Kali, prawdziwe nazwisko Koloman Magyary, jest znany ze swojej pracy wśród wszystkich pokoleń. Od młodych do starych. Popularność wśród wszystkich słowackich raperów zyskał głównie dzięki rytmicznym piosenkom i szczerym słowom. W tej chwili cały swój czas poświęca rodzinie, ale kiedy przychodzi weekend, nawet on nie stroni od zadań zawodowych.
Jego fanom nie brakuje występów. Naprawdę dużo koncertuje, w różnych miejscach na Słowacji. Ostatnio wystąpił na znanym festiwalu w Bratysławie, gdzie miłośnicy rapu byli zachwyceni. Jednak wie też, kiedy coś nie idzie zgodnie z planem. Na Hot Seat Bekima przypomniał sobie przeżycie, którego nigdy nie zapomni.
Prezenter zapytał go, czy pamięta zabawny moment związany z alkoholem. Ukazaliśmy się mu, ale nie był pijany. „Grałem w Šastín, właśnie miałem wyjść na scenę, moje intro już grało i nagle musiałem iść do łazienki” zaczęło się we wstępie. „Kojarzę to też z alkoholem, bo nie wiem, czy inni też tak mają, ale wódkę piję, bo mi nie mdli, a jak wypiję, to automatycznie muszę iść do toalety”. dla kontynuacji.
„Intro już grało, powinienem był zacząć” i nagle wyparował przed sceną, a jego koncert musiał zostać na chwilę przerwany, bo pobiegł do toalety. „Pilnie potrzebowałem toalety. Po prostu toalety były przy wejściu do klubu, oprowadzały mnie po całym klubie. Kasjerzy musieli blokować mi drogę, inaczej bym zemdlał”, wyraził się.
„Powiedzieli mi, że będziesz miał tu prywatność i otworzyli dla mnie pokój, który swoją drogą był wejściem B. Był mały, 1×1 metr, a ci ludzie stali na tym korytarzu. Siedziałem tam, ale oni faktycznie słyszeli wszystko, co się tam działo, ponieważ oni tam byli, a ja musiałem to wyłączyć, bo po prostu nie wyłączyłbym tego na tym koncercie”. – dodał żartobliwie.
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.