Po pierwszym meczu rundy eliminacyjnej Ligi Europy piłkarze Slovana Bratysławy są bliżej podstawowej grupy tych rozgrywek niż ich przeciwnik Aris Limassol.
Zdjęcie: TASR, Pawła Neubauera
Senior Vladimir Weiss po pierwszym meczu barażowym Ligi Europy z Arisem Limassolem.
Mistrz Słowacji w meczu otwarcia był zespołem lepszym, miał więcej szans i zasłużenie wygrał 2:1.
Zawodnikiem meczu nie zostali strzelcy Marko Tolič ani Dávid Strelec, największe pomeczowe uznanie przypadło najmłodszemu zawodnikowi na boisku, Nino Marcelli. Przecież to on przyczynił się do zdobycia zwycięskiej bramki przez gospodarzy.
Trener białych Vladimír Weiss senior. przeżywał tę grę na nowo. Przestrzeń autokaru była tradycyjnie niewielka. Ciągle gestykulował, biegał, wstawał i siadał.
Po meczu jednak emocje opadły i w obecności reporterów spokojnie ocenił wydarzenia na boisku.
Czy zwycięstwo 2:1 to dobry wynik przed rewanżem?
Zagraliśmy świetny mecz, ale szkoda, że straciliśmy bramkę. Lepszym wynikiem byłoby 2:0, ale jestem też zadowolony ze zwycięstwa. To był ciężki mecz, z dobrym przeciwnikiem i wieloma szansami. Rywal też to miał, ale byliśmy zespołem raczej futbolowym.
Szkoda, że mieliśmy kilku kontuzjowanych zawodników i nie mogliśmy zmieniać składu tak często, jak byśmy sobie tego życzyli. Prawdopodobnie będziemy musieli strzelić gola w rewanżu. Zobaczmy kto od kogo?
Kiedy porównujesz Limassol z Hajfą i innymi przeciwnikami, z którymi Slovan mierzył się już tej europejskiej jesieni, gdzie go umieszczasz?
Każdy zespół jest inny. Spodziewaliśmy się, że zagrają. Trudno grać przeciwko nim, gdy traci się piłkę, ponieważ są silną drużyną, gdy są przełamani. Raz przegraliśmy i to był gol. Muszę się z nim jeszcze raz zobaczyć.
Chyba nie było spalonego, bo grał tam Lucas Lovat. Bramkarz Borjan zatrzymywał nas kilka razy, bardzo dobrze czytał grę.
Mecz analizuję dzień po meczu, z dystansem do emocji, kiedy głowa jest jaśniejsza. Ale jestem usatysfakcjonowany. Myślę, że na trybunach też byli ludzie. W Limassol nie czeka nas nic łatwego.
Slovan miał kilka okazji. To dobra wiadomość przed rewanżem…
Tak, ale wiem, co nas tam czeka. Aris był lepszym zespołem w meczu deblowym z mistrzem Polski Rakowem Częstochową.
Przeciwnikom jednak dopisało szczęście, że Polacy wygrali u siebie 2:1 z Limassol będącym najsilniejszą drużyną, a Cypryjczycy przegrali u siebie 0:1, spalając osiem okazji i tracąc franka. To jest także piłka nożna.
Zobaczymy, co uda nam się zrobić za tydzień, ale na pewno nie pojedziemy tam tylko do obrony, ponieważ oni z pewnością będą stwarzać okazje, a my też będziemy musieli być niebezpieczni.
Wierzę, że tak jak oni mieli kilka kontrataków, my też wykonamy kilka. Myślę, że Aleksandar Čavrič i pozostali gracze, których nie miałem teraz do dyspozycji, będą zdrowi.
W pojedynku wzięli udział także gracze, którzy do tej pory przesiewali na ławkach rezerwowych. Czy się sprawdziły?
Trudno było mi zostawić na ławce zawodnika takiego jak Guram Kašia, który dosłownie ciężko pracował tutaj przez dwa lata.
Ale teraz zdecydowałem się na Kevina Wimmera, który dobrze zna przeciwników, a także jest leworęczny. Mam trzech świetnych zawodników i będę ich zmieniał. Już im powiedziałem. Każdy zasługuje na grę.
Jak oceniłeś występ młodego Nino Marcelli?
Zaprezentował doskonały i pewny siebie występ, jest wielkim talentem słowackiej piłki nożnej. Wszyscy jesteśmy z niego zadowoleni w klubie. Pozwól mu kontynuować. Był blisko bramki, był aktywny, miał też świetną okazję. U boku tych zawodników może się wiele nauczyć. To obietnica na przyszłość.
W drugiej połowie został zabrany na noszach. Jak twoje zdrowie?
Jest zdrowy, miał tylko skurcze, ale to zrozumiałe. Rozegranie takiego meczu w wieku osiemnastu lat jest naprawdę trudne.
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.