Nie pomogły mu ani władze, ani bliscy.
Ośmioletni chłopiec z Częstochowy zmarł w szpitalu w Katowicach z powodu niewydolności wielonarządowej. Był rzekomo maltretowany przez ojczyma, a jego matka próbowała to ukryć. Informowały o tym polskie media w poniedziałek 8 maja.
W ostatnich tygodniach sprawa wzbudziła w Polsce duże zainteresowanie także dlatego, że chłopcu nie pomogli mieszkający z nim dorośli, ani władze, ani szkoła.
Ojczym Kamila podejrzany jest o bicie chłopca, przypalanie go papierosami, a pod koniec marca oblał go wrzątkiem i przypalił na płycie grzejnej. Jego matka, siostra i jeszcze jeden mężczyzna wiedzieli o stanie chłopca, ale nic nie zrobili.
Chłopiec został odebrany przez ratowników dopiero po kilku dniach, kiedy odwiedził go jego biologiczny ojciec, ale od kilku lat nie ma praw rodzicielskich do Kamila. Według lekarzy chłopiec miał oparzenia na 25% powierzchni ciała. Jego stan komplikował fakt, że obrażenia sięgały kilku dni wstecz.
Matka Kamila twierdziła przed swoim byłym partnerem, że poparzył się podczas zabawy, a później powiedziała, że jego starszy brat go bił. Chłopiec miał złamania obu rąk i jednej nogi, był niedożywiony i zaniedbany.
Lekarze utrzymywali go w sztucznym śnie przez cały pobyt w szpitalu. Przeszedł kilka operacji, ale jego stan znacznie się pogorszył w ciągu ostatniego tygodnia. Jego płuca przestały pracować i trzeba go było podłączyć do krążenia pozaustrojowego.
Aresztowano matkę i ojczyma
Policja aresztowała ojczyma i matkę Kamila. Mężczyzna został początkowo oskarżony przez prokuraturę o usiłowanie zabójstwa chłopca, według portalu Gazety Wyborczej zarzuty zostaną prawdopodobnie przekwalifikowane po śmierci chłopca. Matce zarzuca się narażenie chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieudzielenie mu pomocy. Zarzuty usłyszą także ciotka Kamila i jej koleżanka.
Ojczym był już kilkakrotnie karany. Według Gazety Wyborczej rodzina mieszkała w ciasnym mieszkaniu, w którym mieszkało łącznie 17 osób. Utrzymują się dzięki zasiłkom socjalnym i zasiłkom rodzinnym.
Władze przydzieliły rodzinie Kamila pracownika socjalnego w 2021 roku. Urząd ds. Społeczno-Prawnych Dziecka zasugerował umieszczenie dzieci w placówce opieki zastępczej. Jednak sąd odrzucił je również dlatego, że władze rodziny nie musiały wcześniej interweniować, a pracownicy socjalni nie przekazali mu informacji o tym, że w rodzinie dochodzi do przemocy.
Fakt, że chłopiec był maltretowany w domu, nie został ujawniony nawet w szkole. Kilka tygodni przed trafieniem na oddział intensywnej terapii katowickiego szpitala Kamil przyszedł na zajęcia ze złamaną ręką i spierzchniętymi ustami.
Nauczyciel kazał matce zawieźć chłopca do lekarza. Następnego dnia przyszedł z ręką w gipsie, a jego matka wyjaśniła jego uraz potknięciem się o próg i upadkiem. Dyrekcja szkoły w Częstochowie, do której uczęszczał chłopiec, broni się, że zachowanie Kamila nie budziło podejrzeń o nadużycia. Chłopiec miał się uśmiechać i cieszyć się lekcjami.
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.