Przesyłka została dostarczona przez nieznanego dawcę.
WARSZAWA. Przed domem dziecka we wsi Długie w południowo-wschodniej Polsce pojawiła się metalowa skrzynka owinięta łańcuszkiem i wyposażona w cyfrowy zamek szyfrowy. Zamiast tego sierociniec wezwał policję.
Jednak w pudełku policja odkryła słodycze i banknoty o łącznej wartości 100 000 zł (około 22 000 euro) – poinformował na swojej stronie internetowej TVN 24.
Pracownik domu dziecka zauważył nie tylko skrzynkę, ale także osobę wychodzącą o siódmej rano w sobotę. Nie było jasne, czy był to mężczyzna, czy kobieta, jednak osoba ta nie reagowała na próby kontaktu.
„Proszę się nie martwić. Paczka jest prezentem. Nie ma w niej nic niebezpiecznego” – głosiła wiadomość pozostawiona na pudełku. Zamiast tego pracownicy wezwali policję, która przybyła na miejsce wraz z rzemieślnikami, którzy dokonali oględzin znaleziska.
Tymczasem dyrektorka sierocińca otrzymała kod do telefonicznego otwarcia zamka: cztery siódemki.Kod zadziałał poprawnie i po otwarciu, co policjant wolał zrobić, okazało się, że pudełko było pełne cukierków i banknotów.
Tożsamość hojnego darczyńcy pozostaje tajemnicą. Sierociniec przekaże pieniądze na konto bankowe zaraz po otwarciu w poniedziałek – i będzie to również okazja do sprawdzenia autentyczności banknotów. Nie skomentował jeszcze prezentu.
Od tego czasu policja potwierdziła, że incydent rzeczywiście miał miejsce, dodając, że nie szuka dawcy ani nie podejmuje żadnych dalszych działań w tej sprawie.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.