała kilka minut, a gdy zgasło światło, byli oboje mogą wrócić do salonu i kontynuować swoje normalne zajęcia. Słowacki piłkarz mówił wówczas o doskonałej izraelskiej obronie przeciwlotniczej. Czy teraz upadł?

„To wszystko jest skomplikowane. Nie sądzę, żeby w tym przypadku była to porażka obrony powietrznej, chociaż w ziemię trafiło kilka rakiet. Jednak według moich informacji wystrzelili z Gazy ponad 5 000! Wróg okazał się bardzo przebiegły i zaskoczył armię izraelską właśnie dlatego, że wszyscy skupili się na odparciu ataku powietrznego.Dzięki temu manewrowi terroryści zwrócili na siebie uwagę, wysadzili w kilku miejscach ogromny, skądinąd dobrze strzeżony płot i jeepem dotarli na terytorium Izraela.

Wtedy zaczęła się największa zagłada: zabijano i porywano niewinnych ludzi. Ze Strefy Gazy dotarli do okolicznych wiosek i miasteczek, gdzie rozstrzeliwali mieszkańców na ulicach. W jednym miejscu odbywał się festiwal i wielu młodych ludzi straciło tam życie. Innych znaleziono w domach i bunkrach, w których ukrywano rakiety. Albo ich zamordowali, albo zabrali i trzymają jako zakładników. To była masakra.” trudno mu znaleźć odpowiednie słowa, żeby opisać tę zbrodnię.

Jakub Sylvestr w koszulce swojego obecnego pracodawcy, izraelskiego klubu drugiej ligi FC Sektzia Ness Tziona. ARCHIWUM ZDJĘĆ (js)

NAJGORSZY OD 50 LAT

Jakub Sylvestr mieszkał w mieście Bat Yam, około 30 kilometrów w linii prostej od miejsca, w którym wojska Hamasu przekroczyły granicę z Izraelem. A to dystans, który można szybko pokonać jeepem…

„Oczywiście, że się baliśmy. Kiedy myśleliśmy, że strzelają do przejeżdżających samochodów, do ludzi na przystankach autobusowych… To było okropne uczucie. Tak, byliśmy dość blisko, szczególnie w zasięgu rakiety. „To też dlatego, kiedy zbudziła nas syrena, od razu skierowaliśmy się w stronę bunkra. W miarę włączania się coraz większej liczby syren wiedzieliśmy, że to „pruser” o wiele ważniejszy niż zwykle. Poprzednio w 2019 roku słyszeliśmy jedną syrenę, teraz było ich dziesięć w godzinę, dwie. Trudno powiedzieć, w takim państwie czas płynie inaczej. Stopniowo dowiadywaliśmy się, że do kraju przedostali się terroryści i że Izrael stał w obliczu najgorszego ataku od 50 lat!

Oczywiście w tym czasie on i jego żona planowali już wyjazd z kraju. „Jednak na początku wydawało się, że może nie jest tak źle. Trening, który mieliśmy odbyć rano o dziewiątej rano, został przełożony na wieczór. Później też go odwołano. Kiedy zobaczyliśmy zniszczenia wszędzie chcieliśmy wrócić do domu. Skontaktowałem się z klubem i otrzymałem rekomendację, że znajdziemy bilety, że zwrócą nam pieniądze. Korespondowałem też z zawodnikami z innych klubów, którzy potwierdzili mi, że oni też wracają do domu. I to wszystko jak zakończyliśmy na dobre”, Uczeń Jupi Podlavice kontynuuje tę historię.

Po przybyciu do Wiednia rodzina Sylwestrów mogła już się uśmiechać. ARCHIWUM ZDJĘĆ (js)

TRZY RAZY NA LOTNIsku W BUNKRZE

Oczywiście opuszczenie kraju kilka godzin po rozpoczęciu ataku terrorystycznego nie było wcale łatwe. „Anulowali pierwsze dwa zarezerwowane przez nas loty. Najpierw mieliśmy lecieć bezpośrednio do Wiednia, potem przebukowali do Stambułu. Jednak ten lot też był pełny, o czym przekonaliśmy się dopiero na lotnisku. Na szczęście obsłużyłem dwa bilety równolegle z tym, że chociaż jeden mógłby wylecieć. Mieliśmy więc w rezerwie samolot do Bukaresztu. Wtedy myślałem, że to znaczy, że możemy polecieć gdziekolwiek, byle się stamtąd wydostać.

Wiele lotów zostało odwołanych lub przełożonych na czas nieokreślony. Poza tym, mimo że na lotnisku nie było dużej paniki, co było dość ironiczne, przed wejściem do samolotu musieliśmy jeszcze trzy razy uciekać i ukrywać się w bunkrze. Z pewnością nie było idealnie. A co jeśli powiem Ci, że następnego dnia rakieta uderzyła w to lotnisko? Mieliśmy ogromne szczęście, że udało nam się wydostać z tego miejsca na czas.” » deklaruje sześciokrotny mistrz ligi i sześciokrotny zdobywca pucharu kraju.

Największy kamień spadł mi z serca, gdy znaleźliśmy się nad morzem w samolocie z Tel Awiwu. Przecież Izraelowi w dalszym ciągu zagrażały różne rzeczy.

Nocowali z rodziną w Bukareszcie, polecieli samolotem do Wiednia i w poniedziałek wrócili na Słowację. „Największy kamień spadł mi z serca, kiedy znaleźliśmy się nad morzem w samolocie z Tel Awiwu. Przecież Izraelowi nadal zagrażały różne rzeczy. Jednak atmosfera w całym samolocie była stosunkowo spokojna.” Kontynuuj.

Nadal utrzymuje kontakt z przedstawicielami klubu i kilkoma znajomymi w Izraelu. „Osobiście nie znam jeszcze nikogo, kto był wśród ofiar lub został schwytany. Jednak jest już tak wiele ofiar śmiertelnych, że dotyczy to prawie każdej izraelskiej rodziny. To bardzo smutne, co się stało. Na bieżąco śledzę wiadomości, wysyłam SMS-y z kolegami z drużyny. Wciąż tam przebywało kilku obcokrajowców. Zobaczymy, co się wydarzy, nie chcę się wybiegać w przyszłość. Wiem, że mówiłem wiele razy, że nie chcę nie wracać do Izraela, ale zawsze dzieje się to w ten czy inny sposób.

Myślałem o aplikowaniu w Europie, co jednak mi się nie udało. Z drugiej strony życie tam jest dobre, podobnie jak liga. Te rakiety w tle, nadal były czymś, z czym można było żyć, kiedy udało się je opanować. Teraz nikt nie wie, jak to się rozwinie. Nie jest jasne, ilu członków Hamasu jest rozproszonych po całym kraju. Wydaje się, że koniec jest już widoczny. » nazywa rzeczy po imieniu i dodaje odnośnie strony piłkarskiej:

„Rozgrywki ligowe zostały odwołane, na pewno co najmniej na kilka tygodni. To skomplikowane. Wcale nie mogę powiedzieć, że na pewno wrócę, ani że na pewno nie wrócę. Jednocześnie szkoda , bo po półtora roku, kiedy nie grałem poprawnie, powoli do tego wracałem. Początek mistrzostw nam nie wyszedł, ale znów poczułem się dobrze i rywalizacja miała swoje jakość znacznie wyższa niż na przykład polska II liga, w której grałem wiosną. podsumowuje król strzelców II. niemieckiej Bundesligi z sezonu 2013/14, który teraz będzie dbał o formę poprzez treningi w jednym z regionalnych klubów niższej ligi.

JAKUB SYLVESTRE W IZRAELUBEITAR JEROZOLIMA (2018) 29 7 5 2 5/0
BNEI YEHUDA (2019) 13 7 4 1 2/0
ASHDOD (2019/20) 8 1 1 0 1/0
HAPOEL HAJFA (2020) 17 5 1 0 1/0
SEKCJA NES TZION (2023) 6 1 0 0 0/0

UWAGA: Klub jest śledzony na podstawie liczby rozegranych meczów ligowych, goli w lidze, meczów pucharowych, goli w pucharach oraz łącznej liczby żółtych/czerwonych kartek. Zagrał z Beitarem dwa mecze w rundzie wstępnej Ligi Europy (bez gola), Sektzia Nes Tziona to klub drugoligowy.

NAJBARDZIEJ LUBIŁ W BEITARZEJakub Sylvestr po raz pierwszy przeniósł się do Izraela w połowie sezonu 2017/18 z Aalborga w Danii. Który z czterech klubów pierwszej ligi lubił najbardziej?

„Beitar był najlepszy, ponieważ miał najwięcej fanów. Kiedy tam grałem, ludzie rozpoznawali mnie w całym Izraelu. Szkoda, że ​​przegraliśmy finał pucharu w mojej pierwszej połowie i że zajęliśmy drugie miejsce w mistrzostwach, zaledwie jeden punkt za mistrzem Beersheba. Po kolejnych sześciu miesiącach przeniosłem się do Bnei Yehuda, z którym zdobyliśmy Puchar Izraela, więc pamiętam to aż za dobrze. Potem nie było już idealnie. W Aszdodzie zostałem przez krótki czas, tylko dwa, trzy miesięcy. W Hapoel Hajfa ponownie doświadczyłem korony, mimo że sezon nie był zbyt regularny” – wspomina słowacki napastnik.

WIDEO – Martin Škrtel o filmie, jego dziedzictwie i kontrowersjach >>

Andrea Paul

„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *