Wywłaszczenia czy współpraca samorządu z przestępcami?

Miedziany młotek stał się w ostatnich latach jednym z głównych tematów Bańskiej Bystrzycy. Udało się zgromadzić ekspertów i ogół społeczeństwa, nawet we współpracy z ratuszem. Miasto kupiło wtedy dwa najważniejsze zabytki i część zabytkowej dzielnicy. Myślę, że mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby zakomunikować znaczenie ratowania Miedzianego Młota i jego wpływ na rozwój miasta oraz zrozumieć, dlaczego konieczne jest pozbycie się całej zabytkowej dzielnicy.

Jednak prywatni właściciele nie komunikują się, nie przedstawiają swoich projektów, ani osobistego wkładu, wykazując tym samym niechęć do poszanowania prawa publiczności do zabytków kultury.

Zgodnie z prawem właściciel zabytku jest zobowiązany do zapewnienia mu podstawowej ochrony. W przypadku Miedzianego Młota właściciele nie przestrzegają prawa, czyli je łamią. Uważam, że w tej sprawie nie ma potrzeby przytaczania konkretnych dowodów. Wystarczy wybrać się na wycieczkę po zabytkach lub obejrzeć zdjęcia.

Konwencja o ochronie dziedzictwa europejskiego, podpisana w Granadzie w 1985 r., wspomina również o instytucji wywłaszczenia jako środka zapobiegającego niszczeniu zabytków. Jest on z powodzeniem stosowany przez wiele państw, zwłaszcza tych, które nie mają wystarczająco funkcjonujących instytucji, jak ma to miejsce również na Słowacji.

Nie mieliśmy dla kogo korzystać z tego instytutu. Nie ma zainteresowania zabytkami. Państwo je sprzedało iw ich upadku, razem ze spekulantami, ma czyste ręce.

Mam nieoficjalne informacje, że Urząd Miasta jest zainteresowany zakupem kolejnych pomników Miedzianego Młota, ale za cenę ustaloną przez biegłego sądowego. Jeśli to prawda, to widzę dwie możliwości. Albo urząd myśli już o wywłaszczeniu, albo gra na zwłokę, bo bez wywłaszczenia taka zgoda właścicieli jest najprawdopodobniej niemożliwa do uzyskania.

Sprawa mogłaby pomóc zoperacjonalizować państwowe instytucje, które mają opiekować się zabytkami, ale jeśli miasto jest zainteresowane zabytkiem, trzeba sięgnąć po radykalną instytucję wywłaszczenia. Poza oczywistym naruszeniem prawa przez niezapewnienie podstawowej ochrony zabytkom kultury pojawiają się również wzmianki wskazujące na możliwość ich celowego niszczenia.

Właściciele pomników Meden Hámr są na tyle zamożni, że mogą sfinansować zakrycie dziur w dachu i uzupełnienie brakujących rynien. Oprócz nieruchomości w Meden Hámri są właścicielami luksusowej rezydencji w Pod Hrádkom w Badínie.

Porównanie wsparcia dla tych nieruchomości z pewnością nie oznacza przeoczenia jednej wyłącznie z powodów finansowych lub innych powszechnie wyobrażanych powodów. Mówi o bardzo poważnej przyczynie zaniedbania. Tak poważne, że nawet ryzyko zawalenia się nieruchomości nie odgrywa żadnej roli. Dzieje się tak pomimo tego, że nieruchomość znajduje się blisko centrum miasta i jest zabytkiem chronionym. Albo dlatego.

Innym nawiązaniem do możliwego zamiaru zyskania na czasie, a tym samym dopomożenia w degradacji i zawaleniu się zabytku, było utworzenie stowarzyszenia obywatelskiego na rzecz ratowania Miedzianego Młota, któremu właściciele powierzyli pomniki, ale nie ziemię pod nimi. Stowarzyszenie nie działa. Opinia publiczna wie tylko z obowiązkowych opublikowanych źródeł, że została założona przez trzech biznesmenów, którzy są związani z ich firmą od poprzednich właścicieli.

Kolejnym ogniwem jest kanalizacja deszczowa, która płynęła wewnątrz pomnika. Zwróciła nam na to uwagę pani doc. Kráľovej na spotkaniu publicznym w Hámrach latem 2021 r. Zrobiłem zdjęcia, umieściłem je kilka razy na Facebooku i blogach oraz wysłałem do Regionalnego Urzędu ds. Zabytków w Bańskiej Bystrzycy. Nie otrzymałem odpowiedzi na niektóre z załączonych pytań.

Po około roku, w marcu 2022 r., zwolniłem ich ustawą informacyjną. Wojewódzki Urząd Zabytków obiecał rozpocząć procedurę sanitarną, czyli spotkać się z właścicielami i obejrzeć budynek. Pod koniec maja ponownie napisałem z prośbą o wyniki i załączyłem też zdjęcia opon, które zakrywały studzienkę, a jednocześnie poprosiłem o wyjaśnienie odnogi kanalizacji deszczowej, którą zauważyłem z odległości, gdyż w tym czasie dostęp do terenu był już zablokowany. W odpowiedzi pojawiły się również bardziej szczegółowe zdjęcia. Urząd zakończył proces sprostowania twierdząc, że właściciel podczas oględzin przekręcił rurę rynnową. Nie wspomniał o żadnych karach ani konsekwencjach. Jednak załączone bardziej szczegółowe zdjęcia z widełkami do rur przedstawiają moim zdaniem możliwą próbę podłączenia innych pobliskich dachów do kanalizacji.

Wspomnę też o właścicielach tzw. biurowca, który zmienił właściciela pod koniec 2020 roku, w czasie, gdy fala zainteresowania młotkiem rosła, a ceny nieruchomości zaczęły rosnąć. W grudniu ubiegłego roku jego właściciel sprzedał budynek spółce, której współwłasnością dzielił się z dwoma innymi przedsiębiorcami. Ta nieruchomość nie jest wymieniona, ale znajduje się w centrum historycznej dzielnicy. Przypadek pokazuje, że są ludzie, którzy wiedzą, kiedy działać.

Mogę sobie wyobrazić wkład poszczególnych osób w renowację zabytków kultury. Nie jest to jednak możliwe, jeśli właściciele nie są związani z zabytkami czy zabytkową dzielnicą. Żaden z właścicieli nie komunikuje swoich planów, nie współpracuje ani z miastem, ani ze stowarzyszeniem obywatelskim ZA Medený Hámor, które ma kontakt ze społeczeństwem.

Z drugiej jednak strony wspomniane już nieistniejące stowarzyszenie obywatelskie trzech biznesmenów nosi tę samą nazwę, co grupa zadaniowa ds. Miedzianego Młota w urzędzie miasta. Również brak komunikacji ze społeczeństwem, ewentualne apele o cierpliwość i oczekiwanie prowadzą do takiego samego postępowania ratusza, jak właściciele zaniedbanych zabytków. Przewodniczący grupy roboczej wspomina o osobistych negocjacjach z właścicielami i dobrej współpracy.

Wiadomości docierają do opinii publicznej, która wzywa członków Gminnego Zespołu Operacyjnego, w skład którego wchodzą również przedstawiciele stowarzyszenia obywatelskiego ZA! Medéný Hámor na spotkanie i zintensyfikowanie pracy nie są słuchane przez kierownictwo grupy. Pytam, czy interesy ratusza i właścicieli zrujnowanego pomnika są tożsame. Ośmielę się zapytać jeszcze śmielej, czy urząd nie zainwestował np. w wystawę w Barbakanie, żeby mieć też alibi i nie musieć znacznie ograniczać interesów właścicieli pomników Miedzianego Młota.

Gmina nie może współpracować i zajmować się ludźmi, którzy łamią prawo. Kiedy przyjdzie czas na tak długo wyczekiwaną przez społeczeństwo zmianę?

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *